Prawdopodobne jest, że widzieliście już Defending Jacob, bo nowa limitowana seria od Apple TV+ posiada mnóstwo rozwiązań fabularnych, które zostały już wcześniej wykorzystane w innych produkcjach tego typu.
Defending Jacob powstał na podstawie powieści o tym samym tytule. Punktem zapalnym historii jest morderstwo młodego chłopaka. Śledztwem zajmuje się prokurator Andy Barber (Chris Evans). Zaczyna być ciekawie, kiedy podejrzanym o popełnienie tego przestępstwa staje się jego syn – Jacob (Jaeden Martell). Andy zostaje odsunięty od śledztwa oraz wysłany na przymusowy urlop i wraz z żoną Laurie (Michelle Dockery) nawigują pomiędzy nagonką ze strony mediów, posiedzeniami w sądzie i nazwijmy to normalnym życiem.
W innych tego typu produkcjach fabuła skupia się na głównym podejrzanym. W tym przypadku jest ciut inaczej. Większość czasu poświęcono rodzicom 14-latka. Andy grany przez Evansa stara się patrzeć na wszystko z perspektywy swojej pracy, mimo że jest to dla niego nowa sytuacja, bo zawsze stał po drugiej stronie. Wydaje się, że nie ma wątpliwości, co do niewinności syna i próbuje naprawić całą sytuację, szukając innej osoby, która mogłaby zwrócić uwagę policji. Ponadto w epizodach pojawią się przebitki z jego przesłuchania, ale po zakończeniu procesu i na ten moment nie wiadomo, czego ów przesłuchanie dotyczy.
Zobacz również: Dom kwiatów – recenzja 3. sezonu!
Ciut inaczej sprawa ma się, jeżeli chodzi o Laurie. Po tym, jak dowiaduje się o przeszłości swojego teścia, zaczyna przypominać sobie różne zachowania Jacoba z przeszłości. Mimo że jako matka twierdzi, że zna swoje dziecko, to właśnie u niej widać największe zwątpienie, co do niewinności syna. Trzeba przyznać, że Dockery jest w tej roli roli równie świetna, co w Downton Abbey czy Good Behavior, a postać Laurie wcale nie jest do poprzednich podobna. Aktorka skacze pomiędzy różnymi emocjami – z jej twarzy łatwo jest wyczytać kiedy zaczyna wątpić w syna, a kiedy zjada ją poczucie winy tym spowodowane. Podczas gdy Evans prezentuje bardziej powściągliwe podejście do postaci, Dockery daje upust emocjom.
Jaeden Martell bardzo dobrze sprawdza się w swojej roli. Jacob jest do tego stopnia opanowany, że mamy problem z oceną jego osoby. Młody chłopak nie płacze, nie jest bardzo nerwowy, czasami sprawia wrażenie nieobecnego. To i fakt, że nie mieliśmy okazji poznać go z innej strony, zobaczyć w innym środowisku sprawia, że jest postacią dość niejednoznaczną. W miarę postępowania śledztwa dość łatwo przechodzi do codzienności – zaczyna grać na konsoli i odrabiać lekcje.
Zobacz również: Tyler Rake: Ocalenie – recenzja filmu. Thor w Bangladeszu
W Defending Jacob mamy skreślone chyba wszystkie cechy tego typu fabuły. Zabójstwo młodego chłopaka, które wstrząsa okolicą, podejrzany z dobrej rodziny, po którym nikt nie spodziewałby się takiego zachowania, nagonka mediów, wymowne spojrzenia oraz napisy na drzwiach garażowych. Jednak Defending Jacob ma w sobie coś, co sprawia, że chcemy oglądać serial dalej pomimo klisz wskazanych powyżej. Po pierwsze, oczywiście to jak fabuła rozwinie się dalej, po drugie po co przesłuchiwany jest Andy, a po trzecie fantastyczna gra aktorska, która nie pozwala oderwać się od ekranu.
ilustracja wprowadzenia: Apple TV+