Po opowiedzeniu po swojemu Sagi klonów scenarzysta skupia się w Ultimate Spider-Man tom 10 na powrocie jednego z największych antagonistów Spider-Mana – Zielonego Goblina. Jeśli czytaliście poprzednie tomy wiecie z pewnością, że wizerunek mrocznego alterego Normana Osborna w wersji Ultimate mocno odbiega od klasycznego ujęcia tej postaci. Osobiście wolę szaleńca w masce przecinającego niebo nad miastem na swoim gliderze, aniżeli napompowanego dziwnym specyfikiem mutanta przypominającego krzyżówkę górskiego trolla ze smokiem, ale najwyraźniej nie można mieć wszystkiego. Na szczęście przed przemianą Norman jest bardzo interesującą postacią.
Pół tomu Ultimate Spider-Man tom 10 zajmuje nawalanka z Goblinem, w której najlepsze momenty związane są ze zmianą warty na stanowisku głównodowodzącego S.H.I.E.L.D., gdzie Nicka Fury’ego zastępuje Carol Danvers i próbuje się w tej roli odnaleźć – z różnym skutkiem. Zdecydowanie nie są to najlepsze zeszyty runu Bendisa, przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę typowo suprbohaterskie potyczki i akcje. O wiele lepiej wypada jednak warstwa obyczajowa.
Ultimate Spider-Man tom 10 kontynuuje wątki związane ze szkolnym życiem Petera Parkera – czyli nastolatka, a nie tylko herosa w kostiumie. Pamiętamy, że ciocia May niedawno odkryła tożsamość swojego podopiecznego, a ten z kolei wplątał się w miłosny trójkąt z udziałem Mary Jane i Kitty Pryde. Problemy sercowe, umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami losu, trudności z okiełznaniem własnych mocy, a nawet strata przyjaciela – z tym muszą borykać się niektórzy drugoplanowi bohaterowie i wątki te Bendis prowadzi lepiej, niż klasyczne łubudubu. Druga połowa tomu, szczególnie zeszyty z udziałem X-Men, Magneto i Liz wypadają po prostu bardzo dobrze.
Nie mogę odżałować, że na stanowisku rysownika Stuart Immonen zastąpił Marka Bagleya – chyba mojego ulubionego rysownika pajęczych przygód. Kanadyjczyk nie jest na pewno złym artystą, a przy Spider-Manie sprawdzał się na tyle dobrze, że został przecież później etatowym rysownikiem głównej serii w ramach Marvel Now! 2.0. Jednak zastąpienie tak dobrego artysty jak Bagley jest po prostu trudne i Immonenowi nie zawsze udaje się wejść w buty swojego poprzednika.
Brian Michael Bendis ma smykałkę do tworzenia wypełnionych akcją lekkich historii, z dobrymi, szybkimi dialogami. Aby cieszyć się Ultimate Spider-Man nie trzeba znać setek, czy nawet tysięcy zeszytów poświęconych Pająkowi czy mitologii rozciągającej się już na kilka dekad. Ultimate Spider-Man tom 10 nie jest z pewnością najlepszym reprezentantem całości – w albumie nie dzieje się nic przełomowego, ale przecież nie w każdym zeszycie musi coś się dziać. Ważne, że całość czyta się dobrze, jest na czym zawiesić oko no i jest szansa, że wydawca zagwarantuje dostępność całej serii na polskim rynku.
Tytuł oryginalny: Ultimate Spider-Man vol 10
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley, Stuart Immonen
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 396
Ocena: 70/100