Saga tom 10 – recenzja komiksu

Długo, bardzo długo, bo ponad trzy lata musieliśmy czekać na kolejną odsłonę serii Saga, chociaż przyznaję, że wyczekiwanie na następny odcinek tak znakomitej opowieści wywołuje jednocześnie mieszankę frustracji i ekscytacji. Komiks Briana K. Vaughana był dla mnie dużym zaskoczeniem, głównie dlatego, że nie przepadam za science fiction, ani tym bardziej za space operami, a do takiego podgatunku można zaliczyć Sagę. Okazało się jednak, że zasłużone były liczne nagrody branżowe, w tym „Eisnery” i „Harveye”, ponieważ opowieść o rodzinie, walczącej z przeciwnościom losu niczym Romeo i Julia, zachwycała niemal od początku.

Sporo wydarzyło się przez ponad 50 zeszytów. Hazel, którą poznaliśmy przecież jako niemowlaka, ma już 10 lat i znajduje się pod opieką matki – Alany. Ta z kolei nic a nic nie stępiła swego pazura, nadal jest piękna, silna i odważna, ale aby utrzymać dwoje dzieci – jedno swoje i jedno przysposobione – zmuszona jest balansować na granicy prawa. Hazel, owoc zakazanej miłości przedstawicieli zwaśnionych ras, jest z kolei nieodrodną córą swojej matki – tu coś ukradnie, tu sprowokuje drobne starcia uliczne, ale tak naprawdę jest przecież dzieckiem – nieco naiwnym, ciekawym świata i bardzo niepokornym. Tak, bohaterowie są zdecydowanie jednym z największych plusów tej opowieści, podobnie jak bogaty, misternie skonstruowany świat.

Strona komiksu Saga tom 10

Saga tom 10 to swojego rodzaju nowe rozdanie, ale jeśli planujecie sięgnąć po serię Vaughana i Staples, a wcześniej nie mieliście z nią styczności, o wiele więcej zyskacie rozpoczynając od pierwszego albumu. Wtedy monumentalna, pokoleniowa opowieść złoży się w jedną całość, nabierze rumieńców i po prostu będzie pełnoprawna. Weterani Sagi z kolei zauważą na pewno kilka zmian, które pewnie część z Was uzna za dyskusyjne. Zmienił się nieco ton, jest tu jeszcze więcej humoru, klimat jest jeszcze lżejszy, chociaż oczywiście nie do końca – nadal mamy tu momenty przesycone erotyką, wulgarne słownictwo i dramatyczne zwroty akcji.

Nie każdemu może się jednak podobać skupieni na pomniejszych wątkach – po takiej przerwie scenarzysta mógł pokusić się o bardziej przełomowe popchnięcie fabuły do przodu. Tymczasem poza wprowadzeniem kilku nowych postaci Saga tom 10 to niewiele więcej ponad krótką misję Alany i próba ukazania, jakim dzieckiem stała się Hazel i jakie piętno odcisnęła na niej dotkliwa strata. W tle majaczy wprawdzie intryga mocniej nawiązująca do wcześniejszych wątków, ale na jej rozwinięcie przyjdzie nam pewnie jeszcze trochę poczekać.

Strona komiksu Saga tom 10

Nadal w samych superlatywach można mówić o rysowniczce. Kanadyjka Fiona Staples znakomicie radzi sobie zarówno ukazując sceny akcji, jak i sielanki. Specjalizuje się w szalonych projektach postaci i miejsc, a pikantne sceny wychodzą jej naprawdę dobrze. To dzięki niej całe uniwersum wymyślone przez Vaughana da się pokochać i cieszę się, że nawet po dłuższej przerwie nie widać, żeby szła na łatwiznę – cały czas utrzymuje równie wysoki poziom, a nawet zawiesza sobie poprzeczkę jeszcze wyżej, starając się pokazać odmienne perspektywy, jakie towarzyszą postaciom dorastającym, starzejącym się, czy wreszcie wracającym do jakby bardziej niewinnej przeszłości.

Bardzo chciałem, żeby Saga tom 10 zwalił mnie z nóg, zaskoczył, tak jak seria wielokrotnie miała to w zwyczaju wcześniej. Niestety tak się nie stało, miałem wrażenie, że powrót po latach jest raczej zachowawczy niż odważny. Szczególnie mocno widać to w zestawieniu z poprzednim albumem, w którym mieliśmy do czynienia z drastycznym krokiem fabularnym. Scenarzysta nadal jednak ma to coś: lekkość pisania, umiejętność kreowania fantastycznych dialogów i skłonność do barwnej gawędy. Bohaterowie przeszli długą drogę, doświadczyli i miłości i wojny i straty, ale cały czas silny jest w nich duch przygody, a zbierające się nad ich głowami czarne chmury mogą zwiastować, że jeszcze dużo dobrego przed nami.

Strona komiksu Saga tom 10

Mimo tego, że nie jest to najlepsza odsłona serii, Sagę mogę tylko polecać, bowiem na tę opowieść trzeba spojrzeć całościowo. Bohaterowie dojrzewają, zmieniają się, a układ sił niejednokrotnie się tu przetasowuje. Wyobraźnia autorów ciągnie ten wózek do przodu i nawet jeśli na chwilę przyhamował, jestem pewien, że za chwilę ponownie się rozpędzi. Stęskniłem się za tym światem, tymi bohaterami i tym artystycznym szaleństwem. Dobrze jest wrócić na stare śmieci.


Okładka komiksu Saga tom 10

Tytuł oryginalny: Saga vol. 10
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Fiona Staples
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Mucha Comics 2022
Liczba stron: 168
Ocena: 75/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?