TOP 10: Najlepsze komiksy o superbohaterach w 2016 roku!

Rok 2016 byl dobry dla polskiego rynku komiksów – popularność filmów o superbohaterach pozwoliła fanom wyprosić na polskich wydawnictwach premiery na naszym rynku wcześniej niedostępnych historii. I mowa tutaj zarówno o tych bardziej znanych bohaterach jak ikoniczni Batman czy Superman ale także o herosach dosyć słabo rozpoznawalnych w Polsce: jak Jessica Jones, Doktor Strange czy Miracleman. Poniżej macie zestawienie 10 najlepszych komiksów o superbohaterach jakie wyszły na Polskim roku w mijającym 2016 roku.


10. Doktor Strange: Początki i zakończenia

Doktor Strange: Początki i zakończenia

Tytuł oryginalny: Doctor Strange: Beginnings and endings

Scenariusz: J. Michael Straczynski, Sara Barnes

Rysunki: Brandon Peterson

Tłumaczenie: Marek Starosta

Wydawca: Egmont 2016

Liczba stron: 144

Ocena: 80/100

Od recenzenta: Początki i zakończenia są tzw. originem, czyli na nowo opowiadają początki postaci Doktora Strange’a. To doskonałe wprowadzenie dla nowych czytelników, które tego bohatera nie znają lub tylko słabo go kojarzą. Na szczęście za komiksem stoi zespół doświadczonych i utalentowanych twórców.

Ten album z przygodami Doktora jest mniej magiczny, tajemniczy i oniryczny niż poprzednie przygody, przez co ma szansę dotrzeć do szerszej publiczności. Pierwsze niezależne spotkanie polskiego czytelnikami ze Strange’em wychodzi zatem bardzo przyzwoicie i pewnie będzie dobrze uzupełniać się z nadchodzącym filmem z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o najbardziej magicznym bohaterze Marvela, bez wahania sięgnijcie po Początki i zakończenia.

Zobacz również: Doktor Strange: Początki i zakończenia – recenzja


9. Batman: Ziemia jeden tom 2

Batman: Ziemia jeden tom 2

Tytuł oryginalny: Batman: Earth one vol. 2

Scenariusz: Geoff Johns

Rysunki: Gary Frank

Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz

Wydawca: Egmont 2015

Liczba stron: 160

Ocena: 80/100

Od recenzenta: Jeśli najnowsze opowieści o Mrocznym Rycerzu Was zrażają, a czytając Nowe DC Comics wzdychacie za latami 80. i 90., możecie spać spokojnie. Duet Geoff Johns i Gary Frank znów nie zawodzi. Batman: Ziemia jeden tom 2 sprawnie kontynuuje wszystkie wątki, nakreślone przez znakomitego poprzednika. Mroczny Rycerz od jakiegoś czasu prowadzi już swoją skrytą działalność przeciw przestępcom, wzbudzając strach w pospolitych opryszkach. Nadal popełnia błędy, wciąż nie dysponuje swoim nieodzownym sprzętem (np. nie ma jeszcze Batmobilu). Tymczasem w mieście zaczynają działać coraz bardziej szaleni przestępcy. Równolegle, w mieście rozpoczyna rządy nowa Pani Burmistrz, której brat jest prokuratorem okręgowym, wchodzącym w dziwne układy ze złapanymi przestępcami. Jego dziwnego zachowania doświadczą między innymi Gordon i Bullock, coraz częściej nawiązujący współpracę z zamaskowanym obrońcą prawa.

Batman: Ziemia jeden tom 2 jest bardziej podobny do klasycznych, zeszytowych opowieści ze stałych wydawnictw. To w zasadzie jego jedyna „wada”. Mimo wszystko, to wciąż jeden z najlepszych komiksów z Batmanem ostatnich lat i bardzo cieszę się z jego wydania właśnie w linii DC Deluxe

Zobacz również: Batman: Ziemia jeden tom 2 – recenzja komiksu


8. Batman tom 7: Ostateczna rozgrywka

Batman tom 7: Ostateczna rozgrywka

Tytuł oryginalny: Batman vol. 7: Endgame

Scenariusz: Scott Snyder

Rysunki: Greg Capullo

Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz

Wydawca: Egmont 2016

Liczba stron: 176

Ocena: 80/100

Od recenzenta: Siódmy tom przygód Batmana pisanych przez Scotta Snydera zaczyna się trzęsieniem ziemi, niczym u Hitchcocka. Tajemniczy gaz rozpylony nad Gotham zmusza służby porządkowe do ewakuacji większego obszaru miasta. To właśnie tam Człowiek-Nietoperz zostanie zaatakowany – najpierw przez Wonder Woman, a potem przez innych członków Ligi Sprawiedliwości. Dlaczego dawni przyjaciele nagle odwrócili się od Bruce’a Wayne’a i chcą tylko jego śmierci? Odpowiedź okaże się przerażająca, kiedy na scenę z hukiem wleci Superman opanowany przez Jokera. Oprócz superbohaterów, tajemniczy wirus infekuje też zwykłych ludzi. Czasu do zagłady Gotham pozostało coraz mniej.

Tym razem walka Batmana z Jokerem to nie przelewki: gra toczy się o najwyższą stawkę, a jest nią życie i śmierć. Ostateczna rozgrywka, jak sama nazwa wskazuje, sprowokuje kilka zmian w uniwersum. Kolejny, ósmy tom, zatytułowany Waga superciężka, zostanie wydany przez Egmont w marcu i z pewnością zaskoczy niejednego czytelnika. Czy jednak zmiany przypadną nam wszystkim do gustu? Odpowiedź poznamy już za kilka miesięcy. Póki co, tomu siódmego nie powinien przegapić żaden miłośnik ani Batmana, ani Jokera.

Zobacz również: Batman tom 7 – Ostateczna rozgrywka – recenzja komiksu


7. Superman/Batman tom 2: Supergirl

Superman/ Batman: Supergirl

Tytuł oryginalny: Superman/Batman: Supergirl

Scenariusz: Jeph Loeb

Rysunki: Michael Turner, Peter Steigerwald

Tłumaczenie: Jakub Syty

Wydawca: Egmont 2016

Liczba stron: 144

Ocena: 85/100

Od recenzenta: Superman/Batman: Supergirl to drugi tom wspólnych przygód Człowieka ze Stali i Mrocznego Rycerza, będący naturalną konsekwencją wydarzeń, które poznaliśmy podczas lektury Wrogów publicznych. Kawałki kryptonitu, będące pozostałością po rozbitym meteorycie, pospadały na Ziemię, nie czyniąc nikomu większych szkód. Ponieważ nawet małe fragmenty stanowią zagrożenie dla Supermana, Batman stara się namierzyć i zebrać wszystkie pozostałości. Okazuje się, że wraz z resztkami asteroidy, na naszą planetę spadło coś jeszcze…

Na dnie zatoki Gotham Batman odkrywa sporych rozmiarów statek kosmiczny. Po pobieżnych oględzinach okazuje się, że w środku znajduje się blond-nastolatka, władająca niezrozumiałym językiem i przejawiająca supermoce, podejrzanie podobne do tych, którymi dysponuje Superman…

Opisana na nowo geneza Supergirl to świetna przystawka przed sięgnięcie np. po serial CBS o jej przygodach. Chociaż nie przepadam za historiami o młodych superbohaterach, zestawienie debiutu tej postaci z czujnym okiem „starej gwardii” wypadło nad wyraz interesująco. To tutaj pierwszy raz Superman pozwala sobie na uwagę, mającą dotknąć Batmana do żywego i przejawia agresję wobec tych, którzy ośmielą się mieć inne zdanie niż on.

Pomimo cięższej wymowy i dotknięcia intrygujących problemów, takich jak samotność, odpowiedzialność i wolna wola wyboru, lektura Supergirl wciąż dostarcza odpowiedniej dozy rozrywki, może nawet większej, niż poprzedni tom. Jeśli cała seria będzie szła w tym kierunku, umiejętnie wyważając akcję z dobrym kreśleniem charakterów postaci, warto być jej regularnym czytelnikiem.

Zobacz również: Superman/Batman tom 2: Supergirl – Recenzja


6. Elektra:Assassin

ElektraL Assassin

Tytuł oryginalny: Elektra Assassin

Scenariusz: Frank Miller

Rysunki: Bill Sienkiewicz

Tłumaczenie: Jacek Drewnowski

Wydawca: Egmont 2016

Liczba stron: 264

Ocena: 85/100

Od recenzenta: Elektra, seksowna, ale śmiertelnie niebezpieczna zabójczyni ninja, to postać do tej pory znana polskiemu czytelnikowi raczej umiarkowanie. Poza fragmentem historii Franka Millera i Klausa Jansona, wydanego w 1989 roku przez As Editor (zapewne półlegalnie), ukazał się tylko piękny album Elektra Żyje!, również stworzony przez Millera przy współpracy z Lynn Varley. Dodajcie do tego gościnne występy w komiksach o Daredevilu i kiepsko oceniany film z 2005 roku z Jennifer Garner w roli głównej. To tyle. A szkoda, bo Elektra to osobowość niezwykle silna, złożona i ciekawa. 

Jesteśmy świadkami narodzin Elektry, ciężkich przeżyć z jej dzieciństwa czy wreszcie zemsty, którą pała względem swoich oponentów. Dowiadujemy się więcej o jej umiejętnościach: oprócz siły i niespotykanej sprawności fizycznej, kobieta może też wpływać na umysły nie tylko wrogów, ale i potencjalnych sojuszników.W tym albumie będzie musiała powstrzymać Bestię, pragnącą doprowadzić do nuklearnej zagłady. Pomoże jej w tym agent S.H.I.E.L.D. ze skłonnością do alkoholu, chociaż przedmiotem jego obsesji coraz częściej staje się również Elektra.

Elektra: Assassin ma coś z opowieści szpiegowskiej, romansu noir, ale i z wielu innych gatunków. Nie stroni też od satyry politycznej. Sporo tu symboliki i umowności, a także balansowania po cienkiej linii między jawą a snem, fantazją i rzeczywistością. Portrety psychologiczne są pogłębione, szczególnie że mamy do czynienia z podróżą w głąb jednego z najbardziej niezwykłych umysłów w Marvelu. Mamy też sporo scen tylko dla dorosłych.

To komiks inny niż wszystkie: mieszający style, wątki, sposoby narracji. Eksperymentalny, wymagający, surrealistyczny, fantasmagoryczny, zupełnie niemainstreamowy, ale piękny w swojej brzydocie. Nawet jeśli za pierwszym razem zrozumienie wszystkiego sprawi Wam problemy, nie wstydźcie się sięgnąć po niego jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. 

Zobacz również: Elektra: Assassin – recenzja komiksu

Dziennikarz

Zajmuję się szeroko pojętą popkulturą - grami, komiksami, literaturą, w mniejszym stopniu serialami i filmami. Interesuje się szerokimi syntezami wykraczającymi poza jeden rodzaj dzieł kultury.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?