Zagrajmy to jeszcze raz. Rok 2004 a Frank Castle przechodzi w swoim życiu metamorfozę. Nie chodzi tutaj o jakieś konsultacje u Sablewskiej, tylko o prawdziwą przemianę praworządnego gliniarza w bezuczuciową maszynę do zabijania. Jonathan Hensleigh przygotował solidny dwugodzinny poradnik: jak ukarać kata? Ten film to krwionośny rollercoster. Wyraziste dźwięki łamanych kości, tryskająca krew przy mocnych uderzeniach noży i gilotyny oraz miliony świszczących pocisków to absolutna norma. Natomiast śmierć poprzez podpalenie i przeciągnięcie ofiary za samochodem to już rzadszy widok.
Ten film to dobrze oprawiony hołd ku wymiarowej karze. Ile jesteś w stanie poświęcić żeby się zemścić? Główny bohater Frank Castle (Thomas Jane) po utracie całej rodziny zamordowanej przez mafię, żyje tylko zaciętą chęcią zemsty. Jego życie podtruwane jest wspomnieniami z przeszłości staje się bezwartościowe. Liczy się tylko kara, która jest ponad wszystko. Dla naszego mściciela karanie jest jak oddychanie. I to właśnie sprawia, że jest on piekielnie niebezpieczny, zwłaszcza że nie ma już nic do stracenia.
To oczywiste, że Punisher zajmuje najwięcej czasu ekranowego. Nie oznacza to jednak, że jego postać jest rozbudowana i skomplikowana. Wręcz przeciwnie. Nie trzeba włożyć wiele intelektualnego wysiłku, aby dostrzec prostolinijną budowę portretu psychologicznego tytułowej postaci. W tym przypadku jest to dobry znak. Punisher to kolejna adaptacja historii wyciągniętej z komiksów Marvela. Jak komiks, to i kicz. Na tym przecież polega wyjątkowość abstrakcyjnych wydarzeń, zapisanych na łamach kolorowych kart oprawionych w dymki z dialogami i ostrokątną kreską rysownika. Dlatego – na litość boską- nie doszukujmy się ponadprzeciętnej wyjątkowości tego filmu. To jest oczywisty sensacyjny obraz z oczywistą fabułą: WSZYSCY MUSZĄ ZGINĄĆ. Nie skłamię jeśli powiem, że jest to najbardziej udany obraz ze wszystkich trzech powstałych prób Punishera. Można uznać tą produkcję za bardzo dobry wstęp do serialu, który powstał przy korporacji Marvela i Netflixa.
Wszystko tutaj przypomina komiks. Praca kamery rewelacyjnie ujmuje czasem słoneczne, a czasem mroczne tło. Montaż nie zakłóca spokojnego odbioru. Muzyka, przy której przy której padają kolejne trupy z kolei nadaje tempo całej produkcji.
Nie znajdziesz tutaj zbyt wielu ambitnych dialogów. Chciałoby się zobaczyć głębszą relację bohatera z innymi postaciami, takimi jak do szukająca stabilizacji Joany (Rebecca Romijn). No ale przecież to nie jest film o miłości, chyba że o miłości do karania. Nie chodzi o to, aby rozkładać ten obraz na emocjonalne czynniki i analizować jego przekaz. Jest komiksowym światem, który trafnie oddaje klimat łatwo przyswajalnej opowieści.
Jest to kino sensacyjne i zarazem fantastyczne. Jeśli komuś brakuje filmowej elastyczności i nie ma w sobie pierwiastka komiksowego rekina, to lepiej żeby sobie ten film odpuścił. Jeśli jednak za dzieciaka udawałeś, że chodzisz po ścianach i wyrzucasz sieć niczym Spiderman, to wtedy każda produkcja spod dłuta Marvela jest obowiązkowa. Nie będę ukrywał, że to kino fanowskie, które jest doceniane przez wielu kinomaniaków. Jeśli nie czujesz się fanem komiksowych historyjek, to ta pozycja również zaspokoi Twój głód filmowego akcjożercy – bez zbędnej analizy i pytań – tylko zabawa i rozrywka.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe