Wiele śmierci Laili Starr – recenzja komiksu

Mam pewną teorię, na którą ktoś zapewne już kiedyś wpadł. Mianowicie, że wymyślamy sobie różne personifikacje Śmierci, po to, by ją ugłaskać. By nadać jej sens. Bo lepiej, żeby przychodził po nas szkielet z kosą niż żeby okazywało się, że nasze biologiczne ciało ot tak trafia szlag i wszelkie idee w naszych głowach gasną, jak gaśnie żywot muchy, słonia afrykańskiego czy pierwotniaka pantofelka. Doskonale widać to w popkulturze. Mamy uroczą gotycką dziewczynę w Sandmanie. Mamy Śmierć w Świecie Dysku Pratchetta. I dużo, dużo innych, często niezwykle pozytywnych interpretacji kostuchy. Wiele śmierci Laili Starr to opowieść o Śmierci i jej życiu oraz o śmierci, życiu i sensie tego wszystkiego.

Strona komiksu Wiele śmierci Laili Starr

Gdy jesteście na intratnym stanowisku przez wiele, wiele lat i nagle ktoś wam mówi, że je stracicie, czy nie zrobilibyście wszystkiego, by je zatrzymać? Ram V i Filipe Andrade ukazują historię, w której t Śmierć traci pracę. Na świat przychodzi bowiem ktoś, kto zatrzyma jej odwieczny pochód i sprawi, że ludzie nie będą umierać. Na domiar złego zostaje ona zesłana pośród śmiertelników, lecz tu wycina swym mocodawcom psikusa i zamiast trafić do losowego ciała noworodka, wpycha się do zwłok młodej dziewczyny. Laila Starr, bo od teraz tak się nazywa, spotyka nawet winowajcę swego losu, ale… I tu dzieje się najlepsze.

Tytuł komiksu nie wziął się znikąd. Laila Starr umiera bowiem wielokrotnie. Przez przypadek albo przez swe dawne przewiny jako bogini śmierci. Na szczęście niejaki Pran, bóstwo życia, pozwala jej na powtórki. Ale nie od razu. Kolejne odrodzenia dziewczyny mają miejsce co pewien czas. W każdym z nowych żywotów spotyka swego „oprawcę” – Dariusza Szaha – od niemowlęcia, poprzez młodego mężczyznę, aż po starca u kresu swych dni. Ktoś zapyta – ale jak to? Przecież to on wymyślił sposób na nieśmiertelność. A i owszem, lecz czym byłoby życie bez śmierci? Ram V nie idzie na skróty i kieruje swe postaci ścieżkami pozornie do nich niepasującymi, ale na których końcu odnajdują wartościowy cel.

Strona komiksu Wiele śmierci Laili Starr

W chrześcijańskiej Europie politeizm wydaje się echem odległej przeszłości. Hinduizm jest dla nas interesującą egzotyką z lekką nutką dziwaczności. Bogowie o wielu twarzach i kończynach. Historie o wojnach między nimi i cudownych przygodach. A to wszystko wyznawane jest realnie przez miliardy osób na całym świecie. Oczywiście pojawiają się przy tym żartownisie chichoczący z tej religii. A że chłop z głową słonia. Że zębata kobita z wieloma rękami. Słowem – wyznawcy tej religii też mogą czuć się zranieni. I tego obawiałem się, gdy usłyszałem o tym komiksie. Taniej gry boskimi motywami w stylu zachodniej kultury masowej.  Jednak  Ram V sięga po hinduistyczne motywy z szacunkiem i lekkim dystansem. Czyni bogów i ich sprawy ludzkimi. Sama wściekłość Śmierci świadczy o jej silnie człowieczej naturze, podobnie jak jej późniejsze decyzje czy relacja z Pranem.

W planszach Filipe Andrade rzeczywistość łączy się z tym, co boskie. Śmierć na początku historii to wizualnie po prostu bogini Kali w korporacyjnym mundurku. Interpretacja klasycznego panteonu, podobnie zresztą jak w przypadku jej współpracowników. Fani mitologii zapewne poczują się zawiedzeni tym, że przez większość komiksu jest po prostu czarnowłosą dziewczyną. Ale o to w tym chodzi. Laila poznaje wiele aspektów życia, jego sensu i smaków. Przy tym Andrade i Ram V nie wciskają czytelnikowi sentymentalnych obrazków, a skupiają się na głównym sensie historii, czyli relacji życie/śmierć i to na wielu przykładach. Nie byłoby to tak płynne, gdyby nie cudowny świat, jak wyczarował rysownik. Bombaj w jego interpretacji to kosmopolityczna  metropolia, ale z nutką czegoś nieuchwytnego. Duchowości, która nie ma nic wspólnego z bogami, bardziej śmiertelnej i skończonej. Magii dodają kolory Ines Amaro, korzystającej z mistycznej wręcz palety barw.

Strona komiksu Wiele śmierci Laili Starr

Wiele śmierci Laili Starr to afirmacja życia i śmierci. Przedstawienie obu zjawisk jako nierozerwalnego duetu i to nie z powodu naturalnych przyczyn, a głębszych, egzystencjalnych. Spotkania byłej bogini śmierci z wynalazcą nieśmiertelności przypominają mi nawet trochę relację gaimanowskiego Morfeusza z nieśmiertelnym Hobbem i choć tutaj okoliczności i postaci są zupełnie inne, to ogólny sens gdzieś tam pozostaje taki sam. Autorzy wychwalają ulotność życia, jego barw i niezwykłości prostych przeżyć. Mogliby stworzyć monumentalną opowieść, ciężką od religijnych motywów, ale już samą postacią Dariusza Szaha pokazują, że w żywocie homo sapiens nie chodzi o to, by dzierżył magiczną moc, a niósł tobołek swojego życia jak najlepiej i nawet cieszył się z jego ciężaru. Nie „jakoś” i nie „na przekór”, ale po prostu. Ostateczną interpretację pozostawiam Wam.


Okładka komiksu Wiele śmierci Laili Starr

Tytuł oryginalny: Many Deaths of Laila Starr
Scenariusz: Ram V
Rysunki: Filipe Andrade
Tłumaczenie: Arek Wróblewski
Wydawca: Mucha Comics 2023
Liczba stron: 144
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?