Venom tom 2 – recenzja komiksu

Od kosmicznych gaci Spider-Mana do istoty stworzonej przez pradawnego boga ciemności. Tak w dużym skrócie można ująć rozwój Venoma na przestrzeni lat. Bohater przechodził wiele przemian i to na dwojaki sposób – zarówno jako symbiont, jak i Eddie Brock. W Venom tom 2 pierwsze skrzypce gra były reporter i szybko przekonujemy się, że nie jest tak bezradny bez wparcia. Powraca też Carnage, w jeszcze groźniejszym wydaniu.

Strona komiksu Venom tom 2

Drogi Eddiego i symbionta rozeszły się w poprzednim tomie i to w najgorszym możliwym momencie. Świat nawiedza Malekith ze swoimi hordami, a Brock staje się celem elfiej wiedźmy. Sytuacji nie ułatwia opieka nad synem Dylanem i drugoligowy łotr żywiący urazę. Historia ta świetnie sprawdza się jako spin-off Wojny światów, ale jeszcze lepiej przedstawia losy Brocka bez symbiotycznego wspomagania. Cates uwydatnia tu jego słabości i wewnętrzne frustracje, pozwalając jednak bohaterowi na progres zarówno na płaszczyźnie wewnętrznej, jak i rodzicielskiej czy nawet zawodowej. Podoba mi się, że Eddie nie jest tym masywnym typem miotającym się w niewiadomym kierunku, a jego negatywne cechy stały się motorem napędowym dla dalszego rozwoju. A skoro mowa o negatywnych cechach…

Szanująca się seria o Venomie nie mogła obyć się bez Carnage’a. I tak jak Brock nieszczególnie chciał bratać się z Knullem, tak Kletus Casady staje się jego najzagorzalszym orędownikiem, a nawet heroldem zwiastującym jego przybycie. I jeszcze większym sukinsynem, niż był kiedykolwiek, co odczuwa na swej skórze pewna nastolatka mająca styczność z Venomem/Flashem Thompsonem. Carnage dorobił się też swojego kultu, groźnego i zabójczego dla niewiernych wobec Króla w Czerni. Jesteśmy na prostej ścieżce ku Absolute Carnage, a dalej do King In Black. Tytułów, które swego czasu przywróciły mi wiarę w eventy Domu Pomysłów.

Strona komiksu Venom tom 2

W historiach z Venomem podoba mi się ich drugie dno. Pod zębatą paszczą kryje się walka z własnymi demonami, gdzie symbiotyczny dualizm jest nawet dość symboliczny. Przy tym cała historia nie wpada w matnię słowotoku, a trzyma się mocno ram komiksowej akcji z pazurem. Do tego kwestia chwilowego rozstania Eddiego i jego kosmicznego kumpla pozwala autorom na dodatkowe wątki. W Venom Unleashed widzimy symbionta w psiej formie, swobodnie hasającego po ulicy w drapieżnym stylu. Przy okazji ten rozdział to obok występu Carnage’a dowód na to, że Venom Catesa podnosi poprzeczkę granicy wiekowej.

Autor debiutującego niedawno Do a powerbomb wyniósł symbionty na wyższy poziom. Knull i cała geneza Klyntaru to świetna sprawa, ale nie byłaby ona taka bez nasycenia ich odpowiednią dawką mrocznej estetyki. Venom tom 2 to nośnik treści, które wykraczają poza ogólne wyobrażenie o Marvelu. Niemały w tym wkład ma Carnage, ale Eddie Brock, choć jest już zupełnie innym człowiekiem, przypomina, że bliżej mu do antybohatera niż pozytywnego herosa. Sporo akcji dzieje się w głowach bohaterów, gdzie rzeczywistość miesza się z ich venomowymi halucynacjami, co wpisuje się wizerunek chwiejnego moralnie symbionta.

Strona komiksu Venom tom 2

Postać Venoma to okazja do popisu dla rysowników. Niegdysiejszy nemezis Spider-Mana to nie dość, że kawał bestii, to jeszcze plastycznej i zdolnej do zmiany formy. Danilo S. Beyruth, Iban Coello i pozostali rysownicy nie zaprzepaścili szansy na pokazanie się z jak najlepszej strony, kontynuując dziedzictwo McFarlane’a czy Bagleya. Venom tom 2 ma swoje momenty, zdecydowanie skierowane do starszego odbiorcy. Fantastycznie prezentują się również covery, mogące zdobić okładki metalowych albumów.

Venom tom 2 to komiks zupełnie inny niż wszystko, co ukazuje się z Marvel Fresh i to nawet biorąc pod uwagę Nieśmiertelnego Hulka. Venom przez lata często grzał antybohaterską ławę, ale wreszcie doczekał się godnego rozwinięcia, do tego bez wsparcia górującego nad nim popularnością Spider-Mana. Nie dostajemy jakiejś standardowej superbohaterszczyzny, a komiks dla dojrzalszego czytelnika. Nie mam na myśli krwi i całego rzeźnickiego asortymentu, a wątki dotyczące wewnętrznych demonów Eddiego Brocka i jemu podobnych. Czekam na dalszy ciąg, tym bardziej, że najbliższe większe wydarzenie stoi pod znakiem zębatych paszcz symbiontów i blackmetalowego oblicza Knulla.


Okładka komiksu Venom tom 2

Tytuł oryginalny: Venom: War of Realms, Venom Unleashed #1
Scenariusz: Donny Cates, Cullen Bunn
Rysunki: Danilo S. Beyruth, Iban Coello
Tłumaczenie: Zofia Sawicka
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 256
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?