Daredevil by Mark Waid tom 2 – recenzja komiksu

Postać jak Daredevil to wspaniałe płótno pod ambitniejsze historie. Łączy w sobie etos herosa bliskiego szarym obywatelom, miewa gorsze chwile i historie z nim to nie jakiś międzywymiarowy bałagan. Mark Waid w swoim runie nieco rozluźnił kwestie psychologiczne, ale nie na tyle, byśmy zapomnieli, że Matt Murdock to skomplikowany facet z problemami, a jego rogate alter ego jeszcze bardziej wszystko komplikuje. W Daredevil by Mark Waid tom 2 autor kontynuuje sensacyjne wątki z pierwszego tomu, ale lekka narracja wcale nie przeszkadza poważniejszym momentom.

Strona komiksu Daredevil by Mark Waid tom 2

Sprawa z dyskiem Omega to zupełnie inny kaliber niż tożsamościowe gierki Bendisa. Waid wrzuca nas w sensacyjny wir, ale napisany na poziomie godnym swego nazwiska. Daredevil mierzy się z organizacją MegaCrime, która nie jest ani mega ani nawet crime. Ot banda popłuczyn z Hydry i im podobnych, pełniąca najczęściej rolę worków treningowych w śmiesznych kolorach i z buńczuczną ideolo w głowie. Walka z nimi to trochę masowy łomot, tym bardziej że Śmiałek dostaje wsparcie Spider-Mana czy Punishera. Ale któż nie lubi takiej szamotaniny z superhero? Groźniej staje się, gdy na scenę wkracza Doom, który kolejny raz przypomina czytelnikowi, że zasługuje na miano jednego ze znaczniejszych czarnych charakterów Marvela.

Zbytnie śmieszkowanie w komiksie czasem działa mi na nerwy, ale lekkie wątki humorystyczne Waida są dla mnie więcej niż strawne. Zwłaszcza, że autor nie zapomina o przeszłości bohatera. Sprawa z tajną tożsamością, flirt z panią prokurator czy okładkowy rozłam z Foggym na chwilę odrywają od sprawy z dyskiem i całego trykociarstwa, a przy tym pozwalają zachować pewną konsekwencję fabularną. Mówiąc prościej – cienie Hell’s Kitchen może nie są już tak przepastne, ale nadal widoczne. Daredevil nie miota się w psychologicznej pułapce, ale w jego głowie nadal coś dzwoni i nie ma to nic wspólnego z jego nadnaturalnymi zdolnościami.

Strona komiksu Daredevil by Mark Waid tom 2

Dominującym rysownikiem jest Chris Samnee. I tak jak Alex Maleev dawał wyraz bendisowej wyobraźni, tak tutaj to on nadaje opowieści Waida kierunku. Panowie współpracowali już przy komiksie z Czarną Wdową, ale tu Samnee ma więcej okazji do zabłyśnięcia. Jego wizualizacja radarowego zmysłu już po raz drugi robi na mnie wrażenie, ale najlepsze jest to, że zachowuje równowagę między millerowskim mrokiem, a bardziej przygodową stylistyką. Komiksy z Diabłem z Hell’s Kitchen zawsze miały też piękne okładki i Paolo Rivera kontynuuje ten trend. Szczególnie polecam zerknąć na te z zeszytów 18 i 19.

Strona komiksu Daredevil by Mark Waid tom 2

Daredevil by Mark Waid tom 2 to komiks stawiający na bardziej przygodowy klimat, ale kontynuujący wątek osobistych problemów Matta. Jest dużo lżej i dzieje się więcej w klasycznym, superbohaterskim rozumieniu, ale już sam wątek z Nelsonem przypomina, że największe problemy Daredevila nie noszą masek. Dla mnie jest ciekawiej niż w historii z Krainą Cieni, ale chyba jest jeszcze za wcześnie, by ostatecznie porównać Waida do Millera czy Bendisa. Jedno jest pewne – autor ma pomysł na tę postać i jest on dla niej rozwojowy, co widać w każdej historii z tego albumu. Czekam na trzeci tom, ale też gdzieś we łbie rodzi mi się nadzieja na głośny run Chipa Zdarsky’ego, bo Daredevila nigdy za dużo. Szczególnie że ma on szczęście do dobrych scenarzystów.


Okładka komiksu Daredevil by Mark Waid tom 2

Tytuł oryginalny: Daredevil by Mark Waid vol.2
Scenariusz: Mark Waid, Greg Rucka
Rysunki: Michael Allred, Khoi Pham, Marco Checchetto, Chris Samnee
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 300
Ocena: 80/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?