Outlander – recenzja 2. sezonu

Drugi sezon serialu Outlander to zdecydowana uczta dla oka. Dobry poziom, do którego zdążyła nas przyzwyczaić produkcja Starz, został podniesiony. Ciemne, deszczowe i piękne krajobrazy Szkocji uzupełniono o kolorową i pełną przepychu Francję. Wyprawa na południe była zdecydowaną odskocznią, ale powrót na łono ojczyzny był tym, na co czekali wszyscy.

W pierwszym odcinku główna bohaterka wraca do Franka po dwóch latach nieobecności, do roku 1948. Wydarzenie to jest zaskoczeniem dla wszystkich, głównie dla niej. Claire (Caitriona Balfe) ma trudności z zaadaptowaniem się do nowej rzeczywistości, przeszkadza jej radio i hałas na ulicy, a przede wszystkim brak Jamiego (Sam Heughan). Z kolei Frank (Tobias Menzies) wykazuje się ogromnym współczuciem i zrozumieniem. W dalszej części odcinka przenosimy się już do przeszłości. Państwo Fraser docierają do Francji, a tam postanawiają zinfiltrować Jakobinów i zmienić wynik walk o Szkocję. Pierwsza połowa sezonu upłynęła właśnie pod znakiem wszechobecnej manipulacji. Claire i Jamie próbowali odwrócić bieg historii, co niestety nie przyniosło oczekiwanych skutków. Podczas ich pobytu w Paryżu zdarzyło się wiele. Nie było cudownie i kolorowo, a nasi bohaterowie nie spędzali czasu tylko na wystawnych kolacjach i przyjęciach.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon serialu Outlander

Druga połowa sezonu to już Szkocja i wielkie przygotowania do Bitwy pod Culloden. Jamie i Claire nie tracili nadziei i ciągle próbowali nie dopuścić do walk, w których życie straciły tysiące ludzi. Fraserowie zabiegali o nowych sojuszników, dzięki czemu powróciły postaci znane z pierwszego sezonu. Outlander upodobnił się do Gry o Tron, która nie ma problemu z uśmiercaniem swoich bohaterów. W kilku odcinkach zostaliśmy zmuszeni do pożegnania się z postaciami, które wzbudzały lub nie naszą sympatię.

W tym sezonie całość skupiła się bardziej na historii i tym, jak ją zmienić. Związek Claire i Jamiego został troszkę zepchnięty na boczny tor, ale nadal pozostał tym, co sprawia, że Outlander jest taki wyjątkowy. Strata dziecka, momenty porywczego zachowania Jamiego czy duże wymagania Claire, mimo wszystko, sprawiły, że ich małżeństwo stało się silniejsze niż kiedykolwiek.

Zobacz również: Outlander – Starz przedłuża serial o 3. i 4. sezon!

Caitriona Balfe jest znakomita. Każdy kolejny odcinek to popis jej możliwości. Obojętnie, czy jest szczęśliwa w ramionach Jamiego, czy musi się z nim pożegnać albo opłakuje śmierć dziecka, ciągle pozostaje cudownie autentyczna. Sam Heughan i Tobias Menzies zdecydowanie stoją w jej cieniu. Ich udział w serialu jest na tyle różny, że trudno porównywać ich występy. Jamie nadal pozostaje zdeterminowany w dążeniu do celu. Jego porywczość ustępuje dojrzałości i analitycznemu planowaniu kolejnych poczynań. Frank pojawia się tylko w pierwszym odcinku, a Black Jack Randall w kilku kolejnych. Jak można się domyślić z powrotem tego drugiego do żywych wiążą się jedne z najbardziej brutalnych wydarzeń drugiego sezonu.

Jeżeli o brutalność chodzi, Outlander w tym sezonie również nie zawodzi. Nie ma jej jednak tak dużo, jak finalnych odcinkach sezonu pierwszego. Gwałty (również te na dzieciach), czy odcinane głowy nie będą zaskoczeniem dla fanów serialu.

O ostatnim epizodzie poznaliśmy też córkę Jamiego i Claire, która już, jako dorosła kobieta, dowiaduje się prawdy o swoim pochodzeniu. Główna bohaterka po raz pierwszy od powrotu do XX wieku odwiedza znane jej okolice. Pozwala sobie na odrobinę nostalgii i powrót wspomnień.

Zobacz również: TOP 10 – Najgorsi ojcowie w serialach

Outlander ma momenty przewidywalności i zbyt dużej nostalgii. Drugi sezon był ułożony w sposób spójny. Równie dobrze mógłby posłużyć za osobny serial. Jest zamkniętą całością. Wszystko tam było na swoim miejscu, co raczej nie pozwoliło twórcom na odrobinę szaleństwa. Scenariusz stoi na najwyższym poziomie i biorąc pod uwagę zbliżające się nagrody Emmy, spodziewałabym się wielu nominacji dla serialu. Przede wszystkim dla Caitriony Balfe, która w tym sezonie błyszczy jeszcze bardziej, niż w poprzednim.

Outlander jeszcze wyżej podniósł poziom, którym mógł się wcześniej pochwalić. Nie jest tylko romansem, który rozwija się na przestrzeni wieków. To opowieść z historycznym tłem, gdzie przywiązanie do szczegółów jest bardzo ważne. Może pochwalić się z fantastycznymi i kompleksowymi bohaterami oraz jeszcze lepszą obsadą. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a my dostaniemy dokładkę w postaci dwóch kolejnych sezonów. Oby były tak dobre, jak ich poprzednicy. 

plakat oraz zdjęcia: Starz

Redaktor

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?