Poprzednie dwa tomy były czymś w rodzaju nowego rozdania dla serii. Sporo się zmieniło, akcja przeniosła się do przodu, bohaterowie dorośli (przynajmniej ci, którzy przeżyli), również i miejsce akcji uległo zmianie. Adrian nie jest już dzieckiem, tylko młodym mężczyzną, a Richard – jak to Richard – ciągle pakuje się w kłopoty. I to nawet niekoniecznie z własnej winy. Właściwie to było mi bardzo przykro, kiedy zobaczyłem, jak w LastMan tom 9 traktują go inni bohaterowie – było to niesłuszne i mocno niesprawiedliwe.
LastMan tom 9 na dobre stał się już mieszanką science-fiction i fantasy. Z jednej strony mamy futurystyczne miasto i statki kosmiczne oraz walczące ze sobą frakcję. Z drugiej króla i jego świtę, tajemnicze rytuały i iście średniowieczne ciemne wieki unoszące się nad Doliną Królów niczym naprawdę poważne zagrożenie. Twórcy nie zapomnieli też o korzeniach serii, wciąż mamy więc tutaj odrobinę sztuk walki, chociaż już jakby nieco mniej niż wcześniej.
Twórcy serii całkiem udanie nagromadzili interesujących bohaterów drugoplanowych i z tomu na tom coraz bardziej to owocuje. Mamy seksowną burmistrz Tomie Katanę, mamy Gregorio i Elornę, których tragiczne losy wywołały u mnie łzę wzruszenia podczas lektury, mamy niezwykle niebezpieczną zabójczynię Czerwonych Orłów, no i oczywiście charakterystyczną dla serii postać Cristo Canyona. Twórcy ciekawie prowadzą interakcje między postaciami, może nawet lepiej, niż robili to kiedykolwiek wcześniej.
Nie zabrakło też dynamicznych akcji, zarówno w kosmosie, jak i na lądzie. Najbardziej podobał mi się szturm na więzienie, a także epicki pojedynek Cristo z pewnym stworem, którego tożsamości Wam oczywiście tutaj nie wyjawię. A będzie się działo jeszcze więcej, bo magiczny rytuał został oczywiście schrzaniony po całości i teraz bohaterowie będą się bujać z konsekwencjami.
LastMan tom 9 to kolejna solidna odsłona i myślę, że na tym etapie już nie muszę Was zachęcać do zakupu – pewnie sami to zrobicie. Seria jest teraz lepsza niż kiedykolwiek wcześniej i chociaż to nadal akcyjniak bez ambicji na coś przełomowego i zmuszającego do myślenia, to ma wszystko czego możemy oczekiwać od produktu rozrywkowego. Warto wyróżnić LastMana między innymi za silne bohaterki kobiece, dynamiczne walki i humor, a także całkiem sprawnie skrojone dialogi.
Może LastMan nie powala na kolana warstwą graficzną, a w niektórych momentach wydaje się być mocno przeciągnięty, ale nie sposób nie zauważyć włożonej przez zespół twórców pracy w to, by przemaglować i zmiksować motywy z różnych kręgów kulturowych w jedną sprawną całość. Z pozoru niepasujące do siebie elementy tutaj koegzystują całkiem udanie. Historia stała się na tyle popularna, że doczekała się gry video, a twórcy zostali nagrodzeni na najbardziej prestiżowych festiwalach. A my? My dostajemy od Non Stop Comics seryjną rozrywkę za bardzo dobre pieniądze – a na rynku komiksowym to teraz wartość nie do przecenienia.
Tytuł oryginalny: LastMan vol. 9
Scenariusz: Bastien Vives
Rysunki: Bastien Vives, Michael Sanlaville, Yves Balak
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Non Stop Comics 2023
Liczba stron: 216
Ocena: 75/100