Świat mroku: Szkarłatna odwilż – recenzja komiksu

Odwiecznym motywem powieści fantasy i grozy jest konflikt wilkołaczo-wampirzy. Zwykle omijam takie pozycje szerokim łukiem, ale tak się złożyło, że lubię uniwersum związane z Wampirem: Maskaradą i na wieść o gościnnym występie wilków nawet się ucieszyłem. I choć nic tu nie było rewolucyjne i raczej trzymało się norm tego, co znają wszyscy fani gatunku, to Świat Mroku: Szkarłatna odwilż to opowieść dobra w swej kategorii, choć naznaczona jednym poważnym mankamentem.

Strona komiksu Świat Mroku: Szkarłatna odwilż

Po wydarzeniach z poprzedniego tomu władzę nad dwoma miastami przejęła Cecily Bain, dotąd będąca kimś w rodzaju specjalistki od brudnej roboty. Wampirzy tytuł książęcy to jednak nie splendor, a zobowiązania i przede wszystkim niebezpieczeństwo. O ile sojusznicy z jej dawnego środowiska zabezpieczają tyły, tak zagrożenie spoza wampirzej społeczności to już cięższa sprawa. Na arenę wkraczają wilkołaki, które przypominają sobie o dawnym miejscu kultu, pechowo teraz przemienionym w twierdzę krwiopijców. Kolejna bitewka między wilkami i nieśmiertelnymi? Trochę tak, ale Jim Zub i Tim Seeley dają nam coś więcej niż stereotypowe starcie między bestiami.

W uniwersum Wampir: Maskarada sprawnie wyważone są polityka i elementy fantasy. W tym tomie zakulisowe rozgrywki dostajemy w dwóch formach. Cecily Bain musi pilnować się po niespodziewanym i gwałtownym przejęciu władzy, ale jej relacje wydają się salonowymi dysputami przy wilkołaczych potyczkach o dominację. Przywódca watahy Tyrell to żwawy starszy wilk, wciąż potrafiący pokąsać, ale jednocześnie niezdający sobie sprawy, że jego wizja jest nieco przebrzmiała, zwłaszcza w stosunku do nowych porządków w środowisku wampirów. Do tego dochodzi głosik w głowie Cecily, mający potencjał na zrobienie zamieszania w przyszłości. Ale żeby nie było za pięknie…

Strona komiksu Świat Mroku: Szkarłatna odwilż

Wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko. Władza Bain nie zdążyła okrzepnąć, gdy na jej drodze pojawiają się wilkołaki, a i one same nie są przedstawione wystarczająco szczegółowo. A może inaczej… Wszystkie nowe wątki są jak próbki czegoś większego. Wspomniane zostają rzeczy z wielkim zapleczem, ale z niezrozumiałych dla mnie przyczyn są wygaszane, gdy tylko nabierają większej temperatury. To nadal o wiele więcej niż oferują inne, banalne urban fantasy, ale tym razem komiks nie jest równorzędnym elementem do świata gier RPG, a zdaje się być jedynie dodatkiem. Oczywiście dostaniemy dalszy ciąg, ale tak ciekawe wydarzenie jak spotkanie wampirów i wilkołaków zasługiwało na większą objętość.

Już na pierwszy rzut oka widać, że wilkołaki ubierają się w innym sklepie niż wampiry. Ci lepiej odziani przypominają zmęczonych pracowników zmierzających świtem na poranną szychtę, a pewna ich część mogłaby wyłudzić co nieco od „panów kierowników” albo uchodzić za ekstremalnych hipsterów. Ciekawie to pokazuje różnice filozoficzne między tymi grupami, gdzie eleganci chłepczący krew wydają się grupą o wiele bardziej podłą niż szarzy, ale posiadający pewne idee lykanie. Wizualnie w tym tomie znajdziecie też kilka niezłych scen spod znaku kłów i pazurów. Całokształt występów Carfaxa i Tyrella czy nowy look Cecily Bain podtrzymują dobry poziom rysunków z poprzednich tomów i aż żal, że zima zaczyna powoli mijać…

Strona komiksu Świat Mroku: Szkarłatna odwilż

Świat mroku: Szkarłatna odwilż to kolejny udany rozdział w historii tego świata. Klimat mrocznego i chłodnego urban fantasy nadal jest w odpowiednim stężeniu, ale wyraźnie widać, że bez rozgrywek o wpływy i władzę całość nie miałaby takiej mocy. Aczkolwiek dla mnie to dość skromna kontynuacja poprzednich albumów, niczym danie instant z płaziej sieciówki w stosunku do właściwej potrawy. Nadal mam ochotę na więcej, a po tym tomie nawet na dużo więcej. I to nie tylko ze względu na jakość komiksu, ale też nienasycenie tym albumem.


Okładka komiksu Świat Mroku: Szkarłatna odwilż

Tytuł oryginalny: World of Darkness: Crimson Thaw
Scenariusz: Jim Zub, Danny Lore, Tim Seeley, Tini Howard, Blake Howard
Rysunki: Julius Ohta, Aaron Campbell
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Wydawnictwo Lost In Time 2023
Liczba stron: 69
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?