Poznajmy się od growej strony #6 – Mateusz Chrzczonowski

Pokemon Fire Red

Fanem Pokemonów jestem już od najmłodszych lat, gdy wracało się ze szkoły biegiem, aby tylko zdążyć na kolejne odcinki serialu w telewizji. Nie ma więc w tym nic dziwnego, że gdy odkryłem istnienie gry o tych samych kieszonkowych potworkach, od razu szukałem sposobu, by w nie zagrać. A nie było to takie proste, gdyż gameboya nie posiadałem. Z pomocą przyszły emulatory na PC, które umożliwiały odpalenie Pokemonów. I tak zaczęła się zabawa. Potem jeszcze po latach pojawiły się emulatory na smartfony, więc szał wrócił, i choć już serialu o Pokemonach nie oglądałem, z wielką chęcią zabrałem się za ponowne złapanie ich wszystkich.


Prince of Persia: Dusza Wojownika

Seria Prince of Persia jest obecnie martwa, choć 15 lat temu, przed erą Assassynów, była jedną z bardziej rozpoznawalnych marek na świecie. Ja również byłem fanem Księcia, mimo że z grami głównej trylogii zapoznałem się kilka lat po ich premierze. Nie był to jednak mój pierwszy kontakt z serią, gdyż jeszcze wcześniej, na szkolnych komputerach, szał robiła u mnie gra Price of Persia (1989). Tak, było już kilkanaście lat po premierze, lecz gameplayowo gra nadal była świetna i w podstawówce stawała się nie lada wyzwaniem. Z nowe trylogii Księcia Persji najbardziej spodobała mi się druga część, która była najmroczniejsza i zdecydowanie różniła się od innych części. Serię pamiętam jednak głównie z fantastycznej platformowej rozgrywki, gdzie skakało się po ścianach i unikało przeróżnych pułapek.


Seria Pro Evolution Soccer

Z serią Pro Evolution Soccer jestem już od 2007 roku, gdy zagrałem w odsłonę z numerkiem 2008. Wtedy też rozgrywka zaoferowana przez Japończyków wciągnęła mnie bez reszty i jestem wierny marce aż po dziś dzień. Miałem jakieś małe romanse z Fifą, jednak nigdy tytuł od EA nie przyciągnął mnie na dłużej. Po prostu gameplay w PES-ie zawsze był dla mnie idealny, bo uwielbiam dużą swobodę z konstruowaniu akcji. Warto też wspomnieć, że gry z serii od zawsze zabierały najwięcej mojego wolnego czasu – co roku jest to po kilkaset godzin. Chyba w żadną z gier z listy nie spędziłem tyle czasu. Gry piłkarskie są po prostu jak narkotyk – możesz je odstawić na pewien czas, ale zawsze do nich wrócisz.


The Secret of Monkey Island

Fanem przygodówek jestem już od dość dawna, jedna nie aż tak długo, aby zagrać w The Secret of Monkey Island w dniu premiery – gra została wydana w 1990 roku. Na szczęście w 2009 roku dostaliśmy remaster tej kultowej gry i mogliśmy cieszyć się z klikania w kompletnie nowej odsłonie. W tedy też w końcu mogłem poznać przygody Guybrusha Threepwooda, czyli młodzieńca, który chce zostać piratem. Z początku sceptycznie podchodziłem do tytułu, z przeświadczeniem, że tytuł dziś się nie obroni. Jak się okazało, momentalnie zostałem wciągnięty w cudowny świat wykreowany prze LucasArts. Najlepiej wypada tu oczywiście humor, który nadal działa i nie daje się nudzić ani przez chwilę. Co jest świetne w remasterze The Secret of Monkey Island, to to, że jednym kliknięciem możemy powrócić do oryginalnego wyglądu gry i zobaczyć, jak wyglądała w 1990 roku.


Wiedźminy Trzy

Jak wiadomo, 3 Wiedźmin 3 najlepszy i ja się z tym zgadzam, bo produkcja Redów to dla mnie nadal najlepsze gra, w jaką było mi dane w życiu zagrać i w ogóle jedna z najlepszych gier, jaką widziała branża growa w swoje historii. Powiecie zaraz, że mówię tak, ponieważ to polska gra – możliwe, ale myślę, że równie doceniłbym tę grę, nawet gdyby nie była dziełem naszych rodaków. Po prostu gra jest świetna pod praktycznie każdym aspektem – choć oczywiście małe mankamenty się znajdą, jednak te po prostu pokazują, że idealne produkcje nie istnieją. Jako wielki fan całej marki Wiedźmin chcę tylko przypomnieć, że dwie poprzednie gry Redów z tego uniwersum to także bardzo dobre produkcje, do których regularnie wracam. Szczególnie pierwszy Wiedźmin – ten posiadał wciągającą fabułę oraz klimat, który mógł pokonać nawet ten zaprezentowany w trójce. Było tam mroczniej, a świat był bliższy temu z książek Sapkowskiego. No to intro po włączeniu gry… Jakie to wtedy robiło wrażenie.


A na koniec jeszcze tytuły, które nie zmieściły się w Top 10, ale nadal znajdują miejsce w moim serduszku:

  • Assassin’s Creed – trylogia Ezio

  • Batman: Arkham Asylum

  • Deluxe Ski Jump 2

  • Deponia – cała seria

  • Gris

  • Jazz Jackrabbit 2

  • Life is Strange

  • Professor Layton and the Miracle Mask

  • Saints Row 2

  • The Wolf Among Us

Ilustracja wprowadzeni: materiały prasowe

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?