Pomimo krótkotrwałego re-launchu, na fotelu scenarzysty nadal dumnie rozsiada się Brian Michael Bendis, ojciec ogromnego sukcesu tej serii, którego nie spodziewali się chyba nawet włodarze Marvela – ponad 20 milionów sprzedanych zeszytów na świecie. Świetne opinie czytelników i recenzentów często chwaliły Bendisa za rozwój postaci i fabuły czy umiejętne prowadzenie wątków. Nie można też zapomnieć o świetnych, charakterystycznych, chociaż na dłuższą metę powtarzalnych dialogach. Wszystko to stanowiło o sile serii, a współpraca scenarzysty z pierwszym jej rysownikiem Markiem Bagleyem pobiła rekord wydawnictwa pod kątem długości trwania, detronizując kooperację Stana Lee i Jacka Kirby’ego przy Fantastycznej Czwórce.
Poprzednie tomy serii zawierały wybuchowe, spektakularne wydarzenia, łącznie z kataklizmem pochłaniającym miliony ofiar. Wraz z Ultimate Spider-Man tom 12 Bendis wraca do korzeni – skupia się na bardziej kameralnych aspektach, bardzo dużo miejsca poświęcając perypetiom Petera Parkera w szkole, jego życiu uczuciowemu oraz przyjaciołom, szczególnie, że aktualnie pod dachem cioci May oprócz Pajęczaka zamieszkali Iceman i Ludzka Pochodnia, a także Gwen Stacy. Akcji jest tu zdecydowanie mniej, chociaż pojedynki z Mysterio wypadają dość wybuchowo i spektakularnie.
Rolę rysownika pełni teraz David Lafuente (All New X-Men, Superman), którego prace mogliśmy już obejrzeć w trzecim Annualu zamieszczonym w poprzednim albumie. Hiszpańskiego artystę w dwóch zeszytach zastępuje Takeshi Miyazawa, rysownik specyficzny, ale i doskonale znany polskim czytelnikom z takich serii jak Ms Marvel czy Runaways. Jednak pod względem graficznym mamy tutaj drobny regres, szczególnie, że Lafuente o wiele lepiej wypada w scenach akcji, których w Ultimate Spider-Man tom 12 jest po prostu sporo mniej.
Miejscami Ultimate Spider-Man tom 12 ociera się o soap operę dla nastolatków, ale jednocześnie czuć tu echa pierwszych opowieści o mutantach – tych, w których dopiero uczyli się radzić sobie z wrogo nastawionym do nich światem. W pewnym momencie Bendis kładzie mocne akcenty na wątki społeczne i krytykę nienawistnych zachowań o podłożu wręcz rasistowskim, ale całość jest podana ze smakiem. Byłem zaskoczony, bo pomimo wyhamowania akcji i skupienia się na wątkach obyczajowych, całość czyta się bardzo dobrze – niczym najlepsze tomy serii.
Czuć, że na ostatniej prostej twórcy chcieli wrócić do założeń, które od początku przyświecały serii, skupiając się na tym, co miało być w niej najważniejsze: małe dramaty, przyjaźń, humor no i oczywiście trochę spektakularnych pajęczych akcji. I to się udało, bo Ultimate Spider-Man tom 12 jest udaną lekturą, chociaż czuć, że seria ma się ku końcowi. Bendis opowiada historię po swojemu, unowocześnia ją, ale jednocześnie zachowuje jej ducha i najważniejsze cechy. Aż żałuję, że przed nami jeszcze tylko ostatni, trzynasty tom, zanim rolę Pająka w świecie Ultimate przejął Miles Morales.
Tytuł oryginalny: Ultimate Spider-Man vol 12
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: David Lafuente, Takeshi Miyazawa
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 352
Ocena: 80/100