Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców – recenzja komiksu

Seria albumów spod znaku Amazing Spider-Man Epic Collection była dla mnie czymś na kształt spełnienia marzeń. Odkąd tylko przygody Człowieka-Pająka ukazały się w tym pięknym kraju nad Wisłą, marzyło mi się ich kompletne, chronologiczne wydanie. I chociaż jest to praktycznie niemożliwe, by nadrobić tak duży dorobek, komiksowy, jaki przypadł w udziale Peterowi Parkerowi, to wydawane przez Egmont „epiki” są chyba najbliższe kształtem do spełnienia tych marzeń.

Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców chronologicznie jest tak naprawdę 24 tomem w kolejności. Czujne oko komplecisty z pewnością wychwyci, że wydawca pominął tom 23, zbierający wcześniejsze materiały z 1992 roku. Zaniepokojonych uspokajam – osoby odpowiedzialne za Marvela w Egmoncie potwierdziły już, że tom ten otrzymamy w późniejszym terminie, pewnie już po publikacji długo wyczekiwanego wznowienia kultowego Maximum Carnage – epickiej, legendarnej i charakterystycznych historii ciągnącej się tak długo, że spora część czytelników miała już jej dosyć. Ale o tym następnym razem.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/ecASM_PP_s69.jpg

Strona komiksu Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców

Zanim przejdziemy do dania głównego, Roy Thomas i Gerry Conway, znakomici i doświadczeni twórcy związani z Marvelem od lat, zaproszą nas na wspólną przygodę Spider-Mana i Doktora Strange’a w pełnej magii i międzywymiarowych podróży powieści graficznej. Nie wszystkie rysunki są tu udane, miałem wrażenie, że Conway czasami przestaje radzić sobie z rysowaniem postaci, ale mroczny, piekielny wymiar i mistyczne pojedynki oddał wzorowo, podobnie jak cały bestiariusz różnych maszkar. Zaraz potem Peter David i Jim Craig dadzą nam bilet na salę sądową, gdzie Spidey i Daredevil zetkną się z Eddiem Brockiem i jego jadowitym alter-ego. Krótka, ale znakomita dla fanów Venoma historyjka, będąca przystawką przed daniem głównym.

Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców z zeszytami z lat 1992-1993 można uznać za tom przejściowy fabularnie, ale w żadnym wypadku nie stwierdziłbym, że są to historie bezwartościowe albo niepotrzebne. Przeciwnie – tytułowa opowieść nawiązuje do historycznych batalii Pajęczaka z robotami nasyłanymi na niego przez Spencera Smythe i J. Jonaha Jamesona – myślę, że możecie je pamiętać z różnych źródeł. Nowi robotyczni „zabójcy pająków” to dzieło innej osoby, która jest dobrze umocowana fabularnie w przeszłości. Zazwyczaj starcia z wielkimi robotami mnie bardzo nudzą i pewnie tym razem byłoby podobnie, gdyby nie pewien szkopuł. Chodzący i oddychający, bo mowa o rysowniku.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/ecASM_PP_s128.jpg

Strona komiksu Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców

Jeśli czytaliście wcześniej moje recenzje komiksów, szczególnie tych o Pajęczaku, wiecie z pewnością, że mam absolutną słabość do Marka Bagleya. Amerykański rysownik nawet z kiepskiego scenariusza jest w stanie zrobić wizualny majstersztyk, a że za historie odpowiadał tu David Michelinie, to o kiepskich opowiastkach nie może być mowy. I tak kolejne epickie starcia z robotami, pełne dynamiki, walącego się wokół otoczenia i rewelacyjnie uchwyconych w ruchu postaci to wspaniała dawka czystego komiksowego złota. Nikt tak jak Bagley nie potrafił rysować Spider-Mana i jego pojedynków, a Plaga pająkobójców to kolejny na to dowód. A że mamy tu też bójkę z Venomem? Chce się tego więcej i więcej, bo to uczta dla oczu.

Twórcy w Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców nie zapominają o tym, co zawsze stanowiło wyróżnił najpopularniejszej postaci Marvela – życiu prywatnym. Osobiste perypetie to u Petera Parkera norma i scenarzyści bardzo dbają o ten wątek. Mary Jane zatraca się w nikotynowym nałogu i coraz trudniej jej wytrzymać podwójne życie swojego męża. Do tego uważani za zmarłych rodzice naszego bohatera po 20 latach ponownie pojawiają się w jego życiu (nieco niespodziewanie dla czytelnika, któremu z harmonogramu wypadła lektura pominiętego chwilowo tomu). Czy to faktycznie wynik tuszowanego rządowego spisku czy coś znacznie gorszego? O tym przekonamy się później.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/ecASM_PP_s293.jpg

Strona komiksu Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców

Mój jedyny zarzut do niniejszego tomu związany jest z historiami dodatkowymi/pobocznymi, wciskanymi do niemal każdego zeszytu. W ich tworzeniu brała udział spora grupa różnych artystów, ale w pamięć zapadają tylko te pisane przez Johna M. DeMatteisa, szczególnie ta poświęcona May Parker, ujętej w niespotykany dotąd sposób. A potem? Nawet gościnne występy Lizarda, Kameleona czy Annexa nie ratują sytuacji i wyraźnie widać, że druga połowa tomu jest po prostu słabsza od pierwszej.

Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców to tom udany, chociaż nie idealny. Historie z głównej serii mają się dobrze fabularnie, ale przede wszystkim wizualnie, szczególnie kiedy Bagley rysuje Venoma (który swoją drogą przeżywa tutaj niezłą metamorfozę, która zmieni jego odbiór na całe lata) czy Czarną Kotkę. W pierwszej połowie lat 90. twórcy nieco odważniej podchodzili do superbohaterszczyzny, stąd też nie wahali się uśmiercać postronnych ofiar, czym nakręcali tylko determinację Pajęczaka. Dziś by nie przeszło, a jeśli nawet, to w mocno ugrzecznionej wersji.

Pozostaje jedynie czekać na kolejne tomy – zarówno ten pominięty, jak i ten nadchodzący wielkimi krokami, skupiony na historii Carnage’a. Nie mogę się doczekać, żeby sprawdzić, jak odbiorę ją dzisiaj, po tylu latach od premiery i po ponad dwóch dekadach od pierwszej lektury. Plaga pająkobójców to oczywiście pozycja obowiązkowa, lepsza od wydanego ostatnio albumu z tej serii i zapowiadająca nadchodzące wydarzenia, których nie możecie przegapić bo… Venom zje Waszego kanarka.


https://alejakomiksu.com/gfx/okladki/ecASM_PP.jpg

Okładka komiksu Amazing Spider-Man Epic Collection – Plaga pająkobójców

Tytuł oryginalny: The Amazing Spider-Man Epic Collection: Invasion of the Spider-Slayers
Scenariusz: Roy Thomas, Peter David, David Michelinie, Eric Fein, Steven Grant, Jack C. Harris, Gerry Conway, J. M. DeMatteis, Al Milgrom, Tom DeFalco, Terry Kavanagh, Mike Lackey
Rysunki: Michael Bair, Jim Craig, Mark Bagley, Aaron Lopresti, Jeff Johnson, Tom Lyle, Tod Smith, Pat Olliffe, Dan Panosian, Scott Kolins, Larry Alexander
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 420
Ocena: 80/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?