Disney + nie jest tak bezpiecznym ruchem dla wytwórni, jak mogłoby się wydawać. To prawda – wytwórnia jest w posiadaniu wielu ponadczasowych hitów, zaufanie do produkcji Disneya daje więc teoretycznie gwarancję dominacji na rynku VOD. Jak głosi klasyk: to tylko teoria.
Pierwszym czynnikiem, który może się okazać strzałem w stopę jest decyzja o ukazywaniu się odcinków seriali raz w tygodniu. Pomysł ten odróżnia platformę od np. Netflixa, który wraz z premierą sezonu serialu udostępnia wszystkie
jego odcinki. Innymi słowy, jeśli czekam na obejrzenie serialu, który ma mieć dwadzieścia odcinków – muszę przez dwadzieścia tygodni utrzymać subskrypcję. Takie rozwiązanie przyniesie korzyści pod warunkiem, że tworzone seriale faktycznie będą bardzo dobre. Seriale obecnie ze stajni Marvela obecnie dostępne na Netfliksie zawiodły już wielu jego fanów. Jeśli wzór tych seriali się powtórzy, nieusatysfakcjonowani subskrybenci odstąpią od usługi.
O ile powyższy powód jest wart spekulacji, to inna kwestia może być według mnie przeważająca. A mianowicie decyzja studia o kanoniczności seriali względem MCU. Jeśli seriale będą znacząco wpływały na fabułę późniejszych filmów – a na to wygląda – może to wywołać znudzenie serią. Producenci niestety w ostatnim czasie zwykli traktować kino superbohaterskie jak studnię bez dna. To podejście odbije się im czkawką, jeśli powstanie zbyt dużo seriali. Arrowverse dla porównania utrzymało się przez tak długi czas, bo działało w swoim zakresie, niezależnie od filmów. Tymczasem plany na serie Disney +, źle wyegzekwowane spowodują nie lada bałagan.
Zgadzam się z tą wypowiedzią. Jeżeli ta platforma ma tak funkcjonować, to nie wróżę im sukcesu na miano Netflixa.