Hellblazer by Jamie Delano tom 3 – recenzja komiksu

John Constantine czasami bywa spłycany, częściej przez fanów niż autorów. Ot zawadiacki mag w prochowcu, niby stroniący od trykotów, ale niekiedy stojący z nimi w ramię w ramię. Podczas gdy autorzy formatu Gartha Ennisa czy Jamiego Delano dają nam obraz powiązany z resztą DC w znikomy sposób, tworząc bohatera literackiego w pełni znaczenia tego słowa, a nie kolejną barwną wydmuszkę w pelerynie. Hellblazer by Jamie Delano tom 3 to pełne ukazanie potencjału bohatera i skupienie się na jego mniej czarodziejskim aspekcie, aczkolwiek pogłębiającym jego historię. I to w o wiele lepszy sposób niż te wszystkie tajne genezy i im podobne.

Strona komiksu Hellblazer by Jamie Delano tom 3

Tom otwiera kontynuacja historii z Domatorem. Nie jest on ani magiem, ani tym bardziej demonem, a wyjątkowo podłym starcem, który jako policjant przez lata rozwijał swą karierę seryjnego mordercy ze specjalizacją w kasowaniu całych rodzin. Los związał go z Constantinem i można by pomyśleć, że człowiek, który igrał z Nergalem, zdmuchnie zgreda jak świecę. I właśnie na tym polega mrok Hellblazera. Największe zło ma ludzką twarz i wchodzi bocznymi drzwiami, a magiczne sztuczki są wobec niego psotnymi iskierkami. Ciekawy punkt w życiorysie głównego bohatera, nadający tempo całemu tomowi.

Hellblazer by Jamie Delano tom 3 to w większości analiza Constantine’a, czy może szerzej, rozprawa o jego rodzinnych relacjach. Na pierwszy plan wysuwa się tu jego ojciec, człowiek trudny i surowy, zgorzkniały po stracie żony i syna. John miał bowiem brata bliźniaka, który umarł z ich rodzicielką w połogu, co stanowi pretekst do kolejnej, najcięższej opowieści. Owszem, pojawia się magia, ale bardziej psychologizująca niż plującą ogniem piekielnym. Jamie Delano skupia się na rzeczach, dzięki którym kolejni autorzy mogli stworzyć bohatera skomplikowanego i nieoczywistego, nawet jeśli wybierali tylko sobie wygodne elementy jego postaci. A najciekawsze są najwcześniejsze epizody żywota Jana Konstantyna.

Strona komiksu Hellblazer by Jamie Delano tom 3

Widzimy Johna jako bujającego w obłokach dzieciaka, który żyje we własnych fantazjach. Gdy odkrywa okultyzm, wchodzi w niego całkowicie i już na początku jego drogi obrywają postronni. Mag zawsze miał sobie coś z roznosiciela zarazy wyniszczającej jego bliskich, a historia z bliźniakiem i jego rodzicami zdaje się dopełniać tego wrażenia. Ale czy na pewno…? Czy może John jest ofiarą samego siebie? Autor nie dał czytelnikowi łatwej lektury i pewne fragmenty trzeba przeczytać z odpowiednim namaszczeniem. Co świetnie pokazuje, że Hellblazer oferuje znacznie więcej niż mroczne hokus-pokus.

Zła krew to miniseria przenosząca nas w alternatywne czasy emerytalne Johna. Brytania tkwi w politycznym impasie. Dogorywający król Karol nie ma następcy, a republikańskie skrzydło coraz śmielej mówi o porzuceniu monarchii. W samym centrum politycznego kotła ląduje oczywiście niemłody już mag i jego przyjaciółka, która potencjalnie może okazać się nową nadzieją dla brytyjskiej korony. Historia ta ma dużo lżejszy nastrój i obok politycznego humoru pojawiają się tu wątki charakterystyczne dla późniejszych numerów Hellblazera. To tu mamy Constantine’a w łotrzykowskim wydaniu, a całości daleko do oniryzmu i psychodelii.

Strona komiksu Hellblazer by Jamie Delano tom 3

Album wieńczy historia w bożonarodzeniowym klimacie, rysowana przez znakomitego Davida Lloyda. W jednym z poślednich lokali odbywa się pokerowy pojedynek pomiędzy bezwzględnym weteranem tej gry a zdesperowanym ojcem potrzebującym dużej gotówki. I jest oczywiście Constantine ze swoimi magicznymi sztuczkami. Nie pełni on jednak roli duchów świąt, chociaż jest w tej opowieści pierwiastek dickensowski. Wprawdzie przefiltrowany przez hellblazerowe realia, ale to finał godny doskonałej trylogii.

Hellblazer by Jamie Delano tom 3 kończy run autora i wreszcie uczciwie mogę stwierdzić, że trafił on do mnie najbardziej spośród wszystkich wydanych przez Egmont. Jest też to najbardziej wymagający album, skupiający się na personie Johna i jego przeszłości, a nie na kolejnej okultystycznej sprawie. Delano robi coś, co zwykle grzebie wysiłki autora. Ukazuje bohatera z jego najsłabszych stron i nie daje nam nadziei na jego poprawę. Jego John Constantine to bohater to użalający się nad sobą, to znów poszukujący swej ścieżki. Przy tym ładnie to pasuje do tego, co dalej tworzy Ennis, choć na pierwszy rzut oka tak się może nie wydawać. Fanów Constantine’a ucieszyć może fakt, że to nie koniec serii na naszym rynku. Czeka nas trylogia Mike’a Careya, nie wspominając o Simonie Spurrierze. I coś kolejny raz podszeptuje mi, że to nie koniec…


Okładka komiksu Hellblazer by Jamie Delano tom 3

Tytuł oryginalny: Jamie Delano presente Hellblazer Volume III
Scenariusz: Jamie Delano
Rysunki: Richard P. Rayner, Mike Hoffman, Mark Buckingham, Bryan Talbot, Ron Tiner, David Lloyd
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 488
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?