Król rozpustników – Księga 1 – recenzja komiksu

Polityka jest niezmienna. Od czasów pierwszych struktur społecznych po dzisiejsze twory państwowe i międzynarodowe. Piękne słowa i uśmiechy na zewnątrz, a wewnątrz noże w plecach i trupy pod podłogą. Dziś rządzący nie posuwają się wprawdzie zbyt często do fizycznej eliminacji przeciwnika, ale niegdyś było to normą. I aby władca nie został zbyt wcześnie strącony z szachownicy, potrzebny był złożony system ochrony, nie tylko w postaci silnorękich zbrojnych. Król rozpustników – Księga 1 przenosi nas w czasy Ryszarda Lwie Serce i Filipa Augusta, gdzie nie odnajdziecie akademickiego bombardowania faktami, a dworskie intrygi i starcia poza salami tronowymi.

Strona komiksu Król rozpustników – Księga 1

Każdy władca potrzebował człowieka, bez którego jego rządy rozpadłyby się jak domek z kart, a jednocześnie ten ktoś publicznie nie pełnił żadnej szczególnej funkcji. Szara eminencja to piękne określenie. Smutny Pan to właśnie taki ktoś dla francuskiego króla Filipa Augusta, władcy, który zapisał się dość dobrze w historii Francji, ale zdaje się, że bez tytułowego Króla rozpustników jego panowanie byłoby znacznie krótsze. Tytułowa funkcja oprócz standardowej ochrony obejmowała kontrolę nad przybytkami uciech i hazardu oraz szeroko rozumianym półświatkiem. Smutny Pan radzi z tym sobie znakomicie. Do czasu.

Brugeas tworzy pełen splątanych intryg świat, gdzie sprawy państwowe są powiązane z tym, co dzieje się wśród gminu. Ot powrót Ryszarda Lwie Serca powiązany jest z wejściem na zakulisową arenę postaci, które zagrażają Smutnemu Panu. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że „wieki ciemne” wcale nie są tak ciemne. To czasy odległe od naszych, ale rządzą się podobnymi prawami – kuluarowe, niekoniecznie legalne interesy wypływają na szczyty. Autorzy łamią też pewne historyczne stereotypy. Lwie Serce, przez legendę o Robin Hoodzie, znany jest jako dobry, prawy i sprawiedliwy władca, a tymczasem to jedynie kolejny polityk z własnymi ambicjami i celami. Podobnie idealizowany Filip August. Dotyczy to również ogólnych realiów epoki.

Strona komiksu Król rozpustników – Księga 1

Paryż wieku XII to już spora metropolia, gdzie z jednej strony pyszni się dumna katedra Notre Dame, dumna i jakby wyjęta z boskiego wymiaru, a z drugiej w wąskich, zabłoconych zaułkach kryje się mrok. Cienie, jakie kreślą Brugeas i Toulhoat, to jednak nie domena grozy, kryminału czy innego noir, a realizm ówczesnej epoki. Nie ma tu brudu tak wielkiego, jak myślą współcześni, ale to epoka, w której raczej nie było ubitych wielu traktów czy oświetlenia ulicznego na masową skalę. I to mi się podoba, bo duch epoki występuje, ale nie ma historycznych kretynizmów.

Ronan Toulhoat ucieka od widowiskowych obrazów epoki, którymi obciążona jest popkultura. Król rozpustinków – Księga 1 to opowieść z cienia. Sunące zaułkami Paryża sylwetki w długich płaszczach z kapturem to stały motyw tej historii. Toulhoat jest mistrzem gry cieniem, a projekty jego postaci zasługują na ukłon godny króla. Ponury niczym kruk Smutny Pan, wyniosły Filip August czy wielki jak niedźwiedź Glaber doskonale odgrywają swe role właśnie dzięki temu, jak wyglądają. Pośród cieni rysownik znajduje też miejsce na bardziej doniosłe momenty. Sala tronowa Króla Żebraków czy całostronicowy kadr z aktem łaski Filipa jaśnieją majestatem, przełamując karczemno-uliczny nastrój reszty historii.

Strona komiksu Król rozpustników – Księga 1

Król rozpustników – Księga 1 to podróż do świata wielkiej polityki i pomniejszych spisków, które na nią oddziałują. To nie podręcznikowa historyczna opowieść o epoce krucjat, a naznaczona cieniami intryga, która wciąga od początku. Wiele dobrego robi tu główny bohater. Smutny Pan to pełna napięć sylwetka człowieka inteligentnego i honorowego, lecz marnującego swój potencjał. Potencjału na pewno nie marnują jednak twórcy komiksu, prezentując znakomitą historię z równie dobrą oprawą graficzną, na której dalszy ciąg czekam z niecierpliwością.


Okładka komiksu Król rozpustników – Księga 1

Tytuł oryginalny: Le Roy des Ribauds vol.1-3
Scenariusz: Vincent Brugeas
Rysunki: Ronan Toulhoat
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Lost In Time 2023
Liczba stron: 464
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?