gotham
gotham

Gotham – recenzja 4. (i jak dotąd najlepszego!) sezonu

Nie od dzisiaj wiadomo, że Marvel miażdży uniwersum DC jeśli chodzi o produkcje filmowe. Po wielkim sukcesie Wonder Woman, Liga Sprawiedliwości miała udowodnić fanom (i mam wrażenie, że również samym twórcom), że DC jak najbardziej ma się dobrze i jest gotowe podbić rynek superbohaterski, ale cóż — wyszło, jak wyszło. Na szczęście z serialami sprawa ma się już trochę lepiej. Gotham bowiem trzyma poziom, a nawet z roku na rok go podnosi. Na antenie gości już od 2014 roku i dokładnie 17 maja tego roku swoją premierę miał finałowy epizod 4. sezonu. Odcinek ten naprostował kilka bardzo ważnych spraw, ale i pozostawił po sobie wiele pytań, na których odpowiedzi będziemy musieli poczekać aż do roku 2019. Ale może zacznijmy od początku.

Kilka pierwszych odcinków mocno nawiązywało do wydarzeń z końcówki 3. sezonu. Wiele postaci zaczęło odczuwać nieprzyjemne konsekwencje swoich decyzji, a jeszcze inne cieszyły się zdobytą władzą nad miastem. Mowa tutaj oczywiście o Pingwinie, który wraz z Zsaszem zaprowadził nowy porządek w mieście. To wszystko nie spodobało się oczywiście Gordonowi, który za wszelką cenę chciał zakończyć rządy Oswalda. Jim — jak to on — trochę namieszał i (wprawdzie nieumyślnie) sprowadził do miasta najbardziej irytującą postać, jaka kiedykolwiek pojawiła się w serialu — Sofię Falcone, córkę Carmine Falcone. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam ją na ekranie, od razu wiedziałam, że będą z nią kłopoty i na nieszczęście się nie pomyliłam. Oglądając sceny z jej udziałem, miałam wrażenie, że scenarzyści postawili sobie za zadanie napisanie postaci, która będzie umiała wkurzyć widza samą swoją postawą. Z czystym sumieniem mogą sobie odhaczyć to zadanie na swojej liście, a nawet dorysować małe (najlepiej czarne) serduszko, bo naprawdę nieźle im to wyszło. Niejeden raz skoczyło mi ciśnienie przez jej działania i przyznaję, że podczas seansu nie raz miałam ochotę zamknąć laptopa i już nigdy go nie otwierać. Wielkie gratulacje dla Crystal Reed, która ma już na koncie drugą (pierwszą zagrała w Teen Wolfie i jeśli jej tam nie widzieliście, to jesteście błogosławieni), wprawiającą ludzi w nerw rolę!

Zobacz również: Lucyfer – recenzja 3. (ostatniego?) sezonu

Twórcy równie brzydko potraktowali jednego z najlepszych villainów serialu — Eda Nygmę. Zrobili bowiem z niego…pantoflarza. I to dosłownie. Pamiętacie tego charyzmatycznego, inteligentnego i lekko (no dobra, może bardzo) stukniętego Człowieka Zagadkę z poprzednich sezonów? Cóż, oficjalnie możecie pomachać mu na pożegnanie, bo na jego miejscu pojawił się mężczyzna zapatrzony nie tyle w zagadki, co w kobietę. Owszem, miał kilka dobrych momentów, ale wszystko zazwyczaj tłumiła Lee, która sprytnie zauważyła, że może go mieć na pstryknięcie palca. A szkoda, bo naprawdę liczyłam na Człowieka Zagadkę w tym sezonie!

I jeśli już mowa o wzlotach i upadkach, to ich królem z wiadomych powodów staje się (jak co sezon) Pingwin. Po trzech burzliwych sezonach można by pomyśleć, że ta postać nie ma już nic do powiedzenia, ale nic bardziej mylnego! Oswald nadal zaskakuje i to nie tylko nas, ale i innych bohaterów serialu. W 4. sezonie mieliśmy okazję widzieć go nie tylko jako gangstera, ale i załamanego zdradą szaleńca, przebywającego w najmniej lubianym przez wszystkich złoczyńców (no może oprócz Jerome’a) miejscu — Arkham Asylum. To właśnie dzięki pobycie w szpitalu Pingwin otworzył oczy na pewnie sprawy i sprawił, że podczas oglądania finału moja szczęka nieźle łupnęła o ziemię. Już nie mogę się doczekać tego, co twórcy i Robin Taylor zadziałają z tą postaci w następnym sezonie!

Kadr z serialu Gotham

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 1. sezon Patricka Melrose

Jednak mimo wszystko show skradł nie kto inny jak Cameron Monaghan. Jak dotąd aktor na planie Gotham spędził najwięcej czasu spośród tych 4 lat. Nie dość, że dał nam fenomenalną postać Jerome’a, to również nieźle popisał się jako jego brat bliźniak, Jeremiah. Nieoficjalnie to właśnie Jeremiah jest słynnym Jokerem, a Jerome miał być tylko jego zalążkiem i kimś, kto naprowadzi swojego bliźniaka na taką ścieżkę, a nie inną. I tu się należą wielkie podziękowania dla twórców, którzy w bardzo sensowny sposób potrafili zakończyć wątek jednego z braci i w tym samym czasie rozkręcić historię drugiego. Przyznam, że na początku naprawdę mnie zaintrygował, ale w późniejszym czasie poczułam coś, czego absolutnie nie powinnam czuć oglądając poczynania tej postaci: nudę. Nie wiem, czy to przez przyzwyczajenie do wiecznie uśmiechniętego Jerome’a, czy przez ogólny spokój emanujący od Jeremiaha, ale jego wystąpienie w dwóch ostatnich odcinkach nie zaliczam do najlepszych. Valeska w swoich poczynaniach wydaje się strasznie mechaniczny i ostrożny; nie chce, by jego działania były chociaż w najmniejszym stopniu podobne do tych brata. To oczywiście nie wyklucza tego, że jest niebezpieczny — również chce zrównać Gotham z ziemią, tylko w zupełnie inny sposób. Cóż, mam nadzieję, że w przyszłym sezonie mnie pozytywnie zaskoczy i udowodni, że rzeczywiście jest lepszy od swojego brata.

Mimo tych kilku potknięć (głównie w postaciach) oceniam ten 4. sezon jako najlepszy w historii serialu. Nie było czasu na chwilę wytchnienia, bo działo się naprawdę dużo. Punktem kulminacyjnym stał się oczywiście finał, który wyjaśnił kilka spraw, ale i zostawił wiele pytań bez odpowiedzi. Martwić nas może (a nawet powinna) ilość niezamkniętych wątków. Zważywszy na to, że 5. (i to już ostatni!) sezon będzie składał się jedynie z 13 odcinków, to może być naprawdę ciężko je wszystkie doprowadzić do porządku i zakończyć w taki sposób, na jaki zasługują. Ale kto wie, może to wszystko od początku było zamysłem twórców – zostawienie na koniec możliwie jak największej ilości złoczyńców z potencjałem (a takich nie było wielu!). Cóż, jedno jest pewne – Bruce Wayne jako Mroczny Rycerz będzie miał naprawdę sporo roboty wraz z Gordonem podczas doprowadzania Gotham do kupy. O ile coś z tego miasta jeszcze zostanie!

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Stały współpracownik

Wielka fanka muzyki alternatywnej, jak i tej spokojniejszej. Wychowana na horrorach i książkach o słynnym Harrym Potterze. Najbardziej na świecie uwielbia Sherlocka Holmesa i Kapitana Amerykę. W wolnym czasie ogląda (lub czyta) produkcje typowo fantastyczne lub popija herbatkę z Bilbo Bagginsem w jego przytulnej norce.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?