Hulk: Koniec i inne opowieści – recenzja komiksu

Wśród postaci Marvela, o dziwo jednym z najbardziej złożonych bohaterów bez wątpienia jest Hulk. Powodem jest dualizm osobowości, często nawet rozszerzający się o ich wielokrotność oraz wynikające z tego konsekwencje – nieustanny wewnętrzny konflikt, brak zaufania ze strony towarzyszy, nieprzewidywalność – długo można by tak mnożyć. Faktem jest, że Jadeitowy Gigant ma do powiedzenia dużo więcej, niż klasyczne HULK SMASH, zaś jego człowiecza strona też nie omieszka milczeć. Hulk: Koniec i inne opowieści to zbiór trzech historii, skupiających się na rozmaitych odcieniach tej postaci, z których każda ma wiele do zaoferowania.

Strona komiksu Hulk: Koniec i inne opowieści

Otwierająca album opowieść napisana została przez Petera Davida, osobę, która jest dla Hulka tym, kim dla X-Men był Chris Claremont – mimo iż nie on był twórcą postaci, to właśnie jemu możemy być wdzięczni, że Hulk należy do pierwszej ligi Marvela. Czas przyszły niedoskonały opowiada o podróży Hulka w nieodległą przyszłość, która nie napawa optymizmem. Nuklearna zagłada, jaka nawiedziła świat, wyniszczyła większość globu – ostał się jedyny bastion pod dowództwem złowrogiego Maestro, który mimo dystyngowanie brzmiącego miana, wcale nie jest dżentelmenem. Zresztą trudno oczekiwać jakiejkolwiek ogłady po samym Hulku i to ze spaczoną osobowością – bo tym właśnie jest Maestro. Oryginalny Hulk tym razem dosłownie będzie musiał zmierzyć się z samym sobą – a lata doświadczenia i podłość Maestra nie dają nadziei na rychłe zwycięstwo.

Druga opowieść, również pióra Petera Davida, należy do cyklu The End, który przedstawia finalne przygody konkretnych bohaterów. W przypadku Hulka autor znów pozwala sobie na motywy związane z nuklearną apokalipsą. Tym razem jednak Jadeitowy Gigant nie ma ciągotek ku władzy. Zamiast tego, jako jedyny ocalały z pożogi, trwa pośród zgliszczy dawnej cywilizacji, mając za wroga tylko samego siebie i roje karaluchów. Hulk: Koniec to ponura, psychologiczna opowieść o ostatecznej batalii Bannera z jego zielonym alter ego. Wędrówka poprzez wypalone wojną pustkowia obu Ameryk, wypełniona monologami, z jednej strony filozoficznymi i pełnymi refleksji, z drugiej ziejącymi nienawiścią i wściekłością do całego świata sprawia, że komiks ten na długo pozostanie w pamięci i nawet widząc potem niszczycielskie harce Hulka, będzie to dla nas już nieco inna postać.

Strona komiksu Hulk: Koniec i inne opowieści

Ostatnia opowieść pióra Joe Keatinge’a o tytule Transformé ma miejsce w mieście świateł – Paryżu. Banner nie udał się tam w celach turystycznych, a raczej w celach ewakuacyjnych. Keating ukazuje ten fragment życia, w którym duet Banner/Hulk są ścigani przez rozmaite siły – w tym przypadku w nagonce maczają palce tuzy jak A.I.M.Konsekwencje dzielenia ciała z wielkim, mającym skłonność do agresji potworem odczują także, a może przede wszystkim osoby postronne – tak chronieni do tej pory niewinni, co nadaje komiksowi dodatkowego dramatyzmu.

Rysunki w tym albumie są warte pochwał. Pierwszą część ilustruje George Pérez, legendarny rysownik, odpowiadający między innymi za Kryzys na nieskończonych ziemiach. Obraz postapokaliptycznej metropolii rządzonej twardą ręką Maestra nie jest szarą, wyblakłą wizją świata po zagładzie atomowe j- artysta wręcz bawi się różnorodnością postaci i charakterystycznym dla gatunku punkowym turpizmem otoczenia. Dale Keown, z racji bardziej ascetycznej fabuły, nieco mniej widowiskowo podchodzi do przedstawienia finałowej opowieści z Hulkiem. Bezkresne pustynie i wynędzniały wygląd Bannera, który ma swoje odzwierciedlenie nawet w postaci Hulka, otwarcie ukazują, że nie jest to najlepszy okres w życiu bohatera. Ogromną radością jest udział Piotra Kowalskiego – wszak Polacy nie tak często goszczą w Marvelu, a już na pewno nie przy okazji tworzenia takich pierwszoligowych postaci, jak Hulk. Kowalski odważył się również na indywidualne przedstawienie postaci – jego Hulk to naprawdę gigantyczna bestia, która zachowaniem przypomina siebie z najbardziej destrukcyjnych lat.

Strona komiksu Hulk: Koniec i inne opowieści

Egmont nie mógł wydać lepszej pozycji z udziałem Hulka w ramach Klasyki Marvela. Wszystkie opowieści zawarte w tym tomie łączy głębia, egzystencjalna refleksja nad losem Dr Jekylla i Mr Hyde’a ery atomu, ale też odpowiednie ilości akcji. Wizjonerski Czas przyszły niedoskonały, z pomysłową kreacją Hulka, dekadencki i pełen rezygnacji Koniec i dynamiczny, przypominający najpopularniejsze przygody Hulka Transformé razem są istną ucztą dla spragnionych dobrych opowieści czytelników, którzy oczekują po komiksie superbohaterskim czegoś więcej, niż kolejnego eventu. Karkołomnym czynem byłaby próba wyboru spośród tej trójki historii najlepszej – niech więc każdy sięga po ten tom i nawet jeśli wyłoni swego faworyta – pozostałe opowieści również go zadowolą.


Okładka komiksu Hulk: Koniec i inne opowieści

Tytuł oryginalny: Incredible Hulk: Future imperfect, Incredible Hulk: The End, Marvel Knights: Hulk – Transformé
Scenariusz: Peter David, Joe Keatinge
Rysunki
: George Pérez, Dale Keown, Piotr Kowalski
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 252
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?