Jonathan Hickman jest autorem wymagającym, ale też precyzyjnym i kunsztownym, co udowodnił chociażby w przygodach Avengers i New Avengers, tworząc niebanalne, zapierające dech w piersiach opowieści. Kiedy jednak przejął i rozwijał serię o przygodach Fantastic Four, mogło się odnosić wrażenie, że najważniejszą cechą jego historii są walory przygodowe oraz podkreślenie wartości rodzinnych i odpowiedzialności wiążącej się z rolą wiecznie zapracowanych herosów, co najbardziej widać na przykładzie Reeda Richardsa.
Zresztą każdy z bohaterów Fantastyczna Czwórka tom 2 został dobrze zarysowany, że wspomnę o wiecznym kawalerze Johnnym czy przeżywającym „potworny” dramat Benie. Ten drugi otrzyma lekarstwo, które na jakiś czas pozwoli mu wyzwolić się z jarzma kamiennego stwora i choćby na tydzień na powrót stać się człowiekiem. To jeden z dwóch najbardziej przejmujących wątków w tym albumie, drugi dotyczy właśnie Ludzkiej Pochodni i pewnie jest Wam doskonale znany. Do dziś wywołuje łzy w oczach. Nawet dzieci Richardsów: Franklin i Valeria, mają dużo do powiedzenia, szczególnie, że są równie genialni, co ich rodzice.
Nie zabraknie tu również tego, co od początku charakteryzowało serię – genialnych wynalazków, międzywymiarowych podróży, wypraw w kosmos i alternatywnych wersji bohaterów z innych światów. Wszystko to utrzymane w awanturniczym, przygodowym i humorystycznym tonie, co na szczęście nie czyni z albumu Fantastyczna Czwórka tom 2 bezrefleksyjnej lektury, bo Hickman dba o przystępność i przejrzystość fabuły, nie popada w zbędny słowotok czy naukowe gadki zrozumiałe tylko dla nielicznych, a także nasyca opowieść prawdziwymi emocjami. Muszę przyznać, że scenarzysta ma w tym całkiem niezłe wyczucie, przez co całość czyta się szybko i przyjemnie.
Fantastyczna Czwórka wypada dobrze zarówno w kameralnych scenach, jak i w bardziej spektakularnych momentach, co jest zasługą znakomitej ekipy twórców. Hickman pracował wtedy z Neilem Edwardsem (Wojów trzech, Herkules), Stevem Eptingiem (Kapitan Ameryka, Sara, Velvet), Nickiem Dragottą (Na wschód od zachodu) i Barrym Kitsonem (JLA: Rok Pierwszy). Prace wszystkich artystów trzymają równy, wysoki poziom i podobnie jak w pierwszym tomie, gdzie również mieliśmy do czynienia z mieszanką stylów, tak i tutaj czytelnik nie czuje żadnego wizualnego dyskomfortu. Nie to, że rysunki się zlewają, po prostu trzymają się pewnego wyznaczonego standardu. Chciałbym jednak wyróżnić na plus klimatyczne rysunki Eptinga.
W Fantastyczna Czwórka tom 2 dzieje się bardzo dużo, między innymi za sprawą gościnnych występów Namora, Galactusa, Dooma czy Annihilusa, którzy wpływają na ten „fantastyczny” aspekt opowieści, a także przełomowej chwili, kiedy do składu na jakiś czas dołączył sam… Spider-Man. Przejmująca, dramatyczna opowieść o „czwórce” stanowi trzon tego tomu. Hickman nie ucieka od trudniejszych tematów, paradoksów i dylematów moralnych, a także radzenia sobie ze stratą i żałobą, czym tylko pieczętuje swój sukces jako twórcy odważnego i ambitnego. To bardzo dobry komiks o charakterze rozrywkowym, ale na tyle ambitny i dobrze napisany, że śmiało można polecić go fanom superbohaterszczyzny. Będę wyczekiwał kolejnego tomu w przyszłym roku.
Tytuł oryginalny: Fantastic Four by Jonathan Hickman vol. 2
Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Neil Edwards, Steve Epting, Nick Dragotta, Barry Kitson
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 432
Ocena: 80/100