Ironicznie można rzec, że główny bohater Księżycówki to obieżyświat. Z górskich rejonów Stanów Zjednoczonych trafia na miejskie terytoria, a jego problemy obciążają go jeszcze bardziej. Pirlo osiedla się w robotniczej dzielnicy, choć określenie „osiedla” jest nieco przesadzone. Tuła się on bowiem po ulicach, trapiony dodatkowo wilczą klątwą. I pewnie skończyłoby się na regularnie spożywanych ofiarach z warstwy, o którą nikt w tamtym czasie się nie troszczył, gdyby nie fakt, że ktoś ostrzy sobie na niego topór…
Ten, kto zna dzieła duetu Azzarello/Risso, zwłaszcza te z kryminalnym sznytem, zauważył pewnie, że sporo w nich przemocy i seksu. Oczywiście odpowiednio skrojonych, pozbawionych pospolitej wulgarności, ale przy tym dosadnych. Maseria to typowy syn swej epoki. Wysoko postawiony przestępca, łączący okrucieństwo i sadyzm z inteligencją, która pozwala mu wciąż utrzymywać się na szczycie. Co nie oznacza, że nie ma słabości, a taką z pewnością są piękne kobiety. I tu przechodzimy do Tempest, obowiązkowej dla noir kobiety fatalnej, groźniejszej niż typowa kusicielska dama. Wymienione elementy objawiają się właśnie w tych postaciach, choć pamiętajmy, że Księżycówka to twór hybrydowy, czerpiący z kilku gatunków, co sprawia, że bohaterowie wyrastają ponad narzucone im schematy.
Księżycówka tom 4: Dola anioła, jak generalnie cała seria, to wyważone dzieło, pokazujące prawdziwą, mniej kinową twarz ery prohibicji. Nie ma tu wielu blasków, za to jest więcej cieni. Nie takich, jakie rzucają ubrani w eleganckie garnitury mafiozi, raczej tych rodem z zaułków ponurych dystryktów miasta przeznaczonych dla licho opłacanych robotników. Warunki ich pracy i okoliczności życia społecznego dziś wywołałyby protest związków zawodowych, działaczy społecznych, nie mówiąc już o opinii publicznej, ale wówczas była to norma. I jak akapit wyżej pisałem o elementach dla osób pełnoletnich, tak tu również ukazuje się pewna stała autorskiego tandemu. Gdzieś na granicy fabuły, wszystkich mafijnych porachunków, kobiecych krągłości i kłów bestii przewijają się tematy, które zwykle są kanwą dzieł związanych z socjologią i historią.
Brian Azzarello i Eduardo Risso to sprawdzony duet, choć wymagający pewnej dojrzałości od czytelnika. I nie chodzi o treści nie dla dzieciaków, a szereg aspektów, których wychwycenie wymaga pewnego wyczucia. Księżycówka, zresztą jak inne ich dzieła, to na pierwszy rzut oka po prostu mocna rozrywka na odtrutkę po ugrzecznionych komiksach z herosami i im podobnymi. Treści przemycone na drugim planie stawiają ją na wyższej półce, choć bez artystycznego snobizmu. Cykl idzie do przodu i to ścieżkami, których finału nie sposób przewidzieć, a twórcy zdają się mieć jeszcze kilka asów w zanadrzu. Jeden zakończony wątek rozpala dwa kolejne, a te mieszają się z poboczną dróżką fabularną, skręcając w nieoczekiwanym kierunku. Nawet jeśli 100 naboi w pewnym momencie zaczęło cię nudzić, to tu nieprzerwanie znajdziesz soczyste elementy. Aż marzy się zbiorcze wydanie, a omnibus Gideon Falls budzi nadzieję, że Mucha Comics odważy się na taki ruch wobec innych tytułów…
Tytuł oryginalny: Moonshine Vol. 4: The Angel’s Share
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Eduardo Risso
Tłumaczenie: Robert Lipski
Wydawca: Mucha Comics 2022
Liczba stron: 120
Ocena: 80/100