Na pierwszy rzut oka: 2. sezon Wynonny Earp

Gdy myślimy o dobrym serialu z wątkami fantastycznymi, naszą pierwszą myślą raczej nie będzie „western z demonami”, na dodatek doprawiony magiczną bronią Wyatta Earpa, nieumarłymi legendami Dzikiego Zachodu i socjopatycznymi wiedźmami z listą zaburzeń grubą jak Stary Testament. A jednak scenarzyści SyFy, opierając się o komiks Beau Smitha, wyczarowali coś zaskakująco przyjemnego, lekkiego i zabawnego. Tytułowa Wynonna Earp jest potomkinią legendarnego Wyatta i jako taka została obarczona klątwą odsyłania do piekieł wskrzeszeńców (the Revenants), przestępców zastrzelonych przez Earpa, którzy powracają na Ziemię z każdym kolejnym pokoleniem w ramach zapętlonego wyścigu: kto kogo wykończy pierwszy. Tej konkretnej spadkobierczyni z pomocą przychodzi agent Xavier Dolls, przedstawiciel tajemniczej jednostki Black Badge, oraz legendarny i równie jak Wynonna przeklęty Doc Holliday. Swoją rozległą wiedzą o miasteczku, w którym rozgrywa się akcja, Purgatory, przeszłych życiach demonów oraz szeregiem innych informacji niezbędnych do spełnienia klątwy służy również najmłodsza Earpówna, Waverly.

Zobacz także: Wynonna Earp – zwiastun 2. sezonu!

Wynonna 201 2

Nowe przygody spod znaku fantastycznego Dzikiego Zachodu bezpośrednio kontynuują historię z niewielkim tylko czasowym przesunięciem, wystarczającym, aby odwołać zrównanie Purgatory z ziemią. Trio pozostających na wolności głównych bohaterów próbuje utrzymać porządek pod nieobecność Bobo Del Reya, jednocześnie kombinując jak odbić Dollsa ze szponów Black Badge. Tak więc pierwszy odcinek nowego sezonu przygód potomkini Earpa upływa pod znakiem akcji ratunkowej przeprowadzanej na dodatek w klasycznym dla tej ekipy stylu. Dość powiedzieć, że Doc w końcu może zabrać ze sobą ukochany dynamit. Oczywiście, że wpakowali jest w jeszcze większe niż dotychczas kłopoty, gdyż coś takiego jak planowanie czy logika nie są ich najmocniejszą stroną.

Chociaż początek w teorii jest brawurowy, to nowy sezon Wynonny Earp nie zaczyna się za dobrze. W przeciwieństwie do całkiem sprawnie skonstruowanego poprzednika: wieje nudą. I to pomimo karkołomnej misji, na którą wybiorą się główni bohaterowie tej produkcji SyFy. Powód takiego stanu rzeczy jest dość oczywisty i wiąże się z funkcją, którą musi spełnić: zapoczątkować nowy rozdział przygód. Poprzedni zakończyło wyeliminowanie głównego antagonisty i, najzwyczajniej w świecie, czas wprowadzić nowego. W końcu bohaterowie z kimś walczyć muszą – tego wymaga serialowa konwencja – a, jak pokazuje doświadczenie innych produkcji, posiadanie jednej, spajającej serię intrygi zdecydowanie wychodzi jej na dobre. Z jednej strony Wynonna od samego początku nie zapowiadała się za dobrze. Trudno, żeby serial o potomkini sławnego rewolwerowca, obarczonej klątwą-obowiązkiem odsyłania do piekieł złoczyńców-demonów, miał być produkcją ambitną czy filozoficznie głęboką. Z drugiej, jej konwencja oparta o komiksowy pierwowzór zostawia wiele przestrzeni na eksperymenty fabularne w kwestii łączenia konwencji westernowej z serialem fantastycznym. Do tej pory Wynonna dawała sobie z tym doskonale radę, tworząc lekką, zabawną oraz świadomą swojej dziwaczności produkcję, lubiąc bawić się wykorzystywanymi motywami i nie zapominając o konstytutywnych cechach swoich bohaterów (przypomnę tylko uroczą wymianę zdań na temat różowego samochodu Doca). Być może więc taki odcinek „na rozpęd” jest serialowi najzwyczajniej w świecie potrzebny.

Wynonna 201 1

Ekipa odpowiedzialna za Wynonnę Earp pokazała, że potrafią stworzyć serial przyjemny i w miarę logicznie uszyty z, wydawałoby się, nieprzystających do siebie konwencji – demony na Dzikim Zachodzie przeniesionym do XXI wieku to jednak dość ryzykowne ramy fabularne. Problem może pojawić się, gdy twórcy zaczną myśleć o serialu
serio – wówczas prawdopodobieństwo, że straci on swój cały urok jest niestety wysokie. Na tym etapie trudno prognozować, w którą stronę rozwinie się ta produkcja, tak więc pozostaje mieć nadzieję, że po wprowadzeniu już wszystkich najważniejszych pionków na szachownicę wrócimy na znajome, nieco surrealistyczne tory.

Ilustracja wprowadzenia i obrazki: SyFy

Interesuję się popkulturą, fanami, mangą i anime. Sporo piszę, ale takie życie doktorantki.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?