Tytułowy bohater ma genezę niczym pierwszy lepszy generyczny przedstawiciel świata superhero: chroniąc swoją rodzinę wystawiony zostaje na promieniowanie z wybuchu atomowego. Jednak chemia w jego ciele, stanowiąca odpowiedź na toczącą go chorobę, nie tylko sprawiła, że nie uległ dezintegracji, ale i sam stał się chodzącym ładunkiem radioaktywności. Przez 20 lat strzegł bunkra ze swoją rodziną, ale po tym czasie okazało się, że jego przeznaczenie jest zupełnie inne. Jeśli myśleliście, że Geiger to spokojna, poważna i dramatyczna opowieść osadzona w postapokaliptycznym świecie, to nie do końca macie rację.
Twórcy stawiają na akcję i nieskrępowane szaleństwo. Postnuklearny świat oczywiście mocno się zmienił. Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać kasyna i bastiony prowadzone przez dziwne i bezwzględne indywidua. Pustkowia przemierzają zmutowane owady. Trwa walka o władzę. Generalnie klasyka gatunku, niespecjalnie oryginalna, ale oglądana przez iście superbohaterską soczewkę ma w sobie powiew świeżości. Jakbym miał do czegoś porównać uniwersum Geigera, byłby to świat Czarnego Młota lub przygody Bloodshota i spółki z wydawnictwa Valiant. Johns i Frank mają bowiem pomysł na więcej postaci działających w ważnych momentach historii USA od XVIII wieku aż do niedalekiej przyszłości roku 2050. Poznamy w tym tomie kilkoro z nich – tworzą grupę zwaną Bezimiennymi.
Geiger to bohater z syndromem ojca-opiekuna. Kiedy okazuje się, że jego rodziny nie da się już uratować, radioaktywny heros, zwany też Świecącym Człowiekiem, bierze pod swoje skrzydła dwójkę dzieciaków, rodzeństwo, którego matka została właśnie brutalnie zamordowana w rozgrywce o władzę i nuklearny arsenał. Dalej mamy już akcję, akcję i jeszcze raz akcję. O dziwo tytułowa opowieść kończy się dość szybko, a przed nami jeszcze sporo lektury. Okazuje się, że mamy w tym tomie sporo dodatków, z czego najważniejszym z nich jest 80-stronicowy zeszyt stworzony przez grupę różnych artystów, poszerzający uniwersum, przybliżający miejsca akcji i przedstawiający bliżej wielu bohaterów – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Kilkustronicowe opowiastki nie są może zbyt ciekawe i niezbyt zapadają w pamięć, ale rolę introdukcji i podbudówki pod dalsze tomy pełnią znakomicie.
Geiger to nie tylko szalony komiks wykorzystujący niezwykle popularne i lubiane przez fanów popkultury motywy. To wprowadzenie do naprawdę ambitnego w swoich założeniach projektu, który ma szansę się rozrastać. Żebyśmy mieli jasność – to produkt czysto rozrywkowy, ale z najwyższej półki. Przepięknie narysowany i opowiedziany bez zadęcia, bez niepotrzebnych dialogów i niezrozumiałych, zagmatwanych wątków. Ma być lekko, kolorowo (barwy są pięknie dobrane!) i z odjechanymi momentami. I tak właśnie jest. Czuję się usatysfakcjonowany i z niecierpliwością czekam na więcej.
Tytuł oryginalny: Geiger
Scenariusz: Geoff Jones, Peter J. Tomasi, Sterling Gates, Leon Hendrix III, Pornsak Pichetshote, Janet Harvey Nevala, Jay Faerber
Rysunki: Gary Frank, Bryan Hitch, Paul Pelletier, Peter Snejbjerg, Kelley Jones, Staz Johnson, Sean Galloway, Megan Levens, Joe Prado
Tłumaczenie: Olga Mysłowska
Wydawca: Nagle Comics 2023
Liczba stron: 288
Ocena: 85/100