Monstrum – recenzja kupy na patyku

Z pewnością pamiętacie Godzillę – ukazało się parę filmów traktujących o tym potworze. Większość, przynajmniej w mojej opinii, charakteryzowała się olbrzymią tandetnością, marnymi zwrotami fabularnymi, niezbyt ciekawymi efektami specjalnymi… ale, cholera, w znacznej części były to produkcje przyzwoite, może nie arcydzieła, ale takie, które dało się oglądać bez samookaleczania się. I tego samego oczekiwałem po Monstrum – chciałem spędzić przed ekranem przyjemne dwie godziny, czyniąc drobne podśmiechujki na temat efektów czy głupkowatości historii, ale koniec końców mając do czynienia z dziełem co najmniej dobrym. Nawet nie wiecie, jak się zawiodłem. Moje łzy czyste, rzęsiste, polały się litrami, o mały włos nie powstrzymałem się przed przedawkowaniem witaminy C… no, ogólnie, lipa po całości.

https://www.youtube.com/watch?v=xgN-5lZiohQ

Wszystko zaczyna się całkiem niepozornie. Główna bohaterka przychodzi do domu po całonocnej obecności i próbuje tłumaczyć się partnerowi, co robiła, ale ten jej nie słucha, mówi, że to już któryś raz i że ma jej kompletnie dosyć. I dodaje, że kobieta ma się wynosić. Ta spełnia jego polecenie, pakuje swoje menele i znajduje inne miejsce zamieszkania. I teraz, uwaga, postaram się wytłumaczyć resztę fabuły w miarę przejrzyście, ale nie obiecuję, że się uda. Niedaleko jej nowego domu znajduje się plac zabaw, na którym jest kawałeczek przestrzeni. Równolegle w Seulu, czyli po drugiej stronie świata, zaczynają się dziać dziwne rzeczy – miasto przez minutę każdego dnia nawiedza ogromny potwór, coś na kształt Godzilli dla ubogich. Jeśli zastanawiacie się, co łączy kawałek wolnego miejsca obok placu zabaw oraz koreańskiego potwora, obejrzyjcie Monstrum. Albo nie oglądajcie, serio. Podpowiem, że stojąc na owym fragmencie ziemi, bohaterka może wejść w ciało potwora i niejako nim sterować. Nie, nic nie brałem – naprawdę. Bardziej bym zarzucił to autorom scenariusza. Na domiar złego, twórcy próbują wpleść w całość poważny wątek o alkoholizmie i przemocy w związku – i o ile połączenie tej tematyki z olbrzymim potworem mogłoby być ciekawym zabiegiem, tak tutaj to kompletnie nie wyszło. Wątek ten został umieszczony bez polotu i strasznie naiwnie.

colossal teaser trailer

Produkcja jest sensowna mniej więcej do dwudziestej minuty. Potem wszystko zaczyna mieć coraz mniej ładu i składu. Dziur logicznych jest więcej niż w serze szwajcarskim, sensownie skonstruowanych postaci tyle co szarych komórek w mózgu wybitnie mało rozgarniętego kibola, a dialogi kuleją jak Marcin Wasilewski po wślizgu Fellainiego. Na domiar złego w internecie czytam, że to komedia science-fiction. Poważnie? Aspektów komediowych tam w ogóle nie ma – moje kąciki ust ani razu nie uniosły się choć trochę w górę, nie mówiąc już o śmiechu. Komedią jest fakt, że takie coś zostało wypuszczone na nasze ekrany. Czy raczej – komediodramatem.

Słowem, jak można łatwo wywnioskować, Monstra kompletnie nie polecam. Bo jest to film co najmniej słaby, z tragiczną grą aktorską, płytkimi postaciami i – przede wszystkim – kompletnym bezsensem całej opowieści. Jeśli nie macie skłonności masochistycznych, nie sięgajcie po tę produkcję.

Ilustracja wprowadzenia i pełnego tekstu: Materiały prasowe

Stały współpracownik

Fan Tarantino, Kubricka i Kazika. Autor "Kalesonów Sokratesa". Jedyny członek redakcji urodzony w XXI wieku.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?