Thor by Donny Cates tom 1 – recenzja komiksu

Jason Aaron dokonał wielu rzeczy na przestrzeni swego niemal dziesięcioletniego runu Thora. Zaczął z przytupem, ukazując między innymi potyczkę z Gorrem Bogobójcą. Potem przewrócił stół i pozbawił Gromowładnego jego oręża, oddając go jego byłej ukochanej. A wszystko to zwieńczyła Wojna światów, epicka saga łącząca marvelowską wersję Asgardu z jej superbohaterską stroną. Był to niezły okres. Ale przyszedł czas na zmiany i jeśli ktoś miał zastąpić twórcę nieobawiającego się narobić zamieszania, to tylko człowiek z jeszcze bardziej szalonym spojrzeniem na uniwersum Marvela.

Strona komiksu Thor by Donny Cates tom 1

Donny Cates zaczyna swe panowanie z przytupem. Thorowi ciąży korona Wszechojca i jakby tego było mało, na jego królestwa z nieba spada Galactus. Jednak nie po to, by posilić się kuchnią nordycką, a by błagać o pomoc. Co mogło zmusić do tego samego Pożeracza Światów? Na wszechświat nadciąga zagłada zwana Czarną Zimą. Kolejny raz dni wszechrzeczy są policzone, ale… Czy sprawca apokalipsy faktycznie chce jej dokonać? Dalej jest równie widowiskowo. Alter ego Thora, Donald Blake, powraca, ale tym razem nie ma zamiaru bawić się w dżentelmeńską wymianę ze swym boskim kolegą. Lata spędzona w szczególnym miejscu odosobnienia i namowy pewnego węża sprawiają, że dobrotliwy lekarz zmienia się w kogoś łamiącego przysięgę Hipokratesa na wiele sposobów. Jest efektownie i nieco rewolucyjnie, ale czy to wystarczy, by zainteresować czytelnika?

Komiks musi ewoluować. Także, a może zwłaszcza ten superbohaterski. Dlatego Jason Todd i Bucky Barnes powrócili zza grobu. Dlatego X-Men poszli na swoje. I dlatego postaci Galactusa i Donalda Blake’a musiały przejść radykalną metamorfozę. Nie każdemu spodoba się los Pożeracza Światów, a i niektórzy smęcić będą nad rozwiązaniem kwestii alter ego Thora, ale radykalne posunięcia Catesa musiały mieć miejsce. Poza tym nic nigdy nie jest na stałe w świecie peleryn i masek, więc radykalni klasycy niech po prostu uzbroją się w cierpliwość. Swego czasu nawet Superman był martwy. Mnie jednak smuci coś innego. Cates przedstawił wszystko powierzchownie i łagodnie. Bez kłów i pazurów, które z założenia te idee powinny mieć.

Strona komiksu Thor by Donny Cates tom 1

Autor God Country tworzy w Thor by Donny Cates tom 1 nieco na pół gwizdka. Czarna Zima to kolejny wielki badass z wielką mocą, ale w przeciwieństwie do dziesiątek mu podobnych, ma w sobie pewien pierwotny, plastyczny mrok, mogący zaowocować czymś więcej niż jedynie aferką z Galactusem i Thorem w głównym rolach. Był on bardziej zapowiedzią innego niebezpieczeństwa o dobrze nam już znanej gębie. Lepiej jest nieco z Donaldem. Momenty jak rozmowa z Jane Foster czy pejzaż krainy, w której żył, gdy nie był „używany”, wkraczają w strefę 18+. Ale tu znowu Cates ukazuje tylko ułamek tego, czym mogłaby być jego opowieść. No i sama rola Wszechojca Thora. Gromowładny kręci się nabzdyczony, nie ma pomysłu na swoje panowanie, ale gdzieś zabrakło w tym głębi, z którą świetnie radził sobie Aaron. Ale to ledwie początek runu, choć wiadomo już, że Cates lepiej czuje postacie Venoma czy Silver Surfera niż władcy Asgardu.

Nic Klein i Aaron Kuder tworzą w Thor by Donny Cates tom 1 kilka udanych projektów. Napompowany mocą Galactus wygląda solidniej niż zwykle, pomimo zachowania fioletów. Thor-herold jest bardziej nordycki niż kiedykolwiek, a mroczna wersja Donalda Blake’a mogłaby uchodzić za prawdziwie mroczne bóstwo. No i Czarna Zima, który jednak nie otrzymał wystarczająco czasu na rozwinięcie skrzydeł. Zabrakło jednak spoiwa, które to wszystko zapakowałoby w adekwatne ramy i nadało charakteru. Panowie nie mieli chyba spójnej wizji na miarę Esada Ribica czy Olivera Coipela. Ich rysunki są odbiciem scenariusza – ładne, widowiskowe, ale czegoś w nich zabrakło.

Strona komiksu Thor by Donny Cates tom 1

Thor by Donny Cates tom 1 to dobre, ale nie wybitne otwarcie runu utalentowanego i modnego autora, po którym jednak spodziewałem się więcej. Cates stworzył sobie narzędzia, którymi mógł zbudować genialną fabułę, ale coś nie zagrało jak należy i dostaliśmy jedynie dobrą rozrywkę w stylu Domu Pomysłów. Tematy przewodnie obu historii składających się na ten zbiorczy tom mogły przejść do kamieni milowych, jak Asgard nad Arizoną Straczyńskiego czy walka z Bogobójcą Aarona. Tymczasem to po prostu dobra rozrywka z kilkoma niezłymi scenami. W porównaniu do poprzednika Cates wypada nieco słabiej – gdzieś na poziomie jego mniej spektakularnych historii, ale lepiej od tych zapychających fabułę. Cates ma talent i jakąś wizję, ale jej wklarowanie nie idzie mu zbyt gładko. Czekam na dalsze wydarzenia, licząc, że tym razem dostanę porządnym gromem w czerep.


Okładka komiksu Thor by Donny Cates tom 1

Tytuł oryginalny: Thor by Donny Cates vol.1: The Devourer King, Thor by Donny Cates vol.2: Prey
Scenariusz: Donny Cates
Rysunki: Nic Klein, Aaron Kuder
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 324
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?