Błękit w zieleni – recenzja komiksu

Jazz przez dekady, z muzyki czarnoskórych, uważanej zresztą za nieprzyzwoitą i chaotyczną, stał się gatunkiem wysublimowanym, salonowym i o którym ładnie się mówi, podkreślając literki „ę” i „ą”. Sam pochłonięty zostałem przez niego lata po poznaniu klasyków rocka i początkowo zaskoczył mnie pierwotną energią improwizacji, łączącą się z ogromnymi umiejętnościami jego wykonawców. Nic dziwnego, że zacierałem ręce na wieść o premierze komiksu Błękit w zieleni, w którym jazz i groza tworzyły dopasowany duet, jakby skrojony pod moje gusta.

Strona komiksu Błękit w zieleni

Eric Dieter to muzyk niespełniony zarówno na polu zawodowym, jak i osobistym. Śmierć matki niespecjalnie go wzrusza, a relacji z siostrą i dawną miłością nie nazwałbym wzorowymi. Wszystko zmienia się, gdy trafia na zdjęcie anonimowego jazzmana, pieczołowicie przechowywane przez jego rodzicielkę przez lata. Poszukiwania doprowadzają go do nieistniejącego już klubu i sił, które polecałbym omijać, jeśli pragnie się zachować duszę. Dieter to jednak człowiek ciekawski i jak wspominałem, niespełniony, co pcha go na ponurą ścieżkę.

Błękit w zieleni to senna, flegmatyczna opowieść zbudowana na archetypie muzyka oddającego swą duszę za talent. Wprawdzie nie dostajemy tu postaci wzorowanej na Robercie Johnsonie jak w Blue Note, ale wątek mrocznych sił jest tu bardziej namacalny. Muzyk jest bohaterem rzucanym przez przypadkowy los w miejsca, w których niekoniecznie powinien się znaleźć. Zainteresowanie tajemniczą fotografią zamienia się w obsesję, doprowadzającą go do pewnego celu, ale zaprzepaszczającą szansę na prawdziwe spełnienie. Ma to zresztą wymiar pokoleniowy, a mroczne „coś” jest tylko iskrą pod skrzętnie wypchaną prochem beczkę.

Strona komiksu Błękit w zieleni

Ciemność targająca duszą Erica nie leży bowiem wyłącznie w  maszkarze przypominającej skrzyżowanie lovecraftowskiego koszmaru z Jokerem z Azylu Arkham, a w głębi jego duszy. Dieter to człowiek błądzący, tęskniący za czymś, czego sam nie potrafi nazwać. Kariera muzyczna? Osobiste spełnienie? Do tego dochodzą echa relacji z matką i silne kompleksy, co skłania mnie ku tezie, że Błękit w zieleni jest bardziej dramatem psychologicznym niż grozą, a demon równie dobrze może być jedynie symbolem. Ale nie chce tu bawić się w grę „co autor miał na myśli” i ostateczną interpretację pozostawiam wam.

Rysownik Anand RK porównywany jest do Billa Sienkiewicza i Dave’a McKeana, czemu nie mogę zaprzeczyć. Podobna sprawa jest zresztą z Martinem Simmondsem od Departamentu prawdy i tu muszę się na chwilę zatrzymać. Podobieństwo w obu przypadkach nie jest próbą wizualnego plagiatu, a raczej wejścia na określone tony. Błękit w zieleni to klimat miasta, zadymionych i niekoniecznie dziś już modnych klubów muzycznych i domostwa, które z zewnątrz prezentuje się nieźle, ale w samym rdzeniu swej istoty jest martwe. Groza historii opiera się też w sporej mierze na tempie akcji  i tym, co oscyluje na granicy normalności. No i postaci głównego bohatera prowadzonego przez ślepy los, ale będącego osią akcji. Sporo tu zasługi Johna Pearsona, którego dobór barw jest nieoczywisty i potrafi zaskoczyć. Fiolety, które jednocześnie budzą skojarzenia z mistycyzmem i trzewiami. Czerwienie mieszające się z brązami, również nasuwać mogą nieco rzeźnicze skojarzenia. I przede wszystkim cienie, dominujące każdy zakątek tego albumu.

Strona komiksu Błękit w zieleni

Ram V rozwija swój kunszt w dobrym kierunku. Dziki ląd był albumem bardzo dobrym, genialnie wykorzystującym indyjską mitologię i historię. Jego Swamp Thing to seria przebijająca run Snydera, a nawet pretendująca do konkurencji z legendą Moore’a i mam nadzieję, że nasi wydawcy wydadzą ją u nas. Natomiast Błękit w zieleni to pozycja słusznie przeze mnie oczekiwana. To coś więcej niż mglisty, oniryczny horror w oparach jazzu. Ram V i Anand RK tworzą psychodeliczny i psychologiczny wir wciągający głównego bohatera w otchłań i tu można nawet zadać sobie pytanie – czym ona konkretnie jest? Obsesją? Demonem obdarowującym śmiertelnika talentem? Czy może splotem wielu czynników w życiu niezorganizowanej i zaplątanej wewnętrznie jednostki? Niemniej to mój osobisty kandydat do dziesiątki komiksów roku. KBOOM zagrało tu naprawdę mocny kawałek.


Okładka komiksu Błękit w zieleni

Tytuł oryginalny: Blue in green
Scenariusz: Ram V
Rysunki: Anand RK
T
łumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Wydawnictwo KBOOM 2022
Liczba stron: 176
Ocena: 90/100

 

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?