strażnicy galaktyki quiz
strażnicy galaktyki quiz

“Come and get your love” czyli jak pokochałem Strażników Galaktyki

Za nami trzecia (i zarazem ostatnia część) przygoda drużyny zapoczątkowanej w 2014 poprzez Jamesa Gunna. Mowa oczywiście o serii Strażnicy Galaktyki, którzy chwytali widzów na całym świecie za serca i z całkowicie nieznanej formacji stali się twarzą MCU.

Ze światem Marvela jestem praktycznie od zawsze. Moja miłość do tego świata zrodziła się jakoś w okolicach 2003/2004 roku podczas maratonu kreskówek na Fox Kids. Tam poznałem takie tytuły jak X-Men, Spider-Man czy Fantastyczna Czwórka. Animacje te rozpaliły mą miłość do tego świata, która płonie do dziś (choć po tych wszystkich śmiecio She-Hulkach czy Kwantomaniach potrafi przygasnąć). Z biegiem lat zacząłem również czytać komiksy i pamiętam pewną serię o Pajęczku, do której dołączane były jakieś karty kolekcjonerskie. Co dwa tygodnie błagałem mamę o kasę, by uzbierać każdy numer tego magazynu, w którym znajdowały się komiksy z perypetiami Spider-Mana. Do dziś nie mam pojęcia w jakim świecie odgrywały się te wydarzenia. Na bieżąco byłem również z kinowymi adaptacjami z owego uniwersum. Upodobałem sobie najbardziej serię X-Men, gdyż działał tutaj mocny sentyment do animacji z lat 90. i to właśnie Mutanci wiedli prym w mych zainteresowaniach komiksowo-filmowych.

Z Marvel Cinematic Universe dopiero zetknąłem się w okolicach 2011 roku (z datą mogę się mylić) gdy podczas wakacji obejrzałem u wujka pierwszego Thora. MCU wywołało we mnie ogromny zachwyt, zwłaszcza po filmie Avengers. Jednak po tak wielkim tytule trudno było przebić szklany sufit, a Marvel Studios zaczęli zjadać swój własny ogon. Iron Man 3 był fajny, Thor: Mroczny świat już niekoniecznie. Na horyzoncie pojawił się nowy, dumnie brzmiący tytuł, czyli Strażnicy Galaktyki.

Początki bywają… różne

Gdy w 2014 roku Gwiezdna Flota Strażnicy Galaktyki wkroczyli do świata Marvel Cinematic Universe miałem pewne obawy. Nie znałem tej drużyny i byłem dość sceptycznie nastawiony do nowego tworu Marvel Studios, jednak dałem szanse. Jako zbuntowany szesnastolatek niezbyt przekonywał mnie ten tytuł, a Star Lord grany przez Chrisa Pratta wydawał mi się głupkowaty. Podobnie było z humorem, i mimo iż potrafiłem zauważyć inne żarty, będące odważniejszą formą komizmu z poprzednich odsłon MCU, to jednak nie było dla mnie niczym nadzwyczajnym. Pierwszy seans nie podobał mi się z wyjątkiem nieziemskiego soundtracku zawierającego nieśmiertelne hity takich wykonawców jak David Bowie czy Redbone. Gdy robiłem pandemiczny rewatch i wkręciłem w ten świat moją mamę powiedziałem: musimy obejrzeć tych głupkowatych Strażników, bo film ten jest istotny dla historii. Do drugiej części nawet nie podszedłem, poza sprawdzeniem ścieżki dźwiękowej, która wciąż była na wysokim poziomie.

Nie cieszył mnie również fakt, że Strażnicy powrócą w Avengers: Wojna bez granic. Tam ich poczynania pod iskrzyły tylko moją niechęć do tej drużyny. Bezmyślne poczynania Quilla czy Draxa doprowadziły do tego, że najchętniej wymazałbym te dwie postacie z kanonu Marvela na zawsze. W pamięci zapadli mi jedynie pozytywnie Rocket, Groot i Gamora. Postać wykreowana przez Zoe Saldane głównie z racji interesującego wątku z Thanosem i kamieniem dusz.

strażnicy galaktyki avengers

fot. kadr z filmu Avengers: Wojna bez granic

A może jednak nie jest to takie złe?

Wielu moich znajomych dziwiło się, gdy mówiłem że nie lubię Strażników Galaktyki. Dopiero jakoś w 2021 roku dałem trzecią i ostatnią szanse dla filmu Jamesa Gunna. I wiecie co? Zakochałem się – najwidoczniej musiałem dojrzeć. Muzyka, żarty czy też wykreowane postacie wywołały we mnie euforię niczym wymarzony prezent na święta. Niedociągnięć troszkę ma historia i Ronan jako główny antagonista filmu. Mało przekonuje oraz cierpi na typowe dla Marvela tworzenie niepokonanych do czasu, aż tego potrzebuje scenariusz. Jednak to nie przeszkadza w pozytywnym odbiorze, który dopieszczony jest przez niezwykłą ścieżkę dźwiękową. Naprawdę, jeśli nie macie soundtracku ze Strażników Galaktyki to kupcie, zwłaszcza że do najdroższych płyt nie należy.

Zobacz również: MARVEL QUIZ: Rozpoznaj postacie z filmów Strażnicy Galaktyki!

Prawdziwą sympatię podkreślił jednak drugi tytuł z serii czyli vol. 2, w którym tytułowa grupa mierzy się z Ego – ojcem Petera Quilla. Wielu twierdzi, że to właśnie ta część jest gorsza od jedynki, lecz nie ja. Kolejna odsłona wprowadziła wiele ciekawych twarzy, sporo akcji i humoru, który kupiłem. Dodatkowo, poza Quillem, skupił się na jednej z moich ulubionych postaci czyli Nebuli. Jej historia mnie mocno urzekła i potrafiłem scalić się z nią oraz współczuć przeszłości. Miłość siostrzana między Nebulą a Gamorą porusza i daje do myślenia. Tak samo jest z wątkiem Quilla. To właśnie dzięki dwójce potrafiłem docenić tę postać i wybaczyć błędy z Wojny bez granic. Poza tym – kto nie płakał podczas śmierci Yondu oraz jego pogrzebu?

Kocham ten film zarówno za fabułę, żarty, emocje czy ilość odniesień do popkultury ze schyłku ubiegłego wieku, a scenę gdzie Groot szuka płetwy Yondu mam w swojej ścisłej czołówce MCU. Nie mogę zapomnieć również o tym, by podkreślić fakt brutalności vol. 2. Oczywiście jest to brutalność wpasowująca się w ramy MCU, bo przecież nie zrobią z tego slashera pokroju Halloween. Zauważmy jednak, że jest tu sporo zgonów. Naprawdę ginie w tym filmie znaczna część ludzi, a Groot przynosi odcięty palec. Ba, na początku widzimy Yondu ubierającego się, a w tle śpi kobieta. Od razu nasuwa to myśli, że jest to Dom Publiczny.

Kadr z filmu Strażnicy Galaktyki vol. 2

Kadr z filmu Strażnicy Galaktyki vol. 2

I’m hooked on a feeling

No i jesteśmy świeżo po premierze filmu Strażnicy Galaktyki vol. 3, który jest klamrą całej trylogii stworzonej przez Jamesa Gunna. Co więcej uważam ten tytuł za najlepszy spod szyldu Marvel Studios. Produkcja może ma swoje wady jak niewykorzystany potencjał Adama Warlocka (liczę, że rozwiną go w przyszłości) czy też po raz kolejny mamy niepowstrzymanego antagonistę, którego możemy pokonać dopiero gdy potrzebuje tego scenariusz. Mimo wszystko jest to najbardziej oryginalna opowieść jeśli chodzi o MCU, najbardziej odważna opowieść, a także najbrutalniejsza ze wszystkich. Mogą to być jednak tylko moje odczucia, zważywszy na moją małą wrażliwość co do przemocy wobec zwierząt. W końcu mamy też antagonistę na miarę Thanosa. Jonatan Majors jako Kang Zdobywca spisał się dobrze, lecz High Evolutionary jest o wiele bardziej… zły. Tak, tutaj mamy pokazany prawdziwy jad wylewający się z tej postaci. On nie chce zawładnąć światem, a chce go wyewoluować do gatunku doskonałego, ale takiego pod swoje widzi mi się.

Oczywiście nie tylko Rocket i jego historia odznaczają się w tej produkcji, bo również Star Lord, z którym (jak pisałem wcześniej) miałem pod górkę. Widać przemianę i dojrzałość, będącą pokłosiem poprzednich filmów. Mamy człowieka cierpiącego. Stracił matkę, przybranego ojca oraz kobietę, która była miłością jego życia. Nawet jeśli nie przemawiała do was postać Petera Quilla, to tutaj może wytworzyć się więź pomiędzy wami. Ogólnie Strażnicy Galaktyki vol. 3 to przeemocjonowany film, w którym aż prosi się o chwilę oddechu, lecz czy to źle, że mamy tam aż tyle emocji? Absolutnie. To tylko podkreśla, że James Gunn otrzymał swobodę w pracach przy filmie i mamy autentyczny obraz kosmicznej ekipy. Warto wspomnieć, że jest to (prawdopodobnie) jednorazowy odpoczynek od tego całego multiwersum wykreowanego w IV fazie i działa jako osobny film.

Strażnicy galaktyki guardians of the galaxy

fot. kadr z filmu Strażnicy Galaktyki vol. 3

Zobacz również: Strażnicy Galaktyki vol. 3 – recenzja filmu Jamesa Gunna! Gdyby miało nie być jutra

I co dalej? Miejmy nadzieje, że kiedyś zobaczymy jeszcze drużynę Strażników Galaktyki. Nie będę kłamał, że mimo mojej początkowej niechęci, będę tęsknił za perypetiami tych głupkowatych stworzeń z kosmosu. Wierzę, że nie jest to rozstanie na dłużej i choć ten jeden raz zobaczymy jeszcze tą słynną drużynę, która była praktycznie nieznana dla nikogo, poza fanami komiksów. Można powiedzieć, że to istna droga od zera do milionera.

PS. Zapewne wielu z Was zastanawia się dlaczego nie wypowiedziałem się na temat Strażnicy Galaktyki: Coraz bliżej święta. Cóż, tutaj odsyłam do recenzji 🙂 A jeśli chodzi o grę, to wkrótce pojawi się inny tekst. 

Redaktor prowadzący dział Newsy

Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?