Powrót do przeszłości – „Ścigany”

W naszej kulturze ten film jawi się jako szczególnie kultowy. Kto nie użył choćby raz w życiu pochodzącego z wyśmienitej polskiej komedii sloganu „Jak Tommy Lee Jones w Ściganym„? Czy jednak słusznie obraz ten jest uznawany za kultowy? O tym za chwilę – na wstępie dla formalności przypomnę, o co chodzi w filmie: znany chirurg Richard Kimble (jedno z lepszych wcieleń Harrisona Forda na wielkim ekranie) zostaje oskarżony o morderstwo swojej żony i skazany na dożywocie. Udaje mu się uciec, przez co zaczyna się wyścig o oczyszczenie swojego imienia, zanim dopadnie go zaskakująco nieustępliwy szeryf (w tej roli oczywiście Tommy Lee Jones).

Jak przystało na dobry film sensacyjny na początku mamy trzęsienie ziemi – już od pierwszej sceny zawiązuje się akcja. Zabieg wrzucenia widza w wir ciężkich doświadczeń, jakich centrum staje się renomowany chirurg sprawia, że widz bardzo mocno odczuwa tę nagłą zmianę w jego życiu i szybko utożsamia się z pokrzywdzonym bohaterem. Poczucie straszliwej niesprawiedliwości, jaka dotknęła doktora Kimble, jest dodatkowo spotęgowane usposobieniem intrygującego szeryfa, który zdaje się nie dostrzegać przesłanek wskazujących na prawdomówność głównego bohatera. Fabuła, choć wciągająca i zawierająca w sobie ukryte w tle knowania, nie jest specjalnie zaskakująca. Do tego nie mamy tutaj do czynienia ze szczególnie dobrym soundtrackiem – jest on po prostu solidny i przede wszystkim nie przeszkadza w oglądaniu. I choć aspekty techniczne filmu, takie jak montaż czy udźwiękowienie, nie zasługują na złe słowo, to największą wartością dodaną dla Ściganego jest postać tropiciela. O ile Harrison Ford zagrał tutaj jedną z lepszych ról w swoim życiu, to Tommy Lee Jones zasługuje na peany za swoją szalenie interesującą, wzbudzającą sprzeczne uczucia kreację szeryfa, który zdaje się być rzemieślnikiem chcącym szybko i poprawnie wykonać dane mu zadanie bez wdawania się w zbędne dygresje. Rywalizacja dwójki bohaterów to duży atut, tak naprawdę jednak najwięcej film zyskał dzięki niejednoznacznemu stróżowi prawa. I za to należą się brawa.

http://i1.wp.com/images3.cinema.de/imedia/3123/2393123,wENhz_thfdJhBgdiWFGDOVnVFwIK9XY2EIm6+lzuEKxw+7oNmxMioOI6kztYzm9gPGnkVBCfYYeZ3H8jcyq0DA==.jpg?resize=800%2C525

Samuel Gerard zaskakuje na każdym kroku. Na początku swoją fachowością, później… łotrostwem?

Choć Ścigany nie ustrzegł się kilku wad – takich jak wychodzenie protagonisty z sytuacji bez wyjścia poprzez stosowanie deus ex machiny – to chemia, jaką wytworzyli panowie Ford oraz Jones jest na tyle charakterystyczna, że choćby dla rozkoszowania się widokiem tej dwójki warto przypomnieć sobie ten film. Momentami może drażnić tempo rozwoju akcji na ekranie, wynagradzają to jednak całkiem solidne zwroty akcji. Całościowo Ścigany prezentuje się jako solidne, ponadprzeciętne, acz nie genialne kino akcji. Warto obejrzeć.

Redaktor

Twórca cyklu "Powrót do przeszłości". Wielki miłośnik spaghetti westernów, kina szpiegowskiego i fantasy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?