TOP7 filmów z latem w tytule

Lato w pełni. Wszystkim, którzy nie mają ochoty wychodzić na zewnątrz i najchętniej zaszyliby się w domu, z wiatrakiem po jednej i schłodzonym napojem po drugiej stronie, proponujemy wzięcie pod rozwagę seansu jednej z siedmiu – lub wszystkich! – produkcji, w tytule której znalazła się trwająca właśnie, upalna pora roku. Co prawda w zestawieniu prym wiodą produkcje z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, ale nie brak tu również pozycji najnowszych. Ilu twórców, tyle pomysłów – sprawdźcie, które przemawiają do Was najbardziej. I koniecznie dajcie znać w komentarzach. 😉

 

7. 500 dni miłości (2009), reż. Marc Webb

Tytuł, brzmiący w oryginale 500 Days of Summer, można odnieść zarówno do imienia bohaterki granej przez Zooey Deschanel, jak do pory roku. W produkcji dominują barwy niebieskie, w zamyśle mające podkreślić kolor oczu aktorki. Uczucie, jakim darzy ją Tom (Joseph Gordon-Levitt), przeżywa swój rozkwit, gdy na zewnątrz świeci słońce, kwitną kwiaty i ćwierkają ptaki. Pikniki w parku, rowerowe przejażdżki, słoneczne, wypełnione miłością, śmiechem i beztroską dni – lato w pełni. Później wszystko także toczy się rytmem przyrody – lato przemija, serce zostaje złamane, nadchodzą dni burz, zawieruch, deszczu; wyparcia się uczucia, samotności, złości. Idealny film na letnie popołudnie, jeśli macie ochotę na nietypową komedię romantyczną.

6. Letnie przesilenie (2014), reż. Michał Rogalski

Lato 1943 rok, polska prowincja. Dwóch bohaterów: młodzieńcy znużeni wojenną rutyną, stojący po przeciwnych stronach barykady. Trudny do wyobrażenia i zapewne równie trudny do wykreowania stan sielskiej nudy udało się twórcom osiągnąć między innymi dzięki osadzeniu produkcji poza miastem. Ale w świetnie, pod względem wizualnym, wykreowanej sielance, bardzo szybko pojawiają się świadczące o momencie historycznym przesłanki. Pierwsze skrzypce, obok świetnych zdjęć, grają tam świetni aktorzy. Młodzi, nieznani, świeży. W tej atmosferze dwoistości reżyserowi udaje się zadać pozornie wyeksploatowane pytanie o to, jak wytyczyć granice między przyjacielem a wrogiem, przymierzeńcem i zdrajcą. I odpowiedzieć na nie w sposób daleki od nudnego. 

5. Jak spędziłem koniec lata (2010), reż. Aleksey Popogrebskiy

Rosyjska stacja badawcza położona nad Oceanem Arktycznym. W równie niecodziennym, letnim krajobrazie reżyser osadził historię dwóch, skrajnie różnych, mężczyzn. Jeden ma spędzić na odludziu kilka miesięcy, drugi spędził tam kilka lat. Jeden dla rozrywki słucha muzyki z mp3 i gra w gry, drugi łowi ryby. Do pewnego momentu jakoś, raz lepiej, raz gorzej, się dogadują. A potem, w wyniku pewnej decyzji, są zmuszeni do ostatecznej konfrontacji. Nie ma tu spienionych fal, prażącego słońca i drinków z palemką, ale w pewnym momencie robi się naprawdę gorąco, a świadomość absolutnego odizolowania od reszty świata niebagatelnie wpływa na narastające z każdą chwilą napięcie. 

4. Długie, gorące lato (1958), reż. Martin Ritt 

Gdzie, jeśli nie w stanie Missisipi, mógłby rozegrać się rodzinny dramat! Nic dzinwego, że kobiety szalały na punkcie Paula Newmana – na ekranie to prawdziwy badass-kameleon: raz w ubrudzonej smarem koszulce, z połyskującymi od potu, opalonymi, umięśnionymi rękoma, innym razem w garniturze, słomkowym kapeluszu i pod krawatem. Złotą Palmą został jednak nagrodzony wcale nie za wygląd, ale za kreację, jaką stworzył. Nie wierzycie, że charyzma głównego bohatera może podnieść temperaturę filmu i nie rozumiecie, dlaczego Newman był bożyszczem kobiet na całym świecie? W takim razie koniecznie obejrzyjcie tę produkcję!

3. Nagle, ostatniego lata (1959), reż. Joseph L. Mankiewicz

Nie ma to jak letnia psychodelia. Zwłaszcza, jeśli na ekranie króluje diwa Elizabeth Taylor. Czarno-biała opowieść o rzekomo szalonej kobiecie, która ma zostać poddana zabiegowi lobotomii, o psychiatrze, który ma ów zabieg wykonać, nachodzą go jednak wątpliwości oraz o drugiej kobiecie, która ów zabieg zleca, choć jest ciotką pacjentki. Ten film kipi zmysłowością, szaleństwem i upalnością pory rozgrywających się na ekranie wydarzeń. Prócz wizualnych atutów ma także, czy raczej przede wszystkim, świetne dialogi. I nastrój sprawiający, że chce się poznać przyczyny tej intrygi. Letnie kino grozy!

2. Summer Stock (1950), reż. Charles Walters 

Idealny gatunek filmowy na upalne dni? Musical, oczywiście! Najlepiej połączony z romansem. Właśnie takie, przebojowe połączenie, oferuje produkcja Waltersa. Nie brak tu oczywiście sielskich akcentów – traktorów, stodół, a przede wszystkim: wiejskich potańcówek. W najlepszym tego słowa znaczeniu! Urocze choreografie, rozbrajająca scenografia, spora dawka naiwności, beztroski, pozytywnej energii. Wszystko w sosie vintage! Lemoniada w dłoń i rozpoczynamy seans.

1. Summer and Smoke (1961), reż. Peter Grenville 

Dla tych, którzy nie utożsamiają lata z beztroską. Melodramat Grenville’a, będący adaptacją odnoszącej sukcesy na Broadwayu sztuki teatralnej, także osadzony jest w realiach stanu Missisipi. Ojciec-pastor, zdziwaczała matka, niespełnione uczucie, samotność, miłosny trójkąt i desperacja prowadząca do tragedii – nic dziwnego, że grająca główną rolę Geraldine Page została nagrodzona za swą kreację dwoma statuetkami, w tym Złotym Globem. Jak dokonać wyboru tej jedynej? Gdzie znajduje się granica poświęcenia, której przekraczać nie wolno i nie warto? Jak wysoką cenę można zapłacić i jak bardzo zboczyć z trasy, dążąc do szczęścia? 

 

Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe 

Dziennikarz

Studentka czwartego roku Tekstów Kultury UJ.
Ze świata literatury najbardziej lubi powieści, ze świata muzyki - folk, ze świata kina - (melo)dramaty oraz indie. I Madsa Mikkelsena, oczywiście.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?