Spider-Man: Bez drogi do domu - ścieżka dźwiękowa filmu wyciekła do sieci!
Spider-Man: Bez drogi do domu - ścieżka dźwiękowa filmu wyciekła do sieci!

Spider-Man: Bez drogi do domu – recenzja fana. Najlepszy film Marvela z 2021 roku?

Po wielu miesiącach wyczekiwania Spider-Man: Bez drogi do domu w końcu trafił do kin na prawie całym świecie! Fani postaci Pajęczaka, można wręcz powiedzieć, rzucili się na najnowszą produkcję Marvel Studios oraz Sony Pictures. Przedsprzedaż biletów, tak jak przy Avengers: Koniec gry, było jednym wielkim zamieszaniem i jak wielu z was zapewne sama tego doświadczyło, w salach kinowych znajdowała się masa podekscytowanych widzów, którzy odliczali sekundy do rozpoczęcia tego tytułu. Czy warto jednak było tak bardzo wyczekiwać na ten film? Na naszej stronie znajdziecie już recenzję tej produkcji, która wyraźnie zaznacza, że cały hype otaczający tę produkcję to jakieś nieporozumienie. Ja jednak jestem kompletnie innego zdania i właśnie dlatego chciałbym przedstawić wam moją własną opinię na temat Spider-Man: Bez drogi do domu. Nie bójcie się, moja kontrrecenzja nie zawiera spoilerów 🙂

Opis filmu zapewne jest tutaj kompletnie zbędny, gdyż słyszeliście od tej produkcji już od kilku dobrych miesięcy. Pominę więc tę część i przejdę do rzeczy. Uwielbiam ten film. Dawno, ale to naprawdę dawno, nie byłem w stanie takiego wyczekiwania na film, serial czy grę. Plotki dotyczące pojawienia się mojego bohatera z dzieciństwa — Tobeya Maguire’a oraz mojego teraźniejszego idola — Andrew Garfielda wrzucały mnie w mały trans niedowierzania i ekstazy. Do tego dochodzili filmowi złoczyńcy tej dwójki, których zawsze uważałem za jedne z najlepszych castingów z produkcji superhero. Będą w takim stanie, czekałem i czekałem na ten tytuł, aż w końcu bum… Premiera nadeszła, a ja znów jak małe dziecko, które kiedyś starało się wspinać po ścianie, wpełzłem na salę kinową. Prawie 3 godziny później byłem już w innym świecie i mimo tego, że na głowie miałem masę rzeczy, to jedyne, na czym mogłem się skupić to Spider-Man: Bez drogi do domu.

Prawdziwy Parker w końcu zawitał do MCU

Starałem się jednak nie ponieść nostalgii i nawiązaniom do poprzednich lat filmowej historii Spider-Mana. Chcę ocenić tę produkcję tak jak resztę tytułów z tego roku. Spider-Man: Bez drogi do domu tak czy siak, ma specjalne miejsce w moim sercu, gdyż jest to historia przede wszystkim o Peterze Parkerze, który mimo strat, które poniósł, musi znaleźć w sobie dobro oraz siłę, aby nie tylko przezwyciężyć swoich przeciwników, ale i swoją mroczną stronę. Po 5 latach oglądania Toma Hollanda w tej roli dopiero teraz mogę z całą pewnością powiedzieć, że to jest Peter Parker oraz Spider-Man, na którego czekał cały fandom. Mimo tego, że film posiada masę kultowych postaci, Tom Holland nadal jest w centrum tej historii i wypada wręcz perfekcyjnie. Nie jeden raz podczas seansu siedziałem ze łzami w oczach, dzięki odegranej przez młodego aktora roli.

Zobacz również: Co warto zobaczyć w grudniu w Multikinie?

Spider-Man: Bez drogi do domu - analiza drugiego zwiastuna! Co kryje przed nami Marvel Studios? [MOŻLIWE SPOILERY]

Spider-Man: Bez drogi do domu, Marvel Studios

Masa złoczyńców, ale bez natłoku

Nie chcę jednak niczego ujmować reszcie obsady, gdyż większość z nich wypadła równie dobrze, a może nawet ciut lepiej. Na pierwszą myśl przychodzi mistrzowski występ Willema Dafoe’a jako Norman Osborn. Oglądając go po raz kolejny w roli Zielonego Goblina, kompletnie zapomniałem, że minęło już 19 lat, odkąd zobaczyliśmy go w Spider-Manie z 2002 roku. Miałem wrażenie, jakby aktor nigdy nie odszedł od tej roli. Bez jakichkolwiek wątpliwości mogę powiedzieć dokładnie to samo o reszcie powracających aktorów. Alfred Molina powrócił do roli jednego z najbardziej uwielbianych antagonistów komiksowych i po raz drugi spisał się na medal. Najtrudniejsze zadanie miał jednak Jamie Foxx. Aktor ponownie wcielił się w rolę Electro, którego wątek oraz design z filmu Niesamowity Spider-Man 2, nie należał do uwielbianych przez fanów. Marvel Studios wie jednak jak naprawić niezbyt lubiane postacie. Electro otrzymał kompletnie nowy look i jego historia, której nie będę tutaj tłumaczył, jest równie dobrze zbudowana. Powroty tych złoczyńców mogę uznać za wyśmienicie wykonaną robotę, która nie tylko rozbudowała wątki tych postaci, ale też i uhonorowała to co stało się w poprzednich latach.

Spider-Man: Bez drogi do domu najlepszym filmem MCU z 2021 roku?

Spider-Man: Bez drogi do domu, Marvel Studios

Najważniejsza postać produkcji

Rozpisałem się o tych postaciach, ale zapominałem o najważniejszej postaci, dzięki której owy film jest tak dobrze odbierany. Mowa o Jonie Wattsie, reżyserze tej jak i poprzednich dwóch produkcji o Spider-Manie z MCU. Watts miał tutaj nie lada zadanie. Jednocześnie musiał zamknąć trylogię Spider-Mana, we właściwy sposób uhonorować poprzednie historie o postaci, rozwinąć wątki złoczyńców, a do tego musiał zadowolić widzów, którzy już rok przed premierą oczekiwali nostalgicznej podróży po 20 latach filmowej historii o Spider-Manie. Jon Watts jednak zaskoczył miliony i dostarczył nam przygodę, która w pewien sposób bawi się naszymi emocjami i w żaden sposób nie narusza dzieł Sama Raimiego oraz Marca Webba. Trylogia Spider-Mana może i miała kontrowersyjne momenty, ale chociaż jej zamknięcie można uznać za naprawdę udane.

Zobacz również: QUIZ: Rozpoznaj produkcje, w których wystąpiła Emma Stone!

Spider-Man: Bez drogi do domu najlepszym filmem MCU z 2021 roku?

Spider-Man: Bez drogi do domu, Marvel Studios

Spider-Man nie owija w bawełnę… a raczej sieć.

Warto wspomnieć także o scenach akcji, których jak to w filmach Marvela, nie brakuje. Nie zawsze jednak owe sekwencje, wychodzą na plus. W tym wypadku jednak ponownie muszę pogratulować Wattsowi, który stoi za jednymi z najlepszych scen akcji z filmów o Pajęczaku. Trudno jest o nich mówić bez spolerowania masy niespodzianek, które zostały dla nas przygotowane, więc jako przykład przytoczę scenę, która po części trafiła już do sieci. Mowa o słynnym pojedynku z Doctorem Octopusem na moście. Spider-Man w MCU rzadko kiedy posuwał się do rękoczynu. Zazwyczaj kończyło się na nadużywaniem sieci, a jeżeli już dochodziło do walki wręcz to działo się to przeciwko dronom, albo kosmitom. Brakowało mi zawsze tego czynnika ludzkiego, czyli zwykłej bójki na pięści. W Spider-Man: Bez drogi do domu, Peter już nie cacka się z przeciwnikami i spuszcza im niezłe manto. Co lepsze, sam także otrzymuje wiele konkretnych ciosów fizycznych, ale i psychicznych. Jest brutalnie, jest przygnębiająco i co najważniejsze jest ciekawie.

Spider-Man: Bez drogi do domu

Spider-Man: Bez drogi do domu, Marvel Studios

Gdzie są moje chusteczki?

Zapewne wielu z was zgodzi się ze mną, że większość produkcji Marvel Studios pod względem wizualnym to pewnego rodzaju pomyłka. Szary i nudny filtr, niewyróżniające się kadry oraz podejrzane efekty specjalne. Mogę przytoczyć takie przykłady jak Ant-Man i Osa, Czarna Wdowa czy Thor: Mroczny świat. Do tej grupy nie mogę jednak dodać najnowszych przygód Spider-Mana. Jon Watts jak już wspomniałem, spisał się wyśmienicie. Momentami zapominałem, że nadal oglądam produkcję Marvel Studios. Do tego dochodzi arcydzieło muzyczne Michaela Giacchino, które we wspaniały sposób wrzuca nas w przedstawiony świat i nie raz wyciska z nas cały zapas łez. Przyznam jednak, że momentami efekty specjalne dawały po oczach, ale na tle całej produkcji jest to wada, którą mogę wybaczyć.

Zobacz również: Kevin Feige uspokoja fanów. Spider-Man 4 już w początkowej fazie rozwoju!

Spider-Man: Bez drogi do domu najlepszym filmem MCU z 2021 roku?

Spider-Man: Bez drogi do domu, Marvel Studios

Najlepszy film Marvel Studios z 2021 roku?

Pytanie o milion złotych. Czy Spider-Man: Bez drogi do domu to najlepszy film od Marvel Studios, który otrzymaliśmy w tym roku? Moim skromnym zdaniem, tak. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, że jest to najlepsza produkcja z MCU. Nadal nie jest na tym samym poziomie co Strażnicy Galaktyki czy Avengers: Wojna bez granic, ale niewiele brakuje, aby tak było. Aczkolwiek jest to jeden z najlepszych solowych filmów o superbohaterze, jakie kiedykolwiek widziałem. Spider-Man: Bez drogi do domu to emocjonalny rollercoaster, który zabiera nas na przejażdżkę pełną łez smutku oraz szczęścia, nostalgii, która nie przeważa nad głównym wątkiem oraz postaci, których potencjał w końcu został w pełni wykorzystany. Jest to tytuł, którego trzeba doświadczyć w kinie z zapełnioną salą. Jest to także must-watch dla każdego fana Pajęczaka z Marvela.


Ilustracja wprowadzenia: Sony Pictures 

Redaktor współprowadzący działu Newsy

Wieloletni pasjonat filmów, zapalony gracz konsolowy, wielki fan komiksów i miłośnik seriali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Adrian Jamróg pisze:

Fajna, rzetelna recenzja! 😉 Popieram, najlepszy film MCU w tym roku. Zdecydowanie.

Szamix pisze:

Dużo nielogicznych decyzji i koncepcji, ale chwyta za serducho! Seans wynagradza komuś kto jak ja wychował się na Spiderach Raimiego a potem kontynuował tą historię w filmach Webba i współczesnym MCU xD Jak dla mnie topka Marvela 🙂

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?