Scenariusz za milion – recenzja gry planszowej

Macie czasem tak, że wychodzicie z kina z jakiegoś hollywoodzkiego hitu z myślą „zrobiłbym to lepiej” albo „taki film to i ja bym napisał”. Pewnie tak, bo w obecnej branży największych blockbusterów nietrudno jest wskazać trend do podpasowywania historiami do jak najszerszej publiczności. Powiemy, że trochę to filmy spłyca, jednak na poziomie wyzwania, jakim jest stworzenie wielkiego kinowego hitu, wciąż wydaje się bardzo intrygujące. A jak bardzo, możecie się przekonać, bawiąc się z owym wydawnictwem Portal Games, grą Scenariusz za milion.

Wcielamy się tutaj w producentów i scenarzystów filmowych. Nowa propozycja wydawnictwa Portal Games to bowiem prosta karcianka dzieląca graczy na producenta, oraz dwie (bądź jak wolicie trzy ekipy zgłaszające scenariusz). To, co w rozgrywce da się zauważyć od razu do wielkie pole do popisu, jakie daje ona naszej wyobraźni. Mamy zasady, spisane dość przejrzyście, których możemy się trzymać, jednak troszeczkę inwencji twórczej szybko będzie w stanie urozmaicić nam rozgrywkę. Dużą część rozgrywki można poddać twórczej improwizacji a reguły nie są bardzo sztywne. Trochę jak w biznesie filmowym.

 

Przebieg gry dzieli się na kilka faz, a każda z nich ma nas doprowadzić do przyklepania scenariusza filmu, który porwie tłumy i który sprawi, że James Cameron już nie będzie się nazywać królem świata ze swoim Avatarem. Na początku wybieramy producenta, który rzuci pomysł na film i przedstawi tę koncepcję ekipom scenarzystów. Rozgrywka dzieli się na pięć etapów, podczas których producent zleca obu ekipom wymyślenie wszystkich elementów fabuły filmu. Po każdym z nich producent punktuje jednej bądź drugiej ekipie koncepcje, z drugiej ewentualnie podbierając pojedyncze pomysły. Zadbać przy okazji musicie o wszystko, wątek główny, bohaterów, obsadę i wciągającą fabułę. W grze mamy dwa warianty, jeden polega na tworzeniu kina gatunkowego, drugi po prostu jest blockbusterem, w którym można rozmyślać nad wrzuceniem postaci ze wszystkich bajek w inne. Ta druga opcja, choć według założeń twórców przeznaczona dla grup trochę mniej zaznajomionych ze sobą i z grą, wydaje mi się ciekawsza.

Zobacz również: X-Men: Bunt mutantów – recenzja gry planszowej

Największym atutem jest tutaj improwizacja i możliwość dostosowania rozgrywki do właściwie każdej grupy znajomych. Przed rozgrywką w zależności od stopnia waszej znajomości, zaawansowania wiedzy filmowej, jak i chęci wejścia głębiej w tajniki filmowej wyobraźni. Oprócz tego, gra na kartach zespołu sprytnie podpowiada nam, kto do czego może się najlepiej nadawać, tak więc mniej kontaktowi członkowie zespołów, nieobdarzeni wielkim talentem do przemawiania, mogą spróbować intonować muzykę z filmu czy efekty dźwiękowe. Największy śmieszek może natomiast odpowiadać za to, żeby podrzucić producentowi próbki dialogów.

 

Wiedza filmowa może nam urozmaicić zabawę, nie jest jednak niezbędna. Nasz film możemy równie dobrze obsadzić Ryan Goslingiem, co młodą utalentowaną polską aktorką, którą widziałeś ostatnio w Teatrze Studio ale nie pamiętasz jej imienia. Jeśli znajomość rynku aktorskiego czy to w Polsce czy poza nią jest niższa, może spokojnie posłużyć wysportowany przystojniak imieniem Joe. Są w grze również momenty, które pozwolą nam działać w całej ekipie, największe burze mózgów oferuje nam bowiem wybór głównego bohatera, antagonisty oraz pomocnika protagonisty. A opcji karty dają mnóstwo. Zawsze możecie oczywiście dodać własne.

Jeśli kiedykolwiek chciałeś nakręcić film, bądź miałeś jakiś ciekawy pomysł, to jest pozycja, która pozwoli Ci choćby na etapie koncepcyjnym go przedstawić. Brzmię tu trochę górnolotnie, ale Scenariusz na milion pozwala na zaprojektowanie naprawdę ciekawych historii, które może sprawią, że ktoś z Waszych kumpli odkryje w sobie talent scenariopisarski. I choć pytania producenta są raczej rodem ze współczesnego Hollywood, zawsze można zrobić coś takiego, co z prościutką historyjką superbohaterską zrobił ostatnio James Gunn, czyli w pozostałych kwestiach perełkę niczym nieograniczonej wyobraźni. Na pewno jest to łatwiejsze w scenariuszu, którego głównym bohaterem jest wybitnie uzdolniony zwolennik nieumarłych nazistów, fanatycznie chroniący mrocznego sekretu.

Scenariusz za Milion do kupienia TUTAJ. Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Portal Games.

 

Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.

Kontakt pod [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?