Zaledwie kilka dni temu miałem przyjemność odbyć sentymentalną podróż, aż do samych korzeni Far Cry. Wspominając kolejne części gry, udało mi się wyizolować trzy główne składniki, które pojawiają się w każdej odsłonie i tworzą z niej epicką przygodę. Psychopaci, karabiny i piękne krajobrazy – tak w skrócie można opisać każdą kolejną część Far Cry.
Jeśli jesteście ciekawi, jak Far Cry 5 wypada na tle wcześniejszych odsłon, to zapraszam do mojej recenzji. W kilku zdaniach opowiem Wam, co Ubisoft wysmażył tym razem (oczywiście bez spoilerów) i czy warto sięgnąć po Far Cry`a z numerkiem 5.
Fabuła:
Tym razem Ubisoft zabiera nas do amerykańskiego stanu Montana. Jako zastępca szeryfa udajemy się do fikcyjnej miejscowości Hope, gdzie mamy aresztować niejakiego Josepha Seeda, przywódcę kultu religijnego o nazwie Projekt U Bram Edenu. Oczywiście sprawy muszą się skomplikować. Zamiast szybkiego powrotu z aresztantem na posterunek (by dopić poranną kawę), lądujemy w środku totalnego szamba. Teraz, uzbrojeni w karabin, musimy stawić czoło charyzmatycznemu psychopacie. Wszystko oczywiście na tle pięknych krajobrazów urokliwej Montany.
Zobacz również: Psychopaci, karabiny i piękne krajobrazy, czyli historia serii Far Cry
Rozgrywka:
W Far Cry 5 spotkamy się ze sposobem rozgrywki znanym już z Tom Clancy’s Ghost Recon: Wildlands czy choćby z Assassin’s Creed Origins. Po misji wprowadzającej dostajemy do dyspozycji cały świat. Nim będziemy mogli zmierzyć się z głównym antagonistą, najpierw musimy pokonać jego równie świrniętą rodzinkę. Joseph Seed ma trójkę rodzeństwa – braci Johna i Jacoba oraz siostrę Faith. Każde z nich pełni inną funkcję w kulcie i działa na swoim terenie. Przejęcie każdego z trzech terytoriów wymagać od nas będzie wykonania szeregu misji, które osłabią pozycję Seedów na danym terenie i pozwolą stworzyć na nim ruch oporu.
Jeśli macie wątpliwości o to, co Far Cry 5 może Wam zaoferować, to już Was uspokajam – nie będziecie się nudzić. Zdecydowanie zadowoleni będą fani wcześniejszych odsłon. Tworząc ruch oporu (w końcu nie mamy szans pokonać całego kultu solo) natrafimy na dobrze znane i sprawdzone rozwiązania. Znowu będziemy wyzwalać posterunki, niszczyć należące do kultu budynki, wyzwalać jeńców i wykonywać rozmaite misje. Malkontenci powiedzą – no właśnie, znowu. Jednak powielenie sprawdzonych i lubianych przez graczy rozwiązań nie dziwi. W końcu są lubiane i sprawdzone! Ja przynajmniej świetnie się przy nich bawiłem. Wysoka inteligencja NPC niejednokrotnie wysoko zawieszała mi poprzeczkę i zmuszała do ponownego podchodzenia do niektórych wyzwań. Niekiedy po kilka razy…
Oprócz wspomnianych rozwiązań Ubisoft przygotował mnóstwo pobocznych aktywności. Dziś odpaliłem grę po porannej kawie. Nim siadałem do obiadu, miałem już na koncie szaleńcze wyścigi, jazdę traktorem (i quadem), podniebne starcia samolotów, szybowanie w wingsuit`cie (oraz na spadochronie) i pływanie łodziami. Pewnie jakbym pomyślał jeszcze trochę, to coś bym sobie jeszcze przypomniał. Jeśli jednak zmęczy was ciągła wartka akcja i walka o życie, to możecie po prostu pójść na ryby. Zwolennicy aktywniejszego wypoczynku mogą zamiast wędkowania wybrać polowanie.
Rozwój postaci:
Zmianę zauważymy także w systemie rozwoju postaci. Tym razem punktów ulepszeń postaci nie zdobywamy już za levelowanie. Obecnie zbieramy „punkty talentów”, które dostajemy za wykonywanie określonych wyzwań. Wyzwania zmuszają nas do zabicia określonej ilości przeciwników konkretną bronią lub w wyznaczony sposób. Za wykonanie wyzwania dostajemy wspomniane punkty talentów, za które później możemy wykupić potrzebne umiejętności.
Towarzysze:
Tutaj także Ubisoft sięgnął po rozwiązania, które poznaliśmy już w Tom Clancy’s Ghost Recon: Wildlands. Oprócz naszej postaci, możemy w grze korzystać ze wsparcia jednego (lub dwóch – po odblokowaniu umiejętności) pomocników, którzy pomogą nam w walce.
Towarzysze zostali jednak podzieleni na dwie grupy. Od samego początku gry możemy zatrudnić sobie wojownika – zwykłego żołnierza, który będzie walczył u naszego boku i czasami nawet nas reanimował, jeśli „traficie na laga”.
Zobacz również: A Way Out – recenzja gry ze świeżym podejściem do kooperacji
Jednak znacznie cenniejszym wsparciem są specjaliści. Są to wyjątkowe postacie, które spotkamy w trakcie eksploracji mapy. Jednak ich pozyskanie do drużyny wiąże się zawsze z wykonaniem jakiejś misji pobocznej. Specjaliści są jednak znacznie skuteczniejsi niż wojownicy i posiadają unikatowe zdolności (atak z powietrza, snajper, RPG, itd.).
Jednym z takich specjalistów jest znany już z pierwszych materiałów reklamowych pies Boomer. Nasza kochana psina posiada zdolność oznaczania przeciwników oraz przynoszenia broni po ich zabiciu. Gorzej sprawdza się w walce, szczególnie przy bardziej opancerzonych przeciwnikach. Jednak najlepszym jego skillem jest możliwość głaskania go. Wywalony jęzor i lol na pysku daje mu solidne +10 punktów do słodkości. Oprócz Boomera czeka na nas jeszcze dwójka zwierzęcych kompanów – niedźwiedź Cheeseburger i lwica Peaches.
Tryb wieloosobowy:
Gra oferuje nam szereg aktywności. Od nas zależy, czy zdecydujemy się na powolną, samotną eksplorację, czy szybką rozgrywkę ze znajomymi. Ubisoft zaimplementował w Far Cry 5 rozwiązanie znane już z Tom Clancy’s Ghost Recon: Wildlands. Większość aktywności w grze możemy rozgrywać ze znajomymi przez sieć.
Praktycznie wspólnej zabawie w grze może nie być końca. Po zakończeniu fabuły i wszystkich pobocznych aktywności mamy możliwość skorzystania z opcji „Władca posterunków”, która przywróci wrogość wszystkich posterunków kultu. Będziemy je zatem mogli ponownie wszystkie zdobywać.
Oprócz tego Ubisoft zapowiedział serię specjalnych wydarzeń na żywo, które mają wzbogacić zabawę graczy. Jeszcze nie wiemy dokładnie co firma dla nas szykuje – pierwsze wydarzenie ma zadebiutować dopiero 3 kwietnia. Spodziewać się jednak można eventów podobnych do tych, które znamy z Ghost Recon: Wildlands czy AC Origins.
Na graczy czeka także Salon Gier pod nazwą Far Cry Arcade. Spotkamy tam krótkie misje w stylu retro, które możemy rozgrywać solo lub w coopie. Więcej o Far Cry Arcade znajdziecie już wkrótce na naszych stronach, w osobnej recenzji.
Wspólną rozgrywkę (i tą solo także) ubarwi cały arsenał broni oddanej w ręce graczy. Praktycznie każda spluwa ma jeszcze szereg modyfikacji, które pozwolą dostosować ją do waszych potrzeb i stylu gry. Także zawartość garażu wygląda imponująco. Zarówno pojazdy, łodzie, jak i samoloty posiadają całą gamę modeli, w których możecie wybierać. Fani zbieractwa i craftingu nie będą się nudzić. Z zebranych w grze surowców będziecie mogli uzupełnić swój arsenał oraz wzmocnić swoją postać specjalnymi specyfikami.
Podsumowanie:
Jako wieloletni fan serii Far Cry bardzo się bałem o tą odsłonę. Po Primalu nie wiedziałem, w którą stronę pójdzie studio i czego się spodziewać. Na szczęście moje obawy okazały się zupełnie bezzasadne. Dostaliśmy poczciwego, starego Far Cry`a z charyzmatycznym szaleńcem, mnóstwem giwer i osadzonego w pięknych krajobrazach Montany.
Właśnie klimat gry jest jedną z najlepszych stron tej odsłony. Praktycznie na każdym rogu powiewa flaga, a nas mija charakterystyczny redneck ubrany w przybrudzoną koszulę w kratę i kryjący brodę pod czapeczką z daszkiem. Wszędzie widzimy białe domy, ogrodzone drewnianymi płotami pomalowanymi na biało i charakterystyczne skrzynki na listy stojące przy drodze. No i muzyka… Klimatyczna muzyka, która robi w tej grze naprawdę dobrą robotę. Wszystko to sprawia, że po prostu czujemy klimat zielonej Montany i … obornika rozrzuconego na polu.
Zobacz również: Frantics – recenzja gry
Gra zaczerpnęła najlepsze rozwiązania z innych produkcji Ubisoftu. Możliwość zabawy w towarzystwie znajomych (lub korzystania ze wsparcia towarzyszy) stanowi pomoc w trudniejszych momentach rozgrywki i pozwala na rozgrywanie każdej misji na wiele różnych sposobów. Dodatkowo otrzymujemy praktycznie nieograniczoną swobodę w kreowaniu rozgrywki. Gra stawia nas na środku mapy i pozwala udać się w dowolne miejsce i wykonanie tej misji, na którą mamy ochotę.
Jednocześnie wszystkie wspomniane nowości w grze nie wpływają na charakter gry. Nadal jest to Far Cry, jakiego poznaliśmy i polubiliśmy we wcześniejszych odsłonach. Wielbiciele serii będą zadowoleni, bo nie zabraknie kultowego odbijania posterunków i innych znanych im zadań.
Oczywiście Far Cry 5 nie jest grą idealną. W trakcie rozgrywki natknąłem się na błędy podczas respienia się (w trakcie misji) oraz dziwaczną nawigację przy jeździe pojazdami. Były to jednak niewielkie błędy. Zazwyczaj znikały przy wczytaniu punktu kontrolnego lub po prostu były na tyle nieistotne, że nie wpływały na grę. Możliwe że większość zniknie po zainstalowaniu premierowego patcha.
Mógłbym jeszcze wiele napisać o grze, ale dalsze rozpisywanie się nie ma po prostu większego sensu. Far Cry 5 jest po prostu grą bardzo dobra, wartą ogrania. Fani serii dostaną kolejną świetną odsłonę, przy której spędzą długie godziny. Gracze którzy nie mieli jeszcze przyjemności spotkać się z tą serią także powinni być zadowoleni, bo czeka na nich mnóstwo dobrej zabawy, doprawionej subtelnym humorem.
Możliwość przywrócenia wrogich posterunków, zapowiedziane wydarzenia na żywo oraz Salon Gier (tryb Arcade) gwarantują długą rozgrywkę, nawet po zakończeniu wątku fabularnego. Tytuł na tyle mnie wciągnął, że poważnie zastanawiam się nad kupnem przepustki sezonowej. Szczególnie że zawierać ma ona Far Cry 3: Classic Edition.
Gra była recenzowana na platformie Playstation 4
Ilustracja wprowadzenia: Ubisoft