Die tom 4: Przenikanie – recenzja komiksu

Jeśli jest coś, na co chciałbym mieć znacznie więcej czasu w swym żywocie, to są to rozgrywki RPG. Coś, co zawiera elementy gier planszowych, ale ze znacznie większą możliwością kreacji i tworzenia historii. Dla mnie to nie tylko oderwanie od szarej rzeczywistości i relaks, a przygoda. Wkroczenie do innego świata, choć umownego i ulotnego. Die tom 4: Przenikanie to finał niebywałej opowieści Kierona Gillena i Stephanie Hans, której zakończenie jest dość oczywiste, czego nie można powiedzieć o drodze do niego i o tym, jaki bagaż wynieśli z niej bohaterowie.

Strona komiksu Die tom 4: Przenikanie

Ash i spółka wkraczają do lochów, by ostatecznie wyrwać się do swego świata. Etap ten, jak się domyślacie, nie będzie łatwy i bynajmniej nie chodzi tu o przeciwników. Gillen ujawnia historię Sola i zdradza czemu pozostali po wielu latach znów zostali wciągnięci do gry. No i rzecz jasna czym jest świat Kości i jak dużym jest zagrożeniem dla prawdziwego świata. Choć „prawdziwość” jest tu określeniem umownym. Twórca wielokrotnie pokazał, że świat Kości jest rozbudowanymi uniwersum, znacznie większym od przypominającego go Jumanji, gdzie skutki określonych czynów nie mają wyłącznie reperkusji jednostkowych.

Na łamach Die pojawili się giganci literatury jak rodzeństwo Bronte czy Tolkien i Kieron Gillen w finale wprowadza kolejną legendę. H.P. Lovecraft ukazany został z nieco innej perspektywy, niż zwykło się o nim myśleć, do tego z całym dobrodziejstwem swego inwentarza. Nie, nie spodziewajcie się tu Cthulhu, Króla w Żółci czy innego przedwiecznego monstrum w jego dosłownej postaci. Pamiętacie, jak autor ukazał hobbitów w pierwszym tomie Die? Tu jest podobnie, co pokazuje klasę tego tytułu i pomysłowość autora. No i oczywiście nieśmiertelność wielkich dzieł literatury, również tej z nurtu fantastyki.

Strona komiksu Die tom 4: Przenikanie

Die to emocjonalnie ciężki komiks. Każda z postaci Gillena to materiał do przerobienia dla zespołu terapeutów, a ich zdolności w świecie Kości są wręcz symbolicznie, co najlepiej widać w finale. Die tom 4: Przenikanie to okazja do rozwinięcia ostatecznie wielu wątków, jak Angela i jej macierzyństwo, Matt i depresja czy Chuck i istota jego roli Głupca. Od początku najbardziej intrygującą postacią jest jednak Ash. W realnym świecie ojciec i mąż, a w świecie gry Dyktatorka, mająca na koncie romanse i wynikłego z jednego z nich syna. Gillen porusza temat tożsamości płciowej i nie jest to nic, co wyszłoby z ust liberała czy konserwatysty. Kwestia niebywale ciekawa w czasach, gdy wirtual miesza się z realem i dualizm osobowości wcale nie jest tylko zjawiskiem rodem z kart powieści SF. A najlepsze w tym jest to, że nie stanowi to przerywnika w akcji, a jest jego istotnym elementem.

Nie byłoby Die i atmosfery tego świata bez Stephanie Hans, rysowniczki o niezwykle płomienistej, malarskiej kresce, ukazującej równie wspaniale zarówno emocje, jak i widowiskowe potyczki z udziałem mieczy i magii. Artystka świetnie przedstawiła też wątki kultowych twórców literatury. Występujący tu Lovecraft jest niepokojący jeszcze zanim pojawiają się jego stwory, ale tak jak reszta ludzi z jego fachu, jest tu kimś w rodzaju postaci specjalnej. Istotne są lokacje i to, w jaki sposób przetwarza się tu klasyczne schematy RPG, bez burzenia ich, ale ze szczyptą chłodnego realizmu.

Strona komiksu Die tom 4: Przenikanie

Image Comics poznałem znacznie później niż Marvela i DC, ale w tym czasie wydawca zdążył skraść moje serce wieloma tytułami, wyprzedzając pod wieloma względami obu gigantów. Die to tytuł dla czytelnika dorosłego, gdzie termin ten nie oznacza, że z kadrów świecić będą cycki i urwane czerepy. Chodzi o tę smutniejszą, dojrzałą część dorosłości, gdzie relacje rodzinne to nie wspólne obiadki i dzielenie się sukcesami dnia, a wewnętrzne demony wcale nie oznaczają rogatych bestii. Odczuwam pewien niedosyt, jak przy większości świetnych historii, ale świat Gillena i Hans to nie uniwersum herosów w pelerynach, których przygody nie mają końca i źle by się stało, gdyby komuś zachciało się przedłużać tę opowieść, jak ma to miejsce na przykład z Czarnym Młotem. Dla mnie opowieść jest kompletna, z wątkami sugerującymi dalsze losy bohaterów, ale to już ewentualnie na łamach gry fabularnej, wkrótce mającej ujrzeć światło dzienne.


Okładka komiksu Die tom 4: Przenikanie

Tytuł oryginalny: Die Vol.4: Bleed
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Stephanie Hans
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Non Stop Comics 2023
Liczba stron: 160
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?