Każdy kolor ma swoje znaczenie i symbolikę. Ten, kto twierdzi inaczej, niech spróbuje wyznać miłość za pomocą czerwonej róży lub ubrać się w kanarkowe barwy na pogrzeb. Tak zwana Kolorowa seria Marvela jest cyklem opowieści, w których główni bohaterowie wracają myślami w przeszłość. Ich wspomnienia i towarzyszące im emocje mają przypisane konkretne, mające ukryty przekaz i znaczenie barwy. Z pozoru wydawać by się więc mogło, że albumy będą przegadane, a oprócz kilku smaczków w komiksach tych nie znajdzie się nic ciekawego. Nic bardziej mylnego. Mucha Comics do trzech części (Hulk: Szary, Daredevil: Żółty i Kapitan Ameryka: Biały) dodało tą, która już raz pojawiła się na polskim rynku w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. I naprawdę powinniśmy się cieszyć z tej reedycji, szczególnie, że kompletna seria w jednym standardzie wydawniczym bardzo dobrze prezentuje się na półce każdego szanującego się komiksiarza. Oto Spider-Man: Niebieski.
Życie Petera Parkera nigdy nie było usłane różami. Śmierć wujka Bena zdefiniowała go jako superbohatera, ale nawet w pajęczym kostiumie los nie szczędził mu osobistych ciosów. Jednym z najsilniejszych była śmierć jego pierwszej miłości – Gwen Stacy. Po latach Peter postanawia wrócić wspomnieniami do czasów, gdy jego myśli zajmowała energiczna blondynka, a życie i przyszłość, mimo superbohaterskich niedogodności, wydawały się o wiele prostsze. Nagrywa więc kasetę, na której w bardzo osobistych zwierzeniach pogrąża się w minionych czasach.
Nie są to jednak banalne wspominki, a pełna żalu i smutku podróż w przeszłość. I wcale nie chodzi o potyczki z klasycznymi antagonistami Pajęczaka, które przeplatają się z prywatnym życiem, a o wnioski wysnuwane po wielu latach i głębokie analizy dni u boku Gwen. Patrząc na tę parę, ciężko jest uwierzyć, że niefortunny przypadek pogrzebał tę miłość, a sam Peter odnalazł szczęście w ramionach innej kobiety. Narracja Loeba otwarcie pokazuje, że miłością życia Parkera była Gwen, mimo iż pozornie wydawała się ona bardziej niedostępna i zamknięta na niego niż Mary Jane Watson.
Jeph Loeb to scenarzysta doświadczony, nie należy więc obawiać się wyłącznie melancholijnych retrospekcji dawnej miłości. Spider-Man: Niebieski ukazuje pewien zapomniany okres działalności Parkera – gdy ten już wyrósł z wieku szczenięcego, ale jeszcze nie wszedł w dorosłe życie. Czasy, w których jego najlepszym przyjacielem był syn jego nemezis, Harry Osborn, a jedyną kobietą w jego życiu nie była ciocia May. To tutaj mamy okazję zobaczyć pierwsze kroki w dorosłe życie, okres, w którym, trauma po stracie wuja Bena była nadal bolesną, ale gojącą się raną.
Rysunkami zajął się twórca znany z pozostałych części Kolorowej serii Marvela czy chociażby świetnego Batman: Długie Halloween – Tim Sale. Styl rysownika jest niebywale charakterystyczny i rozpoznawalny – począwszy od sylwetek i mimiki postaci, poprzez subtelne detale otoczenia, a skończywszy na mistrzowskim kadrowaniu. Ale to nie wszystko – Sale pozwala sobie na odwołania do klasycznych komiksów z udziałem Pajęczaka, jak chociażby kultowa okładka Amazing Fantasy #15, gdzie debiutował heros, liczne potyczki ze złoczyńcami czy kadry, które w swoich oryginalnych wydaniach nie były kamieniami milowymi, ale dzięki pracom rysownika przeżyły swój renesans.
Niebieski to nie tylko kolor wesolutkiego, letniego nieba, ale przede wszystkim barwa smutku. Sale dyskretnie i umiejętnie podkreśla tytułowy kolor, nie zalewając oczu czytelnika jego nadmiarem, ale też nie pozwalając o nim zapomnieć – specyficzną atmosferę tomu tworzy więc nie tylko narracja, ale i mistrzowska robota ilustratora.
Moja opinia pewnie nie jest odosobniona – mimo wysokiego poziomu pozostałych części Kolorowej serii Loeba i Sale’a, to właśnie Spider-Man: Niebieski jest wśród nich najlepszy. I ze spokojnym sumieniem można go też umieścić w pierwszej dziesiątce najlepszych komiksów z udziałem Człowieka-Pająka. Dojrzała, retrospektywna opowieść, której narracja przemyca dodatkowe treści i smaczki dla wiernych czytelników, do tego oszałamiająca kreska Tima Sale’a i przepięknie smutny finał, który nieco zasmuca, ale czyni to w sposób mądry i łagodny, niczym dobry blues B.B. Kinga czy Sonny’ego Boy’a Williamsona.
Tytuł oryginalny: Spider-Man: Blue
Scenariusz: Jeph Loeb
Rysunki: Tim Sale
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Mucha Comics 2017
Liczba stron: 176
Ocena: 90/100