Deadpool nie miał ostatnio łatwo. Wszyscy, którzy byli blisko niego kończyli nie najlepiej – albo w grobie, albo jedną nogą w nim. Poza tym nasz antybohater nie może sobie wybaczyć, że dał się omamić „złemu” Kapitanowi Ameryce, pieszczotliwie zwanego „Stevem Złogersem”, w wyniku czego popełnił zbrodnię na niewinnym człowieku. Nic więc dziwnego, że Wade Wilson ma życzenie śmierci, którego pozazdrościłby mu nawet Charles Bronson. Wystawia wiec za sobą list gończy z ogromną nagrodą, ściągając na siebie wszystkie szumowiny z Taskmasterem i Bullseyem na czele, a przy okazji także drużynę superbohaterów.
Pierwsze trzy zawarte tu zeszyty udały się Dugganowi, chociaż mamy do czynienia ze zwykłym mordobiciem z kolejnymi postaciami uniwersum Marvela – zarówno z łotrami, jak i herosami. Jest dynamicznie, a przede wszystkim bardzo zabawnie, całość została natomiast podkreślona tradycyjnie świetnymi rysunkami weterana serii Mike’a Hawthorne. Niestety, wraz z jubileuszowym, 300 zeszytem serii cały ten uroczy czar znika.
Nie mogę uwierzyć, że w kulminacyjnym punkcie Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 13 – Uniwersum Marvela zabija Deadpoola w ramach cyklu Marvel Now! 2.0 scenarzysta postawił na nieśmieszne, ordynarne i powtarzające się gagi. Oczywiście opowieści o Wilsonie nigdy nie stroniły od żartów fekalnych i mało komu to przeszkadzało, mnie praktycznie wcale. Ale na ostatniej prostej przed restartem w ramach Marvel Fresh spodziewałem się chociaż utrzymania średniej całej serii. Otrzymałem natomiast hektolitry wymiocin ciągnące się przez kilkanaście stron. Serio. Jakby Dugganowi nagle zabrakło chociaż na wpół zabawnych żartów. Sytuacji nie ratuje nawet pojawienie się samego scenarzysty na kartach komiksu – to w końcu dość oklepane zagranie. Leszek Miller z pogardą kręci głową.
Uniwersum Marvela zabija Deadpoola jest oczywistym nawiązaniem do komiksu Deadpool Kills the Marvel Universe z 2012 roku, który o dziwo nie został jeszcze u nas wydany. Niestety nowa odsłona jest po prostu słaba, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, ze to jedna z najgorszych odsłon całej serii, jakby Duggan nie miał już czasu, ochoty, serca lub pomysłów by jeszcze ten jeden raz pozytywnie zaskoczyć czytelników. Udało mu się natomiast domknąć większość wątków i zostawić swojemu następcy praktycznie czystą kartę do zapisania. Tak oto Skottie Young (a później Kelly Thompson) ma pole do popisu i już w lipcu dowiemy się, jak wywiązał się z tego zadania.
Gdyby całościowo spojrzeć na serię Deadpool: Najlepszy komiks świata, można by zauważyć, że mały który komiks superbohaterski jest aż tak nierówny. Świetne tomy wypełnione kreatywnymi pomysłami, ciętym humorem i burzeniem czwartej ściany przeplatały się z wymęczonymi, wtórnymi i słabymi momentami. Dramatyczne wątki, które całkiem skutecznie udowadniały, że można z tej postaci sporo wycisnąć, w ostatnim tomie dosłownie utonęły w morzu wymiocin. A szkoda, bo przecie Deadpool do Deadpool.
Myślę jednak, że popularność tej postaci i tak nie zmaleje. Wilson okupuje wysokie pozycje na sprzedażowych rankingach, filmom dobrze szło w box office, a przejmujący stery Skottie Young cieszy się renomą twórcy zabawnego i inteligentnego, nie mówiąc już o jego wspaniałych okładkowych wariantach. Więc nawet jeśli Duggan nieco zniechęcił mnie tuż przed metą i tak z ogromną chęcią sięgnę po kolejny album.
Tytuł oryginalny: Despicable Deadpool vol. 3 – The Marvel Universe Kills Deadpool
Scenariusz: Gerry Duggan
Rysunki: Mike Hawthorne, Scott Koblish, Matteo Lolli
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 132
Ocena: 50/100