Sam początek zbudowany jest w zasadzie na imponującej pierwszej części Iron Mana, która do dziś uważana jest za jedno z najlepszych origin story filmów superhero. Dalej mamy kontynuację losów Tony’ego Starka oraz początki Thora i Kapitana Ameryki, by całość podsumować crossoverem, który pozwala po raz pierwszy powiedzieć o faktycznym, spójnym świecie filmowym.
I ponownie zaczynamy zabawę historią Starka, choć trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do poprzedników – z których jeden startuje całe uniwersum, a drugi wprowadza m.in. Czarną Wdowę – „trójka” od Shane’a Blacka praktycznie w ogóle nie wpływa na całość (poza oczywiście paroma zmianami w życiu samego protagonisty). Thor: Mroczny świat ma równie komediowy charakter, aczkolwiek wprowadza kolejny z Kamieni Nieskończoności. Dalej mamy dwa przełomowe, w pewien sposób definiujące resztę MCU dziełka: „czarnego konia” w postaci Strażników Galaktyki i niesamowicie udanego Zimowego żołnierza ze szpiegowskim klimatem i ważnym plot twistem dla uniwersum. Poprzedzają one chyba najmniej udany crossover Mścicieli, który w przeciwieństwie do Iron Man 3 stanowi w ogromnej mierze jedno wielkie wprowadzenie do kolejnych wątków poszczególnych Avengerów. Faza kończy się dość miękko, bo na luźnym komediowym filmie z domieszką heist movie z człowiekiem-mrówką w roli głównej.
I dochodzimy do finałowej jak dotąd fazy – zdecydowanie najobszerniejszej i zarazem kończącej Sagę Nieskończoności. Tutaj już Kevin Feige i spółka nie bawili się w komediowe wstępy, uderzając z mocną Wojną bohaterów, będącą punktem zwrotnym dla wydarzeń w MCU i podwaliny pod sam finał starcia z Thanosem (dlatego jest to jeden z filmów, których omijać raczej nie powinniśmy). Następnie powitaliśmy Doktora Strange’a, Spider-Mana i Czarną Panterę, w międzyczasie zaś śmignął nam zwariowany sequel Strażników Galaktyki oraz oczywiście Thor: Ragnarok Taiki Waititiego, kończący się tuż przed startem Wojny bez granic (a więc to kolejna ważna stacja). Po trzęsieniu ziemi spowodowanym trzecią odsłoną Avengers mamy dwa filmy dodające co nieco przed finałową batalią w Końcu gry. Dziejący się przed Infinity War drugi Ant-Man wprowadza pewien czynnik, który będzie kluczowy dla Endgame. No i jest rzecz jasna Kapitan Marvel, przedstawiająca nam nową bohaterkę. Prawdziwe znaczenie będzie jednak mieć dopiero w 4. Fazie MCU, więc tak naprawdę film nie wydaje się mieć „globalnego” znaczenia – chyba, że bardzo nas interesuje origin story Carol Danvers, ewentualnie początki Nicka Fury’ego. Ostatni na liście Spider-Man: Daleko od domu to zasadniczo epilog trzeciej fazy, prezentujący pewne konsekwencje ostatniej batalii z Szalonym Tytanem.
To tyle, jeśli chodzi o kolejność filmów. Jeżeli zaś interesuje Was oglądanie chronologiczne pod kątem czasu akcji w uniwersum (1942-2023), prezentuje się ona następująco:
Zobacz również: TOP 15 – Najlepsze memy i reakcje na Avengers: Wojna bez granic
Na czym polega „metoda spaghetti”? Otóż jest to autorska metoda pisarza Jonathana Sima, zgodnie z którą filmy o superbohaterach można oglądać kierując się scenami po napisach. Zatem jeśli dana scena nawiązuje do konkretnego filmu, to właśnie ten powinien być obejrzany jako następny w kolejności. Wtedy lista prezentuje się następująco:
Zobacz również: QUIZ: Rozpoznasz film Marvela po kadrze?! [Poziom zaawansowany]
Mamy nadzieję, że poniższy poradnik był Wam pomocny w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie jak oglądać MCU, aby robić to w odpowiedniej kolejności: zgodnie z fabularną linią czasową zawartą w filmach o członkach grupy Avengers, chronologicznie według ich powstawania lub zgodnie z logiką scen po napisach.