Parker i jego ekipa planują kolejny skok. Tym razem na naprawdę wielką skalę, bo nie chodzi o oddział banku czy skarbiec bogacza, a niezwykle zasobne miasto. Pojawiają się typowe dla tego typu historii elementy, jak drobiazgowe planowanie, zbieranie ludzie i wyposażenia, a wszystko to przedstawione w dynamiczny, pełen napięcia sposób. Kolejna historia z napadem i jego konsekwencjami? Nic z tego. Choć to nadal heist story, to Łup pozbawiony jest filmowych fajerwerków, przez co postaci są bardziej treściwe, a wydarzeniom subtelniejsze.
Ciekawa jest historia, w której drapieżca Parker sam staje się ofiarą. W Śmiertelnej pułapce bohater ląduje w opuszczonym wesołym miasteczku. Zamknięte na zimę miejsce śmiechu i zabaw staje się terytorium łowieckim i polem bitwy w jednym. Cooke nie daje nam łatwo poznać, kto wyjdzie z niego żywy. Parker jest górą, ale nie jest kolejnym herosem z pasem pełnym cudownych gadżetów. Jego przeciwnicy są po prostu o kilka klas niżej od niego. Czują emocje takie jak strach, a protagonista w tej kwestii przypomina raczej chłodną maszynę. Są mniej doświadczeni, działają stadnie i popełniają szereg błędów. Ale jak już wspominałem, historia ta to nie starcie kuloodpornego herosa z bandą śmiertelników i napięcie pełni tu ważną rolę.
Rysunki Cooke’a opierają się na trzech kolorach. Oprócz klasycznych dla tego typu historii czerni i bieli pojawiają się inne barwy, pełniące rolę ich uzupełnienia. To nie kolorystyczne podkreślenia pewnych elementów jak w Sin City, a wypełnienie, nadające charakteru monochromatycznym w zamyśle ilustracjom. Osobnym tematem do dyskusji jest to, w jaki sposób Cooke prezentuje detale. Choć nigdy nie był on realistą, to szczegóły otoczenia, jak prozaiczne przedmioty czy samochody, zostały narysowane z dbałością. Ważnym dla mnie elementem komiksu jest też mimika i ta również ma się dobrze. U Cooke’a nosi ona ślady minionych epok komiksu i pop artu, a przy tym oddaje emocje bohaterów równie sprawnie, co ultrarealistyczne prace innych artystów.
Darwyn Cooke był nie tylko cenionym twórcą, ale i człowiekiem cieszącym się estymą we własnym środowisku. W dodatkach tego i poprzedniego tomu widzimy jak na dłoni, że wpływ Cooke’a nie ograniczał się jedynie do artystycznej inspiracji. Był ceniony nie tylko jako twórca, ale i człowiek. Tu dostajemy coś więcej niż garść wspomnień o nim. Ed Brubaker i Sean Phillips w historii Jutro, jutro i znów jutro nawiązują do postaci Grofielda, kompana Parkera, oddając w pełni ducha historii Cooke’a. Perfekcyjny finał perfekcyjnego komiksu.
Parker tom 2: Ostatni dzwonek to komiks z wyższej półki. Nadal porusza się w sferze szeroko rozumianych kryminałów, ale jest wśród nich czempionem. To nie banalna i pełna akcji opowieść nadrabiającą braki przemocą i seksem, a przemyślana technicznie rzecz z wyrazistym bohaterem. Parker jest główną osią fabuły, ale bez klimatu epoki i talentu Cooke’a, nawet taki wilk jak on nie pokazałby pełni swego potencjału. Nagle Comics zrobiło polskiemu czytelnikowi piękny prezent, wydając Parkera w tak ekskluzywnej formie. Oby wydawca dalej szedł tą drogą, oczywiście przy wartościowych tytułach.
Tytuł oryginalny: Richards’ Stark Parker: The Martini Edition Last Call
Scenariusz: Darwyn Cooke, Ed Brubaker
Rysunki: Darwyn Cooke, Richard Stark
Tłumaczenie: Robert Lipski
Wydawca: Nagle Comics 2023
Liczba stron: 360
Ocena: 95/100