Ranking rozpoczyna wszystkim znana seria gier sportowych. Wybrałem siedemnastkę, ponieważ to w tę edycję naparzam od dwóch lat i wciąż bawię się wyśmienicie. Odkrywanie mechanik Fify sprawiało mi masę frajdy, jak również pokonywanie kumpli na imprezach. Był to też (dla mnie) ogromny przeskok, jeśli chodzi o jakość wykonania — ostatnia wersja, z jaką miałem okazję się zmierzyć, to ta z 2008 roku. Siedemnastkę polecam wszystkim, gdyż jest cholernie dobrze zbalansowana. No i rzecz jasna wywołuje uśmiech na twarzy.
Zastanawiam się, czego w tej grze nie ma. Jest masa wybuchów, rzezi i strzelania. Są zróżnicowane mapy, przeciwnicy, masa broni do zebrania i wypróbowania. Rzecz jasna druga część posiada też genialny post apokaliptyczny klimat i naprawdę ciekawy świat. Twórcy nawet postarali się o zróżnicowane i nieco dziwaczne postaci. Sama fabuła trzyma bardzo wysoki poziom, a humor potrafi nieźle zniszczyć człowieka. Jednak najważniejszym punktem tej gierki okazuje się Handsome Jack. Najlepszy villain, jaki powstał, gość po prostu zaskakuje do samego końca i zadziwia swą charyzmą i tekstami. Polecam zaopatrzyć się w wersję GOTY. Dodatek Tiny Tina’s Assault on Dragon Keep to absolutny must-have. Sprawdźcie sami dlaczego.
Nie wiem jak wam polecić tę grę. Sposobów jest kilka. Pierwszy z nich polega na tym, że mówię o możliwości zabijania przeciwników z ogromnego różowego dildo. Nie powinienem o tym wspominać, bo może jakiś dzieciak to czyta. No to spróbujmy z drugim: bohaterowie są wspaniałymi osobowościami, które używają przekleństw zamiast przecinków. Trzeci: możecie zabijać maskotki, walczyć z wielkim różowym kotem przebranym za profesora, mordować na całego, bawić się w wybory moralne i zabijać wkurzających olbrzymów. Ups, wymieniłem wszystkie…
Wkraczamy na rejony emocjonalnej miazgi. Czwórka protagonistów próbująca rozwikłać zagadkę porwania chłopca jednego z nich. Klimat podchodzący pod Noir XXI wieku. Wybory wpływające na rozgrywkę, tu wszystko ma znaczenie. Ten padający deszcz zabijający jakąkolwiek chęć do życia. Tutaj ciągle się coś dzieje, a ciekawość wzrasta i wzrasta. Końcowy suspens również robi wrażenie. Do tego wybitny soundtrack, który pięknie wpisuje się w kompozycję gry. Heavy Rain przeszedłem ze cztery razy i zawsze coś działo się inaczej.
Dostaję pytanie: Dlaczego wybrałeś piątą część zamiast trzeciej?
Odpowiadam: Kocham rozgrywkę w tej grze, jak i fakt, że wszystko tutaj jest takie śliczne w 3D. Bardziej pochodzą mi jednostki, magia, bohaterowie z poszczególnych nacji/ras. O dziwo, fabuła trzyma jakiś tam poziom. No i uwielbiam muzykę w tej grze. Czy rozbudowę miast, ich zjawiskowość robi wrażenie nawet po 12 latach.
Tak jak mówiłem, argumenty nie są ambitne.
uwielbiam ME 1-3 jest genialne, niestety Andromeda jest tylko dobra i nie potrafiłem w nią grać i nie wspominać starego ME. Natomiast Inkwizycja była co najwyżej świetna w porównaniu do Origins, gdyby tylko Bioware nie zaczęło szpecić swoich bohaterów ze względu na ten „powiew” feminizmu . ..
Na to nic nie poradzimy. Wciąż kocham Inkwizycję za złączenie tego wszystkiego i powrót starych znajomków. Choć prawda, do Origins się nie umywa.
Za brak wiedźmina 3 krecha przez cały monitor 🙂