W runie Bendisa działo się całkiem sporo, chociaż nie zawsze ciekawie i nie zawsze z sensem. Jeśli miałbym się pokusić o najważniejsze wydarzenie, z pewnością byłoby to wyjawienie światu tożsamości Supermana (bo jak wiadomo, wystarczy zdjąć okulary, aby Clark Kent był nie do poznania). Lewiatan poszedł w zapomnienie, Daily Planet wali się za sprawą nowej, niecnej właścicielki, a Red Mist nie odkryła jeszcze wszystkich kart. Na dodatek w świecie Człowieka ze Stali utknął zagubiony Conner Kent, klon Supermana i… Lexa Luthora.
Superman – Action Comics tom 5 – Ród Kentów stoi wątkiem rodziny. Bendis o wiele lepiej radzi sobie z tym ludzkim, familijnym aspektem opowieści o największym bohaterze DC Comics, ale wyraźnie słabiej wypada kwestia akcji. Lewiatan, Niewidzialna Mafia, Red Mist, a teraz także nieco odmieniony Parasite to niebezpieczeństwa godne Kryptonijczyka, ale nie zostały odpowiednio wykorzystane przez scenarzystę. Podobnie jak tytułowy ród, składający się z Supergirl, dwóch Superboyów i Brainiaca 5, nie jest gwarancją spektakularnej akcji.
W komiksach często bywa tak, że kiedy niedomaga scenariusz, z pomocą przychodzą rysunki. O ile obie serie prowadzone przez Bendisa miały względne szczęście do rysunków, o tyle za Superman – Action Comics tom 5 – Ród Kentów ponownie odpowiada John Romita Jr. (Kick-Ass, Thor, Spider-Man), rysownik kiedyś bardzo przeze mnie ceniony, szczególnie kiedy pracował przy tytułach powiązanych ze Spider-Manem. Już przy recenzji poprzedniego tomu marudziłem trochę, że artysta stracił pazur, zaniedbał detale, twarze bohaterów i jakby szedł na łatwiznę. Niestety nic w tej kwestii się nie zmieniło.
Żeby nie było, że tylko narzekam, Bendis pozostawił opowieść w momencie, który może stanowić ciekawy punkt wyjścia na przyszłość, szczególnie dla pracowników Daily Planet i Jimmy’ego Olsena, ale także dla Clarka, Lois i Jona. Scenarzysta postarał się przynajmniej zamknąć rozpoczęte wątki i zostawić kolejnym twórcom czystą kartę. To dobrze. Być może niedługo przekonamy się, jak z przejęciem pałeczki poradził sobie Phillip Kennedy Johnson, bo zakładam, że Egmont zechce kontynuować wydawanie opowieści o Człowieku ze Stali.
Jeszcze raz słowem podsumowania – Bendis ma wiele zalet. Potrafi grać na emocjach, tworzyć ciekawe i angażujące dialogi, ale w pogoni za przełomowymi momentami zdarza m się przeszarżować. Serię Superman prowadził i zakończył w moim odczuciu o wiele lepiej niż opowieść spod szyldu Action Comics – i trochę żałuję, bo o ile lektura Mitologiczności pozostawiała uczucie niedosytu, o tyle Ród Kentów nie zaostrzył mi apetytu na kolejne opowieści amerykańskiego scenarzysty. Jednak Superman jest wiecznie żywy i koniec czegoś zawsze będzie dla niego oznaczał nowy początek.
Tytuł oryginalny: Superman – Action Comics vol. 5 –The House of Kent
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: John Romita Jr.
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 180
Ocena: 60/100