X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów – recenzja komiksu

Mam szczególny sentyment do klasyki Marvela z lat 80. i 90.. Wówczas autorzy częściej poruszali dojrzalsze tematy, ale superbohaterska akcja była głupkowato dynamiczna. Rozrywka była idealnie zrównoważona z mocniejszymi wątkami, a przełomowe wydarzenia wydawały się trwalsze w skutkach. X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów skalą nie równa się z Genoshą czy Dniem M, ale Chris Claremont i Louise Simonson pokazali, że nie trzeba ludobójstwa, by nadać dramaturgii opowieściom. I przy okazji otworzyć furtkę do jeszcze większego chaosu, o czym wspomnę później…

Strona komiksu X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów

Komiks złożony jest z trzech historii. Pierwsza część należy do X-Men. Główna drużyna mutantów mierzy się z międzywymiarowym bałaganem. Z jednej strony to najbardziej generyczna z opowieści w tym tomie, gdzie mutanci walczą z fizycznym zagrożeniem. Z drugiej wchodzą wątki jak rejestracja mutantów czy realna możliwość zgonu całej drużyny. Chris Claremont jest tu w formie (czy kiedykolwiek zresztą nie był…?), powołując do życia magiczne moce i decydując się na dość nietypowy finał, jak na przygody herosów w tamtej epoce. Ilustracje tworzy Marc Silvestri, którego styl jest daleki od ugrzecznionych plansz, ale zachowuje superbohaterski płomień.

Kolejna historia pióra Louise Simonson przedstawia New Mutants. Nowa wówczas generacja mutantów przez swoją niesubordynację zbiera cięgi od naukowca przypominającego pokręconą wersję Doktora Moreau. Uczniowie Magneto, będącego wtedy dyrem szkoły mutantów, znaleźli się tam za sprawą pewnego ptasiego kolegi, pokazując przy tym większe różki niż poprzednie generacje. Zwłaszcza jeśli chodzi o Magik. Rysownik Bret Blevins w wielu momentach nawiązuje do stylu Billa Sienkiewicza, choć już bez całego horrorowego i psychodelicznego anturażu.

Strona komiksu X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów

X-Factor stają z kolei naprzeciwko samego Apocalypse’a, wspieranego przez swych Jeźdźców. Jednym z nich okazuje się być Angel i to właśnie w tej historii przedstawiony został  debiut jego mrocznej wersji. Cała opowieść to gratka dla fanów potyczek mutantów w czystej postaci. Za rysunki odpowiada mąż scenarzystki, Walter Simonson, spisujący się w kadrach ukazujących Manhattan równie znakomicie, co w komiksach z Asgardem w tle. Wszystkie opowieści mają otwarte, dość optymistyczne zakończenia, ale autorzy zadbali o to, by w oddali unosił się szept niepokoju.

Jeśli jesteś  początkującym fanem X-Men musisz nadrobić kilka informacji. Po pierwsza pierwsze – wątek nieco toksycznej relacji Storm i Forge’a. Odsyłam tu do genialnej historii Życieśmierć, która doprowadziła niejako do momentu, w którym para znalazła się w tym albumie. Kolejna rzeczą, a dokładniej osobą, jest Madelyne Pryor, kobieta nie bez powodu podobna do odrodzonej Jean Grey. Warto dokładniej zapoznać się z jej biografią, bo kolejna historia w ramach cyklu skupi się właśnie na niej. Świetnie, że Egmont wydaje Punkty zwrotne, ale bez dodatkowych informacji lektura dla wielu może być niezrozumiała. Ale może to droga do wypuszczenia na świat mutantów z linii Epic Collection…?

Strona komiksu X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów

X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów wydany został pod koniec lat 80., gdzie realia Marvela i świata Dzieci Atomu były zupełnie inne. Czy coś się ostało po przedstawionych tu dramatycznych wydarzeniach? Niewiele, ale bez nich nie byłoby kolejnych etapów historii homo superior. To tu Apocalypse pokazał, na co go stać i to tu narodził się Archangel. New Mutants wprawdzie dorośli, a skład X-Men zmienił się wielokrotnie, ale przecież dziś nawet masakra na Genoshy jest ledwie mrocznym wspomnieniem wobec państwowości Krakoi. Dla lepszego zrozumienia tego komiksu odsyłam do albumu autorstwa Eda Piskora – X-Men: Wielki projekt, który ma pewne encyklopedyczne właściwości.

X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów to kolejna klasyczna historia, która w swoim czasie wstrząsnęła światem Marvela. Nadal jest dynamiczna i czytelna, choć nie tak, jak Daredevil Millera i dziś nie szokuje już jak kiedyś. Chris Claremont ukonstytuował pozycję mutantów w Marvelu, a twórcy jak Louise Simonson rozszerzyli ich świat. Upadek mutantów to nie historyczna ramotka, a coś, co nadal daje radę, przedstawiając istotny dla swej epoki moment w historii Dzieci Atomu. Czekam na wszystko, co związane z mutantami, nie tylko od Egmontu.


Okładka komiksu X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów

Tytuł oryginalny: X-Men Milestones: Fall of the Mutants
Scenariusz: Chris Claremont, Louise Simonson
Rysunki:  Bret Blevins, Marc Silvestri, Walter Simonson,
Tłumaczenie: Weronika Sztorc
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 280
Ocena: 80/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?