Egmont w ramach Marvel NOW! wydał trzy serie ściśle powiązane z mutantami – tą, której centralnym punktem są X-Men z przeszłości, serię związaną z Wolverinem i trzecią, przedstawiającą grupę Scotta Summersa. I właśnie ta ostatnia jest moim faworytem – zachowuje ona rebelianckiego ducha Dzieci Atomu, zmienia miałkiego Cyclopsa w prawdziwego lidera społeczności homo superior i oferuje najbardziej dojrzały przekaz, nawiązujący do dyskryminacji rasy mutantów.
Bitwa Atomu przyniosła ze sobą pewne przetasowania. Ze Szkoły imienia Jean Grey odeszła Kitty Pryde, wraz z grupą młodego Cyclopsa i nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że przeniosła się do niejako konkurencyjnej placówki postrzeganego jako terrorysta Scotta Summersa. Tym samym szansa na powrót do właściwych czasów oddaliła się jeszcze bardziej. Na szczęście relacje między oryginalnymi X-Men, ze świeżo upieczonymi nabytkami starszego Cyclopsa nie są złe, a jedynie relacja panienek Stepford i Jean Grey przypomina typową rywalizację.
Podopieczni Summersa są wystawiani na ciężkie próby, a w międzyczasie na horyzoncie pojawia się kolejny problem. Masowa terrigeneza, spowodowana przez Black Bolta, zaskakuje mutantów i stwarza nowe zagrożenia dla ich rasy – bo czy przeciętny człowiek odróżni mutanta od przedstawiciela Inhumans? Jakby tego było mało, we wszystko wplątana jest jedna z terrorystycznych organizacji świata Marvela.
Tymczasem Magneto działa na własną rękę, zachowując momentami dystans od szkoły Cyclopsa. Trafia do Madripooru, miejsca znanego dotychczas z obecności organizacji Hydra, mającego jednak teraz być szansą dla mutantów. Dawny przywódca Bractwa Złych Mutantów nie jest już dawnym sobą, nie tylko pod względem ideologicznym. Jego zdolności uległy rozchwianiu, podobnie jak te dawnej Piątki Phoenixa, lecz nie byłby on Mistrzem Magnetyzmu, gdyby nie pokazał, że nadal jest groźnym osobnikiem.
Naczelnym rysownikiem jest tu Chris Bachalo, prezentujący oryginalny, nieco kreskówkowy styl, sprawdzający się w historii, w której prym wiodą nastolatki, co jednak nie wyklucza skutecznego obrazowania dojrzalszych wątków. Za jeden z zeszytów odpowiada Kris Anka, twórca bez wątpienia utalentowany, lecz ustępujący poprzednikowi, a wręcz uginający się pod ciężarem prac w następnych częściach. Perełką są tutaj bowiem ilustracje Marco Rudy’ ego. Artysta ten, niczym J.H. Williams III, bawi się kadrami, tworząc niesamowicie widowiskowe przedstawienie. Oryginalne podejście do wizualizacji niestabilnych promieni optycznych Summersa seniora jest najlepszym finiszem komiksu, jakiego mogłem sobie zażyczyć.
Końcówka historii zazębia się z crossoverem All-New X-Men i Guardians of the Galaxy i tym samym zapowiada potyczkę między Uncanny X-Men a S.H.I.E.L.D. Komiks nie rozczarowuje i utrzymuje równy poziom całej serii. Mniej tu co prawda spraw polityczno- społecznych, a więcej młodzieżowej akcji, co nie zmienia faktu, iż Uncanny X- Men: Dobry, Zły, Inhuman jest najlepszym tomem z Marvel NOW! wydanym przez Egmont w kwietniu.
Tytuł oryginalny: Uncanny X- Men: The Good, the Bad, the Inhuman
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Chris Bachalo, Kris Anka, Marco Rudy
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 128
Ocena: 80/100