Zapraszam na subiektywny przegląd tytułów, które moim zdaniem prezentowały się najciekawej w upływającym właśnie roku.
Fani smoków, militariów i obnażonych kobiecych piersi w wersji George’a R.R. Martina dostali w końcu malutką furteczkę umożliwiającą wejście do książkowo-serialowego świata. Na razie nie jest to dużo – starter czyli skrót podstawowych zasad, kilka przykładowych postaci i liniowa przygoda. Niemniej – robi apetyt na więcej, na pełen system, gdzie tworzy się własny ród i prowadzi przez pełne intryg przygody w Westeros. Na uwagę zasługuje mechanika, gdzie nie ma podziału cechy-umiejętności i wszystko co postać sobą reprezentuje oddaje system atrybutów. Czekam na wydanie podstawki a wtedy – kto wie…
Tym razem gra planszowa. Z tym, że plansza jest trójwymiarowa i przedstawia gnający przez prerię pociąg, przewożący, a jakże, cenny ładunek. Na ten ładunek zasadzasz się razem z grupą podobnych tobie bandziorów. Konkurując ze sobą biegacie po wagonach i ich dachach próbując być sprytniejszym i – w finale – bogatszym rabusiem. Montowany z części pociąg, wokół którego można rozstawić tak nieodzowne elementy westernowej dekoracji jak na przykład czaszka bizona, robi urocze wrażenie. Do tego piękny, trochę kreskówkowy layout, który tworzy bardzo fajny klimat. Nie grałem – ale słyszałem dobre opinie. Może w 2016 roku?
Setting do bardzo lubianego przeze mnie systemu Savage Worlds. Granie barbarzyńcą nigdy nie było w czołówce moich erpegowych priorytetów – ale tu jest coś co mnie urzekło. Klimat rodem z Conana Barbarzyńcy (zarówno filmu z Arnim jak i opowiadań Howarda) – pustynie z koczownikami, miasta złodziei, złowrodzy kapłani, muskularne panie z mieczami oburęcznymi. Pulp–fantasy można nie trawić, ale ta ma coś w sobie. Taka łza dla cieni minionych, kiedy elfy i krasnoludy nie zostały jeszcze wydobyte z mroków nordyckiej mitologii na potrzeby literatury fantasy, a na topie byli muskularni faceci w przepaskach biodrowych, wyrąbujacy sobie mieczami drogę do tronu. Jak ktoś lubi poczuć ten klimat na chwilę – zapraszam i polecam.
Znowu setting i znowu do Savage Worlds. Rzecz bardzo subiektywnie umieszczona na tej top-liście, bo reaktywująca świat zapomniany. Lankhmar – skąpane w dymie miasto tajemnic, pełne awanturników i innych mrocznych postaci i magiczny świat Nehwonu pochodzą z uroczego acz mało popularnego w Polsce cyklu powieści Fritza Leibera. Takie awanturnicze fantasy, dobrze napisane i troszkę trącące myszką. Pierwszy raz pojawiło się jako gra RPG wydana przez TSR jako jeden ze światów AD&D. Wyszło do niego kilka dodatków, a następnie całość popadła w zapomnienie. A teraz, po latach wróciło, w całkiem niezłej formie i szacie graficznej. Niech Bogini błogosławi Cię, Pinnacle, za możliwość ponownego spotkania Fahrda i Szarego Kocura!
Nie jestem wielkim fanem Warhammera 40000 (Heretyk – ad. Pogo), ale ciężko mi przejść obojętnie obok polskiego wydania Dark Heresy. Gruba księga, pięknie ilustrowana, zawierająca wszystko co niezbędne dla młodego tropiciela herezji kusi do wejścia w mroczny świat sektora Askellon. Dawno nie było na polskim rynku RPG premiery tak mocno wyczekiwanej. Dodatkowo sprzedawane w zestawie z zasłonką Mistrza Gry (bardzo klimatyczną).
Kolejna gra Fantasy Flight Games rozgrywająca się dawno, dawno temu w dalekiej Galaktyce. Świeżo po premierze Przebudzenia Mocy człowiek ma wielką ochotę chwycić miecz świetlny i użyć Mocy, a ta gra to umożliwia. Po szmuglerach i rebeliantach tym razem gracz dostaje możliwość wcielenia się w rolę użytkownika Mocy. Grube, ponad 400-stronicowe tomiszcze to potężna dawka informacji na temat lucasowego uniwersum, tak więc nawet sam zakup i postawienie go na półce jest już dla fana Star Wars źródłem satysfakcji. Dodatkowo specjalne kości, zaprojektowane tylko do tej konkretnej gry – to z jednej strony dodatkowy wydatek – z drugiej ciekawe rozwiązanie, wzbogacające czynnik losowy o elementy fabularne. Kusi, oj kusi :).
Wracamy do planszówek. Gra w opowiadanie historii i skojarzenia – zupełnie nie wiem o co w niej chodzi :). Polecana przez wielu, ja widziałem tylko kolorowe karty, które dostarczają grającym masę radości. Wpisane na listę na 2016 rok.
Założenie jest proste – mamy różne typy klejnotów, za kombinacje których możemy kupować karty rozwoju. Karty dostarczają nam punkty, zebranie odpowiedniej ilości to wygrana. Proste? To samo powiedziałem , gdy usłyszałem skrót zasad. Niemniej – ta gra to spora dawka emocji i główkowania nad własną strategią, przewidywanie ruchów przeciwnika i dużo czystej frajdy. Dodatkowo jest bardzo ładnie, porządnie wydana – czego chcieć więcej?
Gra obecna na rynku już od pewnego czasu, w tym roku doczekała się w Polsce kolejnego dodruku drugiej edycji. Świetny sposób na spędzenie kilku godzin w towarzystwie znajomych – koniecznie w sześcioosobowej grupie, obsadzamy wtedy wszystkie rody występujące w grze. Gra o dominację i zdobycie władzy w Westeros ma ten smaczek, że oprócz działań militarnych na planszy część rozgrywki może polegać wyłącznie na pertraktacjach pomiędzy grającymi. I tu mamy esencję książek Martina – zdrady, intrygi, wątpliwe sojusze. Zabawa dla całej rodziny 🙂
Znana, lubiana, nawet turnieje są organizowane. Jesteś szefem antycznej metropolii i budujesz cudeńka, żeby być lepszym od pozostałych bossów. Bardzo przyjemna mechanika, która powoduje, że każda rozgrywka jest inna. Bardzo miły sposób spędzania czasu (nie trzeba czekać na kolejki innych graczy). W 2016 w końcu w to zagram :).
Czytaj więcej na zaprzyjaźnionym Gameshrine.pl