Powrót Wolverine’a – recenzja komiksu

Umarł Wolverine, niech żyje Wolverine. W 2014 roku (naprawdę minęło już tyle czasu?) Marvel pozwolił scenarzyście Charlesowi Soule’owi i rysownikowi Steve’owi McNivenowi zabić Logana poprzez pozbawienie go czynnika gojącego i zalanie płynnym, twardniejącym adamantium. Przez kolejne kilka lat pałeczkę po naszym kudłatym ulubieńcu przejęły inne postacie, w tym Laura Kinney, a także wcielenia Rosomaka z alternatywnych światów. Wiemy jednak, że kur znoszących złote jaja nie zabija się na stałe, szczególnie że nasz bohater już nie raz powracał na scenę. Mamy więc w rękach komiks, który prędzej czy później musiał ujrzeć światło dzienne. Przed Wami Powrót Wolverine’a.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/470/799/470799/1626358781/800.jpg

Strona komiksu Powrót Wolverine’a

Za Powrót Wolverine’a odpowiada praktycznie ten sam zespół twórców, który go uśmiercił. Być może to nawet sprawiedliwe rozwiązanie, ale raczej będziecie zadowoleni jedynie w przypadku, jeśli album ze „zgonem” Wam się podobał – wiem natomiast, że zdania o nim były podzielone. Jak autorzy wybrnęli ze śmierci Logana? Dowiecie się z lektury, poszukując odpowiedzi razem z głównym bohaterem, który budzi się w pewnym kompleksie i zdaje się nic nie pamiętać ze swojej przeszłości.

Dalej mamy już tylko czystą akcję. Wolverine ma przebłyski pamięci, słyszy w głowie głosy różnych swoich wcieleń z wielu etapów działalności (fajny pomysł), a potem zostaje zaangażowany w walkę z tajemniczą organizacją Soteirą i jej potężną liderką Persefoną, która okazuje się być kolejną mutantką. Logan na prośbę pewnej kobiety rusza tropem jej porwanego syna, podskórnie czując, że misję powinien bohatersko przyjąć. Znacie to, prawda?

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/470/800/470800/1626358782/800.jpg

Strona komiksu Powrót Wolverine’a

Wolverine stopniowo odkrywa kolejne warstwy tajemnicy związane z jego śmiercią i powrotem do żywych, a w międzyczasie robi to, co potrafi najlepiej. Soule stawia tutaj na brutalne walki i rozlew krwi, czego ilustrowanie zawsze dobrze wychodziło McNivenowi (Tajne Imperium, Staruszek Logan, Wojna Domowa), chociaż rysuje on tu tylko pierwszy i ostatni zeszyt, a w środkowej części przekazuje ołówek Declanowi Shalveyowi (Moon Knight). I faktycznie od strony wizualnej komiks prezentuje się bardzo dobrze, tempo akcji jest wysokie, a sceny obrazujące nowe właściwości pazurów Logana czy pojedynek z kolegami z X-Men zapadają w pamięć. Ale brak w tym wszystkim… no właśnie, czego?

Powrót Wolverine’a to mimo wszystko komiks dość skromny, stworzony bez wielkiego przepychu i spektakularnych fajerwerków – podobnie zresztą jak album traktujący o „śmierci” tej postaci. Jest oderwany od innych opowieści o X-Men, można czytać go więc bez znajomości całego uniwersum. Oczywiście twórcy starają się wywołać efekt „wow”, co widać chociażby po finałowym zeszycie, natomiast rezultat nie jest szczególnie powalający. Wydaje mi się, postać tego kalibru zasługiwała na mocniejsze uderzenie.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/470/801/470801/1626358782/800.jpg

Strona komiksu Powrót Wolverine’a

Powrót Wolverine’a to przeciętniak stworzony bez ambicji wypuszczenia na rynek dzieła epokowego. Ot, nastąpił ten moment, kiedy potrzeba przywrócenia do życia Logana stała się większa, niż potrzeba trzymania go uśmierconego, zmontowano więc zespół twórców i pozwolono im wszystko odkręcić. Byle szybko i skutecznie.  Nie ma w tym majestatu, nie ma w tym większych emocji, nie ma powagi ani wrażenia, że mamy do czynienia w momentem przełomowym, czy chociażby ważnym. Tak jakby włodarze Marvela machnęli ręką i stwierdzili, że po prostu trzeba taki powrót taśmowo odbębnić. To byłby dobry komiks, gdyby był kolejnym przerywnikiem w regularnej serii. Jako ważny event sprawdza się nie najlepiej.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/464/902/464902/1620772987/800.jpg

Okładka komiksu Powrót Wolverine’a

Tytuł oryginalny: Return of Wolverine
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Steve McNiven, Declan Shalvey
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 152
Ocena: 65/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?