Nowa Księga dżungli w reżyserii Jona Favreau w gruncie rzeczy nie odeszła daleko od musicalu z 1967 roku. Chodzi nie tylko o powtórzenie przebiegu akcji, ale również liczne bezpośrednie cytaty. Tak dzieje się w scenariuszu, scenografii, a także ścieżce dźwiękowej Johna Debneya. Muzyka, jak i sam film, na tym traci, gdyż jej najlepsze elementy zostały zapożyczone z klasycznej animacji.
Już sam początek jest cytatem. Po fanfarze studia Disneya Debney powtarza wprowadzenie George’a Brunsa, które idealnie oddaje tajemnicę nieprzeniknionej dżungli. W istotnych momentach pojawiają się też tematy ze starych piosenek. Świetne wrażenie robi radosna, wielobarwna aranżacja The Bare Necessities w króciutkim Mowgli Wins the Race. Ważne miejsce zajmuje też melodia z piosenki Trust in Me. Pojawia się ona nie tylko podczas spotkania z wężem Kaa, jak w wersji animowanej, ale także w scenie kradzieży ognia przez Mowgliego. Debney nadał jej pełen patosu i grozy dramatyzm.
Dwie piosenki zostały zresztą wplecione w akcję filmu. Baloo głosem Billa Murraya śpiewa a’capella The Bare Necessities. Zaś grany przez Christophera Walkena wielki orangutan wykonuje w musicalowej wstawce I Wan’na Be Like You. Obydwa kawałki znalazły się na płycie w rozbudowanych wersjach. Producenci dołożyli jeszcze do krążka Trust in Me w szykownej interpretacji Scarlett Johansson.
Oryginalny wkład Johna Debneya wypada na tym tle blado. Kompozytor stworzył całkiem udany temat główny, przywodzący na myśl Pożegnanie z Afryką Johna Barry’ego. Ma w sobie podobną śpiewną elegancję i staroświecki romantyzm. Niestety jego ekspozycja w filmie w żaden sposób nie zwraca uwagi. Motyw broni się dopiero przy samodzielnym odsłuchu, szczególnie w utworach Wolves – Law of the Jungle i Water Truce.
Temat pozostaje jednak mało wyrazisty i to samo można powiedzieć o całej ścieżce dźwiękowej. Została skomponowana bardzo porządnie, zaaranżowana z rozmachem. Wydaje się jednak jednobarwna i zbyt oczywista. Gdy potrzeba muzyki akcji instrumenty dęte grzmią rytmicznie wespół z perkusją, gdy nadciąga zagrożenie, smyczki i chór narastają stopniowo. Jasne, są to skuteczne środki, ale Debney stosuje je mechanicznie. Nic ich nie ożywia – ani melodie, ani interesująca orkiestracja. Większość utworów brzmi płasko i ulatuje z pamięci natychmiast po przesłuchaniu.
John Debney jest jednym z najlepszych technicznie współczesnych kompozytorów. W Księdze dżungli także wszystko znalazło się na swoim miejscu. Przydałoby się natomiast trochę szaleństwa jak w starych piosenkach. Pewnie sytuację poprawiłoby kilka mocnych tematów albo uwypuklenie egzotyki. Skończyło się niestety na niezbyt interesującym powtórzeniu schematów. Szkoda, bo rzecz zapowiadała się znacznie ciekawiej.
Ocena: 65/100
|
Lista utworów:
- The Bare Necessities [feat. Dr. John] (3:35)
- Trust in Me [feat. Scarlett Johansson] (2:55)
- Main Titles – Jungle Run (2:27)
- Wolves – Law of the Jungle (2:17)
- Water Truce (3:39)
- The Rains Return (1:45)
- Mowgli’s Leaving – Elephant Theme (3:28)
- Shere Khan Attacks – Stampede (2:06)
- Kaa – Baloo to the Rescue (5:21)
- Honeycomb Climb (3:30)
- The Man Village (2:58)
- Mowgli and the Pit (3:25)
- Monkeys Kidnap Mowgli (1:51)
- Arrival At King Louie’s Temple (4:35)
- Cold Lair Chase (4:01)
- The Red Flower (3:16)
- To the River (3:05)
- Shere Khan’s War Theme (2:37)
- Shere Khan and the Fire (4:51)
- Elephant Waterfall (3:27)
- Mowgli Wins the Race (0:41)
- The Jungle Book Closes (2:14)
- I Wan’na Be Like You [feat. Christopher Walken] (3:02)
- The Bare Necessities [feat. Bill Murray] (3:01)
|
|
Płytę do recenzji dostarczył dystrybutor:

Jan Bliźniak
Pisze nieustająco, co jest chyba formą uzależnienia. Temat numer jeden: kino; temat numer dwa: muzyka w kinie, ale każdy powód, żeby pisać jest dobry. Większość tekstów trafia na stronę "Całe życie w kinie" (www.zyciewkinie.pl), której nazwa dość dobrze oddaje, co robi na co dzień.