Spencer miękko „zresetował” przygody Petera Parkera, zaorał dorobek poprzednich twórców i na nowo osadził bohatera w środowisku, w którym zadebiutował. Autor hojnie wykorzystuje barwną galerię wrogów Spider-Mana i to akurat wychodzi mu całkiem nieźle – myślę, że większość czytelników wciąż chce, aby wokół Pajęczaka ciągle kręcił się Skorpion, Vulture, Kraven czy Rhino i to właśnie dostaną podczas lektury, chociaż większość intrygi na razie dzieje się w tle.
Spencer postawił na postacie, które zawsze odgrywały w życiu Spider-Mana istotną rolę. W Amazing Spider-Man tom 3 – Życiowe osiągnięcie pojawia się zarówno Wilson Fisk, czyli Kingpin, jak i J. Jonah Jameson, który w niniejszym tomie będzie postacią ważną i kradnącą show. Dziennikarz aktualnie zna tożsamość człowieka chowającego się za maską Pająka i przestał być jego największym krytykantem, co obróci się przeciwko niemu – zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej.
Lektura trzeciego tomu nie zmieniła moich odczuć, które narodziły się podczas obcowania z poprzednimi odsłonami. Wciąż nie czuć, żeby Spencer miał na przygody Pajęczaka jakiś większy plan, jakby tworzył je tylko doraźnie – niejako na kolanie – przygoda po przygodzie. Być może jest to jakiś klucz, jednak przy wydaniach zbiorczych i po naprawdę pieczołowicie rozplanowanych runach w takich tytułach jak Daredevil, Batman czy Kapitan Ameryka, wydaje mi się, że możemy wymagać nieco więcej nawet po superbohaterszczyźnie.
Spencer ustępuje także swoim poprzednikom pod względem dialogów. Wszyscy, którzy lubili szybkie wymiany i cięty humor u Bendisa czy Slotta mogą się nieco zawieść przy przegadanych scenach i wypełnionych po brzegi dymkach. Na szczęście występują one dość sporadycznie i przeplatane są scenami akcji, także ostatecznie podczas lektury nie można poczuć zbyt wielkiego znużenia.
Popastwiłem się troszeczkę nad scenariuszowymi brakami, czas więc przejść do aspektu graficznego. Za rysunki w Amazing Spider-Man tom 3 – Życiowe osiągnięcie odpowiadają Ryan Ottley (tak, ten od serii Invincible) i Chris Bachalo, doskonale znany fanom Marvela. Obaj są przecież rozpoznawalnymi i doświadczonymi artystami, ale to Ottley radzi sobie lepiej z przedstawieniem akcji. Rysunki Kanadyjczyka są kanciaste i pozbawione szczegółów, a niejednokrotnie nawet tła, co wygląda brzydko i rzuca się w oczy szczególnie, kiedy na scenę wkracza Rhino.
Amazing Spider-Man tom 3 – Życiowe osiągnięcie nadal nie przekonał mnie do wizji nowego twórcy – a to mój pech, ponieważ Nick Spencer zagościł w serii na długo i tworzył ją aż do ubiegłego roku, zostawiając imponujący dorobek ok. 75 zeszytów. Pozostaje więc mieć nadzieję, że w miarę jak scenarzysta nabierze wiatru w żagle, pozwoli sobie na więcej i zaserwuje nam ciekawsze, bardziej ambitne i złożone historie, których na razie po prostu w serii brakuje. Nie jest to zła lektura, niemniej jednak po kilkunastu zeszytach spodziewałem się więcej.
Tytuł oryginalny: Amazing Spider-Man by Nick Spencer vol. 3: Lifetime Achievement
Scenariusz: Nick Spencer
Rysunki: Ryan Ottley, Chris Bachalo
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 112
Ocena: 60/100