Czy da się zrobić dobry film o Fantastycznej Czwórce?

Na przestrzeni ostatnich lat na wielkie i małe ekrany trafiły niezliczone rzesze bohaterów komiksowych. Z początku twórcy filmowi skupiali się głównie na adaptacjach przygód najbardziej znanych bohaterów takich jak Batman, Spider-Man czy grupa X-Men których obecność gwarantowała zyski na odpowiednim poziomie. Z czasem kiedy okazało się, że kolejne historie o facetach w przebraniach sprzedają się jak ciepłe bułeczki studia filmowe zaczęły podejmować coraz większe ryzyko i sięgać po superbohaterów nieznanych szerszej publiczności. Szczególnie widoczne zrobiło się to po sukcesie Marvel Cinematic Universe. Nagle otrzymaliśmy samodzielne filmy o Ant Manie oraz o grupie Guardians of the Galaxy. Tym którzy nie interesują się komiksami podpowiem, że nawet wśród czytelników historii obrazkowych ci wyżej wymienieni bohaterowie nie cieszyli się nigdy wielką popularnością. A jednak dzięki niezwykle udanym filmowym wersjom stali się ulubieńcami wielu fanów. Strażnicy Galaktyki już doczekali się sequela, a druga część Ant Mana zatytułowana Ant Man and the Wasp również niebawem zagości na ekranach kin. Jeżeli nawet te bliżej nieznane postaci doczekały się udanych ekranizacji to dlaczego nie udaje się to z tak znaną grupą bohaterów jaką jest Fantastic Four?

Fantastic Four

Można by łatwo odpowiedzieć na to pytanie mówiąc, że dlatego iż Fantastyczną Czwórką zajmuje się Fox a nie Marvel/Disney, ale byłoby to zdecydowanie zbyt duże uproszczenie. Przecież 20th Century Fox poza kilkoma przeciętnymi filmami wypuściła cały szereg znakomitych ekranizacji komiksowych jak np. X-Men 2, X-Men Days of Future Past, a także niedawny Deadpool czy jeszcze zupełnie świeży Logan. Może w takim razie czwórka bohaterów w niebieskich wdziankach po prostu nie nadaje się na film? Z tym stwierdzeniem także trudno się zgodzić, ponieważ dobry film o czteroosobowej (pomijam udział niemowlaka) rodzinie superbohaterów już powstał i nazywa się The Incredibles.

The Incredibles

Pixar tworząc kolejny charakterystyczny dla siebie film familijny przypadkowo pokazał jak powinien wyglądać dobry film o F4. Powinno być to lekkie i zabawne kino rozrywkowe z masą spektakularnych scen akcji opierające się głównie na interakcjach pomiędzy członkami grupy. A interakcje te są esencją istnienia Fantastycznej Czwórki. Grupa ta pomimo bycia zespołem superbohaterów jest także rodziną (w pewnym sensie). Zapracowany profesor Reed Richards znany także jako rozciągliwy Mr Fantastic spełnia rolę głowy tej rodziny podczas gdy jego żona Sue Storm (Invisible Woman) pełni rolę matki starającej się utrzymać w ryzach swego brata Johnnego i Bena Grimma którzy zachowują się niczym dorastający bracia. Relacje pomiędzy postaciami dają niezwykle szerokie pole do popisu dla scenarzystów którzy mogą w prosty sposób mieszać sitcomowe żarty z dramatami rodem z telenowel. Charakterystyczne supermoce każdej z postaci również otwierają przed scenopisarzami całe spektrum możliwości. Johnny Storm potrafić latać i kontrolować ogień, Ben jest supersilny, Reed dowolnie zmienia kształty a Sue potrafi znikać i władać telekinezą. Czy naprawdę tak trudno jest wymyślić sytuację w której postaci te potrafiłyby twórczo wykorzystać swoje moce by jako zgrany zespół pokonywać kolejne przeszkody? Jeszcze łatwiej jest otworzyć dowolny z komiksów o F4…

Silver Surfer

Co zatem otrzymaliśmy do tej pory? Fantastic Four – był chyba najbliżej poprawnego sportretowania superbohaterskiej czwórki. Niestety najbliżej nie znaczy wcale, że blisko. W roli Human Torch’a całkiem nieźle wypadł Chris Evans (tak ten który obecnie wciela się w Kapitana Amerykę), a Michael Chiklis wcielający się w Thing’a także dobrze odrobił prace domową. Relacja i wzajemne przekomarzanie się tej dwójki stanowiło główny powód, dla którego chciało się oglądać film do końca. Niestety Loan Gruffudd w roli Reeda Richardsa był tak drewniany, że nie powinno dziwić iż nie poradził sobie z rolą elastycznego Mr Fantastic z kolei Jessica Alba kompletnie nie pasowała do roli dojrzałej i odpowiedzialnej kobiety jaką była Sue Storm w komikasach. O pomstę do nieba woła także postać Dr Dooma. Jednego z najlepszych czarnych charakterów Marvela sprowadzono do roli pazernego szefa wielkiej korporacji… Mimo słabej “jedynki” sequel zapowiadał się obiecująco. W Fantastic Four Rise of the Silver Surfer widzowie mieli zobaczyć ekranizację najbardziej znanego komiksu o F4, a konkretnie walkę z Galaktusem oraz jego emisariuszem Silver Surferem. O ile ten drugi wypadł nie najgorzej (aczkolwiek nie wykorzystano ogromnego potencjału tej postaci) o tyle obecność w filmie “Pożeracza Światów” okazała się być jedynie chwytem marketingowym. Postać ta pojawiła się w formie… dużej chmury. Film został bardzo chłodno przyjęty przez widzów więc na następną próbę zekranizowania przygód F4 musieliśmy czekać aż do 2015 roku. Przez krótką chwilę naprawdę można było uwierzyć, że tym razem się uda. W końcu Fox miał już w swoim portfolio kilka znakomitych filmów superbohaterskich, a niemal każda kolejna opowieść o postaciach Marvela osiągała kasowy sukces. Niestety zamiast Fantastic Four do kin trafił jakiś Fant4stic, film tak zły, że do tej pory twórcy nie chcą się do niego przyznać obwiniając się wzajemnie o jego ostateczny kształt. Nie zwykłem kopać leżącego dlatego spuszczę nad nim zasłonę milczenia.

Fant4stic

Czy to oznacza, że nie otrzymamy już nigdy porządnego filmu o Fantastycznej Czwórce? Nie sądzę. Koniunktura na superbohaterów trwa w najlepsze, a twórcy sięgają po coraz mniej znane postaci. Wydaje się zatem iż kolejna próba jest nieunikniona. Fox musi jednak sięgnąć głębiej do portfela i zatrudnić sprawdzonego reżysera oraz scenarzystów którzy będą potrafili, a może przede wszystkim chcieli stworzyć film który odda sprawiedliwość tej zasłużonej grupce bohaterów. W przeciwnym wypadku Marvel z otwartymi ramionami przyjmie kolejną grupę postaci poszerzając swój panteon herosów. A przecież podróżująca między wymiarami czwórka, Srebrny Surfer oraz żarłoczny Galaktus idealnie wpasowaliby się w najnowszy kosmiczno-astralny kierunek filmów Marvela wyznaczony przez Guardians of the Galaxy i Dr Strange’a… czego sobie i Państwu życzę.

Ilustracja wprowadzenia: 20th Century Fox

Fan Star Wars, Marvela, Batmana i Wiedźmina. Miłośnik kina, literatury, komiksu i gier komputerowych. Zwolennik cięższych brzmień. Z wykształcenia filolog/dziennikarz, w wolnych chwilach kibic i amatorski piłkarz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?