X-Men. Punkty zwrotne: Powtórne przyjście – recenzja komiksu

Motywem przewodnim wielu wielkich historii z X-Men jest próba zgładzenia ich gatunku. Złośliwie można wręcz rzec, że gdyby społeczeństwo świata Marvela podobnie zachowywało się wobec złoli, to Avengers i spółka prędko straciliby robotę. Nie ma jednak co narzekać – historie te są zazwyczaj dobre, a X-Men. Punkty zwrotne: Powtórne przyjście zalicza się właśnie do takich, trzymając w napięciu do końca, bez prób koloryzowania i łagodzenia treści miejscami przekraczającej nawet bezpieczne granice.

Strona komiksu X-Men. Punkty zwrotne: Powtórne przyjście

Cable i Hope w końcu trafiają do teraźniejszości, ale nie nazwałbym tego bezpieczną przystanią. Na życie dziewczyny dybią zjednoczone wszelkie możliwe anty-mutanckie grupy pod przywództwem dawno niewdzianego Bastiona. Summersówna może liczyć na pomoc, ale w świecie, gdzie homo superior zostało mniej niż dwustu, każda duszyczka jest na wagę złota. Rozpoczyna się ostateczna walka nie tylko o mesjasza rasy, a o rasę samą w sobie.

Bastion to osobnik odpowiadający za całe zło w historii Zero Tolerance. Jej konsekwencje dały się we znaki mutantom i pokazały, że metody herosów jak Wolverine są skuteczniejsze niż koegzystencja Xaviera. W tym tomie dochodzi do zderzenia bezwzględnego stawiania oporu przeciwnikom ze śpiewaniem Kumbaya i zamykaniem złoli do więzień. Śmiesznie nawet wypada całe to świętoszkowate oburzenie na temat działań Logana i jego X-Force pod osłoną Cyclopsa w obliczu rzezi, jakiej dokonują Bastion i spółka. Za album odpowiadają jednak autorzy jak Mike Carey czy Matt Fraction, więc podejście realistyczne przemawia bardziej do czytelnika niż to kojarzące się z epoką, gdy komiksy dedykowane były nastolatkom i w jakiś sposób miały (he he…) edukować.

Strona komiksu X-Men. Punkty zwrotne: Powtórne przyjście

W poprzednich tomach sporo Dzieci Atomu opuściło ten padół. Masowe mordowanie bohaterów to żaden wyczyn, a czasem wręcz brak pomysłów autora. Łatwiej jest zrzucić z planszy figury, z którymi nie wie się co począć, niż znaleźć im jakiekolwiek miejsce. Jednak w Powtórnym przyjściu zgony kolejnych postaci są jednocześnie spełnieniem ich funkcji w scenariuszu. Do tego, w zależności od formatu bohatera, nie są potraktowane po macoszemu i zostały przeprowadzone jak na herosów przystało. I nawet jeśli wiadomo z góry było, że w Marvelu każdy może powrócić, to dramaturgia była odpowiednia, a twórcy nie mrugają do nas porozumiewawczo oczkiem.

Dobrze też się stało, że Hope Summers okazała się postacią na miarę całego zamieszania wokół niej. W poprzednich tomach była kolejno niemowlakiem i podrostkiem, tutaj to już młoda kobieta i nie jest tylko bezwolną istotą chronioną przez dorosłych. Harda i wytrzymała, ale pragnąca normalności, będąca dosłownie i w przenośni ostatnią szansą homo superior, ale wrażliwa i skazana na śmierć bez wsparcia reszty x-społeczności. Oto jaka jest Hope, ale ważny też jest tu Cable. Jej relacja z nim to rodzinna więź, mimo szorstkości Nathana i całej sytuacji, w której się znaleźli. Pewien mrukliwy pan z Gotham mógłby brać przykład z pana z metalową ręką, jak być tatusiem roku. Ponadczasowym zresztą.

Strona komiksu X-Men. Punkty zwrotne: Powtórne przyjście

David Finch, Stuart Immonen i reszta zespołu rysowników uwiarygodniają niebezpieczeństwo, jakie grozi mutantom. Bastion i jego zausznicy nie chcą złapać i zamknąć ich w rezerwacie, a ten rezerwat wysadzić z nimi na pokładzie i widać to z każdą kolejną stroną coraz jaśniej. Sam główny adwersarz stał się czymś na miarę epoki. Może i ma śmieszną kozią bródkę, ale cyborgizacja weszła mocno, potęgując jeszcze jego morderczy charakterek. Wszystko trzyma przy tym dynamiczną estetykę, ale stojącą poprzeczkę wyżej pod względem brutalności od mniej znaczących utarczek X-Men. Przemoc nie jest dla mnie wyznacznikiem jakości, ale gdy mówimy o komiksie, gdzie tematem przewodnim jest polowanie na niewinne dziewczę i próba wykończenia całej populacji, trudno się bez niej obyć.

Droga Hope Summers była dość kręta, choć nie sposób odmówić jej odpowiedniego prowadzenia. Nareszcie stała się pełnoprawną i kluczową członkinią x-społeczności i jak dotąd nikomu nie udało się zepsuć tej bohaterki. X-Men. Punkty zwrotne: Powtórne przyjście to komiks dopięty w każdym calu. Obecnie bohaterka jest kluczowym elementem koncepcji Jonathana Hickmana i mam nadzieję, że dominujący obecnie świat Marvela Judgment Day tego nie zmieni. U nas tymczasem w ramach Punktów zwrotnych ukazać ma się Masakra mutantów, tematyką wpisująca się w to, co pisałem we wstępie.


Okładka komiksu X-Men. Punkty zwrotne: Powtórne przyjście

Tytuł oryginalny: X-Men Milestones: Second Coming
Scenariusz: Mike Carey, Matt Fraction, Christopher Yost, Craig Kyle, Zeb Wells
Rysunki: David Finch, Stuart Immonen, Terry Dodson, Greg Land, Mike Choi, Ibraim Roberson
Tłumaczenie: Weronika Sztorc
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 384
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?