Na pierwszy rzut oka: 1. sezon Terroru

Jednym z najmocniej i najciekawiej promowanych seriali ostatnich tygodni jest adaptacja rewelacyjnej książki Dan Simmonsa. Czas powoli jednak przejść do konkretów i po obejrzeniu paru pierwszych epizodów wydać wstępny osąd, czy produkcja Ridleya Scotta jest warta świeczki. Jak dotąd mogę powiedzieć, że lepszego startu ze świecą szukać. Tak się ekranizuje powieści!

Terror to dość swobodna interpretacja dotycząca tajemniczej i po dzień dzisiejszy nie do końca wyjaśnionej katastrofy dwóch wielkich okrętów brytyjskich, które w 1848 roku wypłynęły na wody Oceanu Arktycznego w celu odkrycia drogi morskiej do wschodniej Azji. Serial produkcji Ridleya Scotta serwuje nam dość dokładne ujęcie prozy Simmonsa, przynajmniej jak na razie. To nie byle jaki komplement biorąc pod uwagę rozwlekłą narrację, jaką nacechowany jest literacki pierwowzór. Jakimś sposobem ciężki, przytłaczający wręcz klimat arktycznych pustkowi został przeniesiony na ekrany z niemalże perfekcyjną dokładnością. Wysmakowane kadry; niepokojąco realne i tym samym mrożące krew w żyłach omamy, jakie widzi załoga HMS Erebusa oraz HMS Terroru w trakcie przeżywania traumatycznych chwil; wreszcie całe to ogólne poczucie beznadziei w starciu z nieposkromionym i nieprzejednanym żywiołem – wszystko to zostało ujęte perfekcyjnie w hicie stacji AMC. Warto także zwrócić uwagę na bardzo pieczołowicie wykonane kostiumy, a także wystrój wnętrz obu statków. Całość sprawia, że pomimo dość powolnego tempa można w pełni zatopić się w losy kolejnych postaci – od najniższych stopniem marynarzy aż po grono oficerskie – i chłonąć każdą dyskusję czy spięcie pomiędzy nimi.

Zobacz również: Dlaczego Terror może być najlepszym serialem 2018 roku?

Wielką bowiem zaletą Terroru jest to, że jego struktura narracyjna z miejsca potrafi zaangażować widza w morderczy rejs Terroru i Erebusa. Niesamowicie czuć atmosferę względnego spokoju i rozprężenia w przeciągu pierwszych kilkudziesięciu minut serialu, która wraz z każdym kolejnym niecodziennym wydarzeniem spada niczym temperatura na lodowym krańcu świata. Dochodzi dzięki temu do stopniowego nakreślania zbiorowego portretu psychologicznego załogi, zmieniającego się wraz z nowymi okolicznościami. Nie należy, rzecz jasna, zapomnieć o najbardziej wybijających się postaciach. Trzon obsady składa się z Ciarana Hindsa, Jareda Harrisa oraz Tobiasa Menziesa – grają oni trójkę najważniejszych osób na obu okrętach. Każdy z nich już teraz znakomicie wyeksponował cechy szczególne swych postaci, sprawnie budując kontekst przyszłych konfliktów. Jedyne, co zostało jakoś mocniej zmienione w stosunku do książki, to nieco mniej dyplomatyczny sposób dyskusji, szczególnie wśród oficerów. Nie stanowi to jednak jak na razie żadnego problemu, a w przypadku statycznej konwencji serialu nadaje nieco zdrowego dynamizmu.

Kto więc miał z jakichś powodów do wątpliwości, czy formuła przeniesienia na ekran tak mocarnej – zarówno pod kątek ilości jak i treści – opowieści jest dobrym pomysłem, chciałbym rozwiać wszelkie wątpliwości. Terror ma póki co prawdopodobnie najlepszy start ze wszystkich seriali, które pojawiły się wcześniej w dotychczasowym roku. Jego klimat, siła wyrazu i przedstawiona historia są prawdziwym wzorem dla gatunku. A najciekawsze jest to, że może być jeszcze lepiej!

Serial Terror można oglądać w każdy czwartek o 22:00 na kanale AMC.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe AMC

Zastępca redaktora naczelnego

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?