Silver Surfer: Czarny – recenzja komiksu

Silver Surfer debiutował na łamach Fantastycznej Czwórki i de facto został wymyślony na podstawie zarysu wizji Stana Lee przez Jacka Kirby’ego. Ale żeby nie było, że The Man to spryciarz korzystający z metody Marvela, to on wraz z Johnem Buscemą nadał mu ostateczny kształt. Przez lata bohater ten nie uległ radykalnym transformacjom, zachowując pierwotnego ducha i w Silver Surfer: Czarny Donny Cates i Tradd Moore kontynuują tradycję, przy okazji pokazując, że refleksyjny łysol na kosmicznej desce surfingowej ma uniwersalny potencjał i sporo do pokazania.

Strona komiksu Silver Surfer: Czarny

W Wojnach nieskończoności Surfer i kilkoro jego towarzyszy utknęło w czarnej dziurze i zdradzę tylko tyle, że nie doszło do żadnego zgonu, a sam zainteresowany trafił z deszczu pod rynnę. A dokładniej do domeny ponurego pana zwącego się Knullem. Istoty, która wyrasta powoli na antagonistę skali Thanosa. Cates przedstawia nam starcie byłego herolda Galactusa, a obecnie międzygwiezdnego herosa z pradawnym złolem, który w najbliższym czasie będzie największym wrzodem dla herosów Marvela. Komiks ten to jednak nie tylko epicka batalia srebra i czerni, a okazja do podróży protagonisty w głąb siebie.

W fabułę wpleciony zostaje wątek przeszłości Surfera i jego przyczyniania się do konsumpcji światów przez wiadomego jegomościa w hełmie. Cates ma tu okazję do podtrzymania tradycji surferowych monologów, gdzie srebrny na zmianę żali się nad sobą za dawne przewiny i szuka możliwości ich odkupienia. I pewnie wielu wzięłoby to za przegadanie, ale w świecie herosów, gdzie akcja często zastępuje wartość literacką, takie zjawisko jest diamentem. Zwłaszcza, gdy wszystko przeprowadzone jest sprawnie, poetycko i z odniesieniem do najlepszej klasyki.

Strona komiksu Silver Surfer: Czarny

Silver Surfer: Czarny tchnie duchem ery Kirby’ego i Lee. Wpływ dwóch kultowych i odmiennych od siebie twórców na różnych etapach powstawania sprawił, że z jednej strony nad Surferem unosi się kosmiczno-mityczna aura podobna tej Nowych Bogów, a z drugiej, to samotny i rozdarty wewnętrznie śmiałek, typowy syn ery superbohaterów Stana Lee. Donny Cates sięga do oldschoolu, choćby przywołując Ego i sporo czasu poświęca przeszłości Surfera, ale przy tym popycha go ku pewnym zmianom, dającym mu szansę na coś więcej niż bycie postacią mającą najlepsze chwile za sobą.

Choć przygody Surfera ilustrowali Esad Ribić, Mike Allred czy wielki John Buscema, to rysunki Tradda Moore’a są równe, jeśli nie przewyższające ich dokonania na tym polu. Artystę poznałem przy okazji serii o Ghost Riderze/Robbiem Reyesie, gdzie pokazał się ze świetnej strony. Już wtedy zauważyłem, że autor ma chętkę na niezależne artystyczne szaleństwa i w Silver Surfer: Czarny pozwolił sobie na o wiele, wiele więcej. Moebiusowskie kolory, technologiczne i stylistyczne nawiązania do Kirby’ego, pełna kosmiczna psychodelia co rusz zmieniająca swój stan skupienia i przelewające się kadrowanie. Dla mnie to majstersztyk, ale przesiadka z klasycznego superhero na tę karuzelę może okazać się męcząca dla mniej odpornego oka. Ale czyż nie warto podjąć wyzwania? Każda strona obfituje w coś niezwykłego, ale są takie, o których nie można nie wspomnieć. Wszelkie starcia z Knullem, wejście na scenę Ego, ale i surferowe rozkminy, w których dzieje się więcej niż w niejednej scenie akcji.

Strona komiksu Silver Surfer: Czarny

Silver Surfer: Czarny to kolejny przykład na to, że Donny Cates ma swój przepis na kolejne historie dla Marvela. Scenarzysta zachował literacką, hamletyczną osobowość herosa, doskonale wykorzystał kosmiczne elementy świata Domu Pomysłów i popchnął go we właściwym kierunku. Srebrny ma szczególne szczęście do omijania największych bagienek fabularnych i tym razem również trafił na właściwych ludzi, którzy dali mu szanse na samodzielne błyśnięcie i przypomnienie o sobie czytelnikom. Wprawdzie to ledwie pięcioczęściowa miniseria, ale w nadchodzącym King In Black będzie miał do odegrania większą rolę, a niektóre wspomniane tu wątki pojawią się nawet w kolejnym runie Thora, oczywiście pod piórem Catesa.


Okładka komiksu Silver Surfer: Czarny

Tytuł oryginalny: Silver Surfer: Black
Scenariusz: Donny Cates
Rysunki: Tradd Moore
Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 132
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?