Gala rozdania Oscarów zbliża się nieubłaganie. Z tejże racji postanowiłem podzielić się z Wami swoim osobistym, subiektywnym rankingiem pięciu najciekawszych i rzecz oczywista najlepszych według mnie soundtracków ubiegłego roku. Wystarczy tylko spojrzeć na listę nominowanych do pozłacanej nagrody, by dojść do wniosku, jak różne mamy z komisją gusta muzyczne. Dla przypomnienia: Akademia Filmowa w kategorii „najlepsza muzyka” nominowała takie filmy jak: „Carol”, „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”, „Nienawistna Ósemka”, „Most Szpiegów” oraz „Sicario”. Krótko mówiąc, w mojej topce znalazł się tylko ostatni z soundtracków, bardzo dobrze współgrający z obrazem i nadający mu niesamowitego klimatu. Co by jednak nie przedłużać, zapraszam Was do zapoznania się z moim TOP5.
Gdyby tylko krótkometrażówka w reżyserii Davida Sandberga była filmem pełnometrażowym, to muzyka z „Kung Fury” okupowałaby miejsce pierwsze. Tak niestety nie jest, więc postanowiłem umieścić ją jako wyróżnienie. Tym bardziej, iż soundtrack ten to zlepek utworów, skomponowanych przez różnych wykonawców. Nie zmienia to faktu, że mógłbym słuchać go na okrągło, a „True Survivor” w wykonaniu Davida Hasselhoffa to mój kawałek roku 2015.
https://www.youtube.com/watch?v=ZTidn2dBYbY
Guy Ritchie to twórca posiadający swój charakterystyczny styl. Jego filmy przeważnie wypełnione są po brzegi akcją i humorem. Najnowsze dzieło reżysera, czyli „Kryptonim U.N.C.L.E”, także wpisuje się w to emploi, będąc lekkim i przyjemnym, wakacyjnym obrazem. Ostatni film Ritchiego to prawdopodobnie jeden z najmniej docenionych filmów ubiegłego roku. Dziwi mnie to, bowiem obraz ten dostarcza masę frajdy, a przy okazji jest bardziej bondowskim filmem niż „Spectre”, z kapitalnym Henrym Cavillem na czele. Autorem muzyki (nie licząc świetnych utworów z lat 60.) jest Daniel Pemberton i co tu dużo mówić – spisał się wyśmienicie, nadając filmowi świetny klimat lat 60. Nie brakuje tu szybkich, awanturniczych utworów, jak i spokojniejszych „wyciszaczy”. Na uwagę zasługują takie utwory jak „Escape from East Berlin”, „The Vinciguerra Affair” czy „Breaking Out (The Cowboy Escapes)”.
https://youtu.be/2OEA59eiVUQ?list=PLVXXtkqpldpGpkcpp43bpTFZHO0VBsuOQ
Film w reżyserii Peytona Reeda to nie tylko zwieńczenie Drugiej Fazy Kinowego Uniwersum Marvela. To także jeden z najoryginalniejszych filmów tegoż uniwersum. Muzyka skomponowana przez Christophe’a Becka to miks kina szpiegowskiego, superbohaterskiego, heist-movie, z domieszką akcji oraz dużej ilości… jazzu. Tak. Jeśli podczas seansu zeszłorocznego „Whiplash” mocno wczuwaliście się w film podczas sekwencji muzycznych, to podczas seansu „Ant-Mana” poczujecie się jak w domu. I będąc szczerym, ten miks gatunków to strzał w dziesiątkę. Pasuje bowiem idealnie do klimatu i kameralności filmu o najmniejszym superbohaterze ze stajni Marvela. To jedno z najlepszych zaskoczeń ubiegłego roku. Na uwagę zasługują szczególnie „Theme from Ant-Man”, „I’ll Call Him Anthony” oraz „Insecticide”.
https://youtu.be/mCbXuzMW708?list=PLIPGvHkTMYheiMxUdOUTaJc5-fEfcadFt
„Marsjanin” Ridleya Scotta to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów roku, za co zasłużenie otrzymał nominację do Oscara. To trzymająca w napięciu, poruszająca historia walki o przetrwanie. To również dowód na to, że Scott jednak jeszcze potrafi robić dobre filmy. Zapewne fani „Obcego” już zacierają rączki przed seansem „Alien: Covenant”. Muzykę do filmu Scotta skomponował Harry Gregson-Williams, którego muzykę mogliście usłyszeć w niejednym typowo męskim filmie. Sam soundtrack jest spokojny, wręcz enigmatyczny, z domieszką nieco żywszych dźwięków, co nadaje filmowi nietuzinkowego klimatu. Świetnie współgra z obrazem, buduje niesamowite napięcie, a podczas odsłuchu „na sucho” również sprawdza się bardzo przyjemnie. Na uwagę zasługują tu takie utwory jak „Emergency Launch”, „Hexadecimals” oraz „Work the Problem”.
https://www.youtube.com/watch?v=V8dE4ZrjcC4&feature=youtu.be
„Sicario” Denisa Villeneuve’a to klasa sama w sobie. Film trzyma widza za gardło od początku do samego końca seansu. To brutalna opowieść o tym, do czego może doprowadzić człowieka żądza pieniądza i chęć zemsty. Muzyka skomponowana przez Jóhanna Jóhannssona to majstersztyk w pełnym tego słowa znaczeniu. Jego surowość i prostota w niesamowity sposób oddziałuje na widza. Chyba nie muszę wspominać o tym, jak kapitalny klimat buduje? Oparcie soundtracku na rytmicznych bębnach i agresywnej wiolonczeli robi piorunujące wrażenie. Bez żadnych ekstrawaganckich wyskoków. Prosto i na temat. Będę ściskał kciuki z całych sił, aby to właśnie ta ścieżka dźwiękowa pod koniec lutego zgarnęła Oscara. Moi absolutni faworyci to „The Beast”, „The Border” i „Convoy”.
https://youtu.be/wKJN-5jFlrI?list=PL9kyXijz6sl7cNSdiPw81BwpAWPTrJIkk
Król mógł być tylko jeden. Moim ulubionym soundtrackiem 2015 roku zostaje ścieżka dźwiękowa do filmu „Mad Max: Na drodze gniewu”. Obraz w reżyserii George’a Millera to wysokooktanowa jazda bez trzymanki – i taka również jest ścieżka dźwiękowa, która w połączeniu z obrazem tworzy iście epickie widowisko, które zapamiętacie na długo! Tom Holkenborg w moich oczach (i uszach) wyrasta na jednego z najciekawszych kompozytorów Hollywood. Jego soundtracki są zróżnicowane i wprowadzają do świata muzyki filmowej nieco świeżości i polotu. Muzyka, jaką skomponował do najnowszego filmu Millera, to klasa sama w sobie. Aż ręce składają się do braw. Spośród utworów skomponowanych na potrzeby filmu, przed szereg wysuwają się „Blood Bag”, „Brothers in Arms” oraz „Chapter Doof”.
https://youtu.be/1Xr4sUyno8s?list=PLpdRrmiqbfWPV6OwkPtaX4cMWgszSIlnX
Pamiętajcie, iż jest to moje subiektywne muzyczne podsumowanie roku 2015. Nie śmiem nikomu narzucać swojego gustu, Mam jednak nadzieję, że kogoś z Was zachęciłem do sprawdzenia powyższych tytułów.